Będą zmiany w funkcjonowaniu straży miejskiej. To efekt tego, że sama prezydent Łodzi musiała w czwartek interweniować w sprawie pijanych awanturujących się na Piotrkowskiej.
Czytaj na kolejnych slajdach
Ostrej reprymendy od prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej wysłuchał komendant Straży Miejskiej w Łodzi Zbigniew Kuleta. Był to bezpośredni skutek czwartkowego zajścia na ul. Piotrkowskiej, gdy prezydent Zdanowska osobiście interweniowała u strażników w sprawie pary pijanych i wulgarnie zachowujących się na ulicy osób. Będą też dalsze konsekwencje niereagowania patroli straży miejskiej na podobne zachowanie na głównym łódzkim deptaku.
Czytaj na kolejnych slajdach
- Postawiłam do piony służby miejskie. Faktycznie, mamy duży problem. Przede wszystkim z prawem, które ogranicza możliwość interweniowania wobec osób w stanie wskazującym na spożycie jedynie do przewiezienia ich do izby wytrzeźwień, jak skończyło się zresztą czwartkowe zajście – powiedziała prezydent Zdanowska dodając, że w tym określonym przypadku brak strażników miejskich na ul. Piotrkowskiej wynikał jedynie z pory dnia, bo funkcjonariuszom wypadała akurat zmiana. – Będą jednak następstwa. Zmieni się sposób funkcjonowania straży miejskiej w Łodzi, przynajmniej jeśli chodzi o te aspekty. Straż miejska ma się zająć porządkiem w mieście, nie tylko na Piotrkowskiej. Chcemy przecież, żeby w całym mieście było bezpiecznie i dotyczy to również takich zachowań, które mają wpływ na komfort życia innych osób
Czytaj na kolejnych slajdach
Prezydent podkreśla, że do lepszego rozwiązania problemu osób niewłaściwie zachowujących się w przestrzeni publicznej, uciążliwych dla otoczenia potrzebna byłaby zmiana obowiązującego prawa, które często jest bezradne wobec ulicznej łobuzerki.