Jeden z oskarżonych, 37-letni Damian Sz. nazywany „Jankesem”, poszedł na współpracę ze śledczymi i złożył obszerne zeznania, w których obciążył innych oskarżonych. Ci nie zgadzają się z rewelacjami Damiana Sz. i przekonują, że zostali pomówieni. Wśród nich jest Sebastian K., który przygotował serię pytań do Damiana Sz. Obaj zostali aresztowani, co oznacza, że są do sądu dowożeni i pilnowani przez policjantów.
CZYTAJ DALEJ >>>>
...
Sebastian K. zarzucał Damianowi Sz., że mija się z prawdą. Jedno z pytań dotyczyło liczby tzw. odbieraków, czyli osób odbierających pieniądze od pokrzywdzonych, jakich zwerbował Damian Sz. Ten nie był w stanie udzielić precyzyjnej odpowiedzi. Niemniej wymienił nazwiska trzech zwerbowanych „odbieraków” oraz przyznał, że z innymi utrzymywał jedynie kontakty telefoniczne.
W sprawie tej na ławie oskarżonych zasiada sześciu mężczyzn i dwie kobiety. Podając się za policjantów dzwonili do seniorów, mówili o tajnej akcji wymierzonej w oszustów i przekonywali do powierzenia im swoich oszczędności. Według prokuratury, spowodowali oni straty wynoszące ponad milion złotych. Ich ofiarą padali zwykle starsi ludzie tracący dorobek całego życia. Centrala gangu znajdowała się w Niemczech, skąd dzwoniono do ofiar i gdzie kierowano wyłudzone pieniądze i złotą biżuterię.
CZYTAJ DALEJ >>>>
...
Wspomniany Damian Sz. organizował i prowadził tzw. podbieraków, którzy jako „policjanci” odbierali pieniądze od oszukanych seniorów. Okazało się, że członkowie szajki mieli odznaki policyjne – tzw. blachy, które kupowali w internecie. Mieli nawet mundur policyjny, ale do czasu, ponieważ jeden z członków gangu go spalił.
Według śledczych, oskarżeni działali w Łodzi, innych miastach Polski i w Berlinie. Podszywając się pod policjantów byli tak sprytni i przekonywający, że od swych ofiar wyłudzali od 25 tys. zł aż do 907 tys. zł. Nie gardzili też złotą biżuterią. W tym przypadku pokrzywdzeni oszacowali swoje straty od 7 do 19 tys. zł.