Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes łódzkiego lotniska: Cudów nie obiecuję, ale cargo - tak

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Tomasz Szymczak, prezes łódzkiego lotniska, podkreśla,  że Łódź ma wyjątkowe położenie w skali całej Europy Środkowej
Tomasz Szymczak, prezes łódzkiego lotniska, podkreśla, że Łódź ma wyjątkowe położenie w skali całej Europy Środkowej Fot. Krzysztof Szymczak
Łódzkie lotnisko jest idealne dla przewozów towarowych - przekonuje Tomasz Szymczak, prezes portu lotniczego im. Reymonta w Łodzi

Z niemal pustego lotniska w Radomiu zaczęły latać 33-miejscowe samoloty SAAB340 polskiego przewoźnika Sprint Air. Nie chciałby Pan zawalczyć o połączenie Radom - Łódź? Choćby po to, żeby połączyć się w bólu...

Jeśli chodzi o warunki logistyczne, takie jak ILS pierwszej kategorii czy długość pasa startowego, jesteśmy nieporównywalnym lotniskiem z Radomiem, nic nie odbierając tamtemu lotnisku. Logistyka Łodzi jest ekstraklasowa. Poza tym Łódź i województwo są ogromnym ośrodkiem gospodarczym, naukowym, kulturalnym.

Więc jakby Pan, przybysz z Trójmiasta, sytuował łódzkie lotnisko: bliżej Radomia czy bliżej Warszawy, Krakowa, Gdańska?

Perspektywicznie bliżej nam do ekstraklasowych lotnisk. Rozmawiałem ostatnio z przedstawicielami kilku klastrów logistycznych, m.in. walońskiego w Liege, gdzie jest siedziba TNT, trzeciego globalnego przewoźnika tzw. szybkich przesyłek. Znam też rozwiązania logistyczne np. z Luksemburga. I oni wszyscy patrząc na układ drogowy wokół Łodzi uznają, że jest najlepszy w Europie Środkowej, którego potencjał należy wykorzystać. Liczba pasażerów będzie w Łodzi rosła stopniowo, natomiast to jest idealne lotnisko dla przewozów cargo. I nie chodzi tylko o skrzyżowanie autostrad, ale też o to, że już dziś mamy milion metrów kwadratowych powierzchni magazynowych pod dachem w Strykowie, mamy 6,5 hektara na własnym terenie lotniska pod działalność cargo. Do tego, za ulicą Sanitariuszek, według planu zagospodarowania, miasto dysponuje ponad 11 hektarami pod działalność logistyczną. Ale pamiętajmy, że to wszystko nie są szybkie procesy, dzisiejszy sukces lotniska w Liege miał swój początek w 1992 r. Dziś jesteśmy trzecim lotniskiem cargo w Polsce, po porcie im. Chopina w Warszawie i śląskich Pyrzowicach. Jeśli weźmiemy pod uwagę wspomniane walory oraz ograniczenia hałasowe i logistyczne lotniska w stolicy, to widać, że w ciągu kilku, kilkunastu lat mamy szanse zostać największym w Polsce hubem logistycznym w śladzie autostrad A1 i A2.

A jeden z Pana poprzedników narzekał na oddanie A2. Bo potencjalnym pasażerom łatwiej jest teraz dojechać na Okęcie.

To działa w obie strony. Myślimy np. o uruchomieniu niszowego połączenia do Niemiec, którego nie ma w Warszawie, A2 będzie pomagała dostać się do Łodzi... Tak już jest, że tzw. huby są zazwyczaj w miastach stołecznych i z przyczyn pozalotniczych są dobrze skomunikowane z resztą kraju. Łódź ma klasyczny problem, który dotyka wszystkich lotnisk położonych w pobliżu aglomeracji stołecznych.

Jak więc Pan się zapatruje na reaktywowany co jakiś czas pomysł budowy lotniska interkontynentalnego, być może między Łodzią i Warszawą.

Ja bym tego nie nazywał centralnym portem lotniczym, tylko „Warszawa 2”. Bo polskie lotniska regionalne nie mają problemów z przepustowością. Problem z przepustowością pojawi się za kilka lat wyłącznie na lotnisku im. Chopina w Warszawie, m.in. z tego względu, że są tam krzyżujące się drogi startowe. Ale cieszę się, bo z moich obserwacji i poglądów specjalistów z branży lotniczej, a także ludzi u władzy widać, że centralny port lotniczy jest bytem mocno niepewnym, w dodatku wymaga rozważenia wielu rzeczy, np. zamknięcia lotniska im. Chopina i Modlina, odpowiedzi na pytania, co zrobić z Radomiem, co zrobić z Łodzią. Więc pójście w ten projekt wydaje się bardzo ryzykowne. Poza tym wszystkie książkowe przypadki nowych wielkich portów, dotyczą sytuacji, gdy wypełniają się istniejące już lotniska. I zazwyczaj niestety taka budowa trwa dwa razy dłużej i kosztuje trzy razy więcej, niż zakładano. Po drugie trzeba połączyć wielki port z wielkim przewoźnikiem i ten czynnik u nas jeszcze nie działa. Póki co, my w Łodzi robimy swoje, z koncepcją nie walczymy, wiadomo, że jeśli centralny port ma powstać, to wybuduje się go raczej w 17 lat, nie 4 lata.

W Łodzi od kolejnych prezesów lotniska oczekuje się cudów i to nie tylko ze względu na to, że kłują w oczy liczby dotyczące obsłużonych pasażerów, ale głównie dlatego, że ten port przynosi co rok milionowe straty. Ale Pan zdaje się cudu nie obiecywać. Czy w ogóle widzi Pan szanse na wyjście z obecnej sytuacji?

Tak, wyjście jest dwojakie. Po pierwsze - nasza własna ciężka praca, rozwój działalności czysto komercyjnej w tym cargo, ale także powiększenie ruchu pasażerskiego, choć to nie będzie łatwe, bo sprzysięgły się przeciw nam siły „antyczarterowe”. To dotyczy zresztą wszystkich lotnisk, czyli niepewność w Turcji, Egipcie czy Tunezji. Druga rzecz to ścisła współpraca z udziałowcami lotniska np. możliwość poszukiwania innych inwestorów, także prywatnych.

Napięta sytuacja w popularnych krajach wakacyjnych ogranicza liczbę czarterów, teraz jednak dochodzi do tego Wielka Brytania i skutki zapowiadanego Brexitu, które mogą być przykre dla polskich emigrantów. Tymczasem łódzkie lotnisko w dużej mierze opiera się na lotach na Wyspy.

Zagrożenia są. Jeśli chodzi o makroskalę, to widzę ryzyko wzrostu niechęci do przyjmowania nowych imigrantów przez Wielką Brytanię. Z drugiej strony, Brexit będzie pewnie skutkować większym osadzeniem już żyjących tam imigrantów, oni będą bardziej stawać się Brytyjczykami, mogą zmniejszać kontakty z Polską. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że następnego dnia po ogłoszeniu wyników referendum w sprawie Brexitu było bardzo zdecydowane oświadczenie Michaela O’Leary, prezesa Ryanaira, który stwierdził, że do roku 2019, jego firma ma zamówione 54 boeingi 737 nowej generacji i żaden z nich nie będzie raczej zbazowany w Wielkiej Brytanii. Powstaje więc szansa, o której rozmawiamy, żeby np. jedna z maszyn mogłaby być w przyszłości zbazowana w Łodzi i obsługiwała nie tylko połączenia na Wyspy, ale też loty do Europy Południowo-Zachodniej: np Rzymu, Alicante. To jest dla nas szansa. Rozmawiamy też z Wizzairem, z EasyJetem, który lata w Polsce tylko do Krakowa. Cały czas prowadzimy rozmowy z Rainbow, z Itaką, obaj touroperatorzy liczą, że odbuduje się Turcja i że będzie można tam latać z Łodzi, ale trudno sobie wyobrazić, co się stanie w międzyczasie. Natomiast z badań touroperatorów wynika, że na Maltę, do Portugalii, Hiszpanii, czyli droższych destynacji wakacyjnych, pasażerowie będą latać raczej z głównych portów lotniczych. Na dziś sytuacja jest taka, że wydarzyły się pewne obiektywne fakty. Na kierunki takie jak Turcja, Egipt, Tunezja na razie nie możemy liczyć, więc musimy na nowo znaleźć swoje miejsce. Trochę nam przeszkadzają pewne błędy z dawnej przeszłości i nie mówię już o samym lotnisku, ale np. o usadowieniu sortowni śmieci obok lotniska, co dziwi gości z Zachodu. Pomijając zapach, to też kwestia bezpieczeństwa.

Kiedy rozmawialiśmy miesiąc temu, wyrażał Pan zdziwienie z powodu zastanego grafiku urlopów na lotnisku - że za dużo ludzi idzie odpocząć akurat w wakacje. Co jeszcze Pana „urzekło” po zapoznaniu się z sytuacją w spółce?

Na pewno jest w Łodzi większe zatrudnienie od średniej na polskich lotniskach. Wiem, że jest to wynikiem trwałości projektów unijnych, w przypadku Łodzi i niektórych innych lotnisk został w nią wpisany wzrost zatrudnienia, ale rozmawiamy z właścicielami i staramy się przeprowadzić pewną restrukturyzację. Zapewne ta struktura była dobra na rekordowe wyniki w 2012 r., ale w międzyczasie liczba pasażerów spadała, z wspomnianego wcześniej powodu czarterów w tym roku też jeszcze lepiej nie będzie, ale chcemy się odbić. A co do urlopów - teraz już jak jest, w przyszłym roku musimy pamiętać, że to jest branża usługowa, w której lato to zwykle czas pracy.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 4 - 10 lipca 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki