18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Katarzyny W. "Jestem niewinna, nie zabiłam Magdy!" - mówi oskarżona. Wyrok we wtorek

Aldona Minorczyk-Cichy
Arkadiusz Ławrywianiec
Proces Katarzyny W. dobiegł końca. To była ostatnia rozprawa. Dziś w Sądzie Okręgowym w Katowicach mowy końcowe. Głos zabrała także Katarzyna W. z Sosnowca, oskarżona o zabicie swojej córeczki Madzi. Wyrok ma zostać ogłoszony we wtorek, 3 września. PROCES KATARZYNY W RELACJA NA ŻYWO - TUTAJ RELACJA LIVE Z ROZPRAWY

ZOBACZ KONIECZNIE RELACJĘ NA ŻYWO
WYROK DLA KATARZYNY W. - SĘDZIA OGŁASZA KARĘ

Katarzyna W.: Nie zabiłam Magdy. Jestem niewinna - ZOBACZ WIDEO:

[AKTUALIZACJA 17:54]

Prokurator odnosi się do mowy obrońcy. Podkreśla, że bagatelizuje on i wyśmiewa dowody.

Obrońca nie zgadza się, że manipulował materiałem dowodowym. Mec. Ludwiczek przemawiał od godz. 11.15, czyli ponad sześć godzin.

Sąd udaje się na naradę. Wyrok zostanie ogłoszony jutro o 11.30

[AKTUALIZACJA 17:49]

Przerwa zakończyła się. Mec. Ludwiczek: - Wnoszę, aby sąd uniewinnił moją klientkę od zarzutu zabójstwa oraz zawiadomieniu o niezaistniałym przestępstwie.

Mecenas odnosi się do słów prokuratora, żądania dożywocie: Prokurator nie dostrzegł żadnych okoliczności łagodzących. To jest oparte na błędnym założeniu, że moja klientka jest wyrachowaną osobą, która tej zbrodni się dopuściła. Nie ma na to dowodów.

Mec. zakończył mowę. Prokurator prosi o głos. Sędzia prosi o głos oskarżoną.

Katarzyna W. : - Mam świadomość jak jestem postrzegana, jaki mój wizerunek wykreowały media. Gdy doszło do tego wypadku, gdy Magda umarła mi na rękach nie wiedziałam co zrobić. Pierwszą osobą, której chciałam o tym powiedzieć był mój mąż Bartek. Przepraszam, że wprowadziła w błąd, że to miało takie konsekwencje. Jestem niewinna, nie zabiłam Magdy. Ona wypadła mi z rąk. Proszę o uniewinnienie

[AKTUALIZACJA 17:14]

Obrońca nadal mówi na temat krzywdzących Katarzynę W. zeznań, nieodpowiedzialności świadków formułujących opinie nieprawdziwe, szkalujące oskarżoną.

Pozytywnie ocenił rolę detektywa Rutkowskiego: - On zdjął to brzemię z mojej klientki – podkreślił.
[AKTUALIZACJA 16.21]

Obrońca przywołuje krzywdzące jego zdaniem opinie na temat Katarzyny W. Nazywano ją fałszywą, działającą na pokaz, podmalowaną mimo tragedii. Przypomina, jak jeden ze świadków nazwał grą na pokaz, scenariuszem, prośbę Katarzyny W. o udostępnienie ksero, na którym chciała powielić ulotki. Mecenas dodaje, że te słowa były publikowane w mediach.

[AKTUALIZACJA 16.06]

Mecenas Ludwiczek kontynuuje mowę. Mówi o wyszukiwaniu przez oskarżoną w internecie pewnych fraz, np. środki nasenne, zatrucie tlenkiem węgla, kremacja niemowlaka itp. Opowiada o tym, jak oskarżona oglądała film, a potem wpisała w wyszukiwarkę hasło „Jak zabić dziecko”. Zdaniem mecenasa to o niczym nie świadczy. Każdy mógł myśleć o filmie i takiej informacji poszukiwać. - Nic za tym się nie kryje. Żaden motyw zabójstwa. Nic więcej z tego wpisu nie można wywnioskować - podkreśla.

[AKTUALIZACJA 15.15]

Od pół godziny mec. Arkadiusz Ludwiczek udowadnia, że Katarzyna W. nie poinformowała o przestępstwie, którego nie było. Obecnie odtwarza nagrania z pogotowia, które zajęło się nią po rzekomym omdleniu.
Katarzyna W. nadal bez emocji, poważna słucha jego przemowy.
Mowa obrońcy przedłuża się.

[AKTUALIZACJA 14.40]

Mecenas odnosi się do zeznań lekarzy sądowych. Wnosi o uniewinnienie Katarzyny W., bo nie ma dowodu jej winy.

- Mając alternatywny mechanizm śmierci muszę powiedzieć, że postępowanie nie jest kompletne. To nie jest formalny wniosek dowodowy, ale sąd może uznać, że proces należy wznowić – podkreśla mec. Ludwiczek.

Kolejna kwestia, jaką omawia, to pochowanie zwłok. – To, że musi stanąć oko w oko z mężem i teściami było dla niej zbyt trudne. Będąc na wysokości parku weszła do niego, wykopała grób. Zrobiła krzyżyk na czole dziecka, ucałowała je i pochowała. To musiało odcisnąć się na jej psychice – mówi mecenas.

Dostrzegła mężczyznę w kurtce. – To zdolność planowania na bieżąco, Katarzyna zaczęła w tym momencie racjonalnie myśleć. Ona tak ma. Nagle zaczęła myśleć o sytuacji, w jakiej się znalazła. Zaczęła bronić się przed karą. W międzyczasie rozmawiała z bratem i mężem. Oni nic w jej głosie dziwnego nie zauważyli. Jej konstrukcja psychiczna na to pozwalała. Kiedy zbliżała się do ul. Legionów stanęła przed ścianą. Musiała powiedzieć matce, że coś się Madzi stało – relacjonuje mecenas.

Jego zdaniem kobieta zasłabła. Nie było żadnego zawiadomienia o przestępstwie z jej strony. Mecenas pokazuje to na multimedialnej prezentacji. Pokazuje sposób w jaki odnaleziono omdlałą Katarzynę, świadków, policjantów. Jak przyjechało pogotowie, co mówiła.
[AKTUALIZACJA 14.13]

Mec. odnosi się do próbek na ubraniach dziecka oraz pobranych z innych miejsc. Ma wątpliwości co do ich wagi. Twierdzi, że nie mogą być dowodem na to w co była ubrana Magda: w to co mówi matka, czy w to co twierdzi prokurator. Jego zdaniem ta opinia biegłych może tylko dowodzić, że ktoś miał brudne ręce.

Mec. odnosi się do progu, na który miała upaść zdaniem Katarzyny W. dziewczynka. Ludwiczek zapewnia, że ustalenia biegłych w tym zakresie są niewiele warte. Próbki z tego miejsca zostały pobrane po długim czasie od zdarzenia.

Mecenas mówi, że niedopuszczalne są matematyczne wyliczenia dotyczące upadku Magdy.

- Doszło do wypadku. Można zrozumieć takie postępowanie Katarzyny W. Ja się nie znam na psychologii, ale wiem, że każdy człowiek jest inny, inaczej reaguje. Jeden drze się wniebogłosy, inny dzwoni na pogotowie. Być może jeden procent reaguje tak jak moja klientka. – mówi.

Ludwiczek odnosi się do opinii biegłych lekarzy sądowych. Kwestionuje ich ocenę sposobu w jaki doszło do śmierci dziewczynki.

- Biegli widzą tylko jedną możliwość. Zatkanie otworów narzędziem, który nie zostawia śladu. Bo biegli nie znaleźli żadnego śladu. Nie było go ani na twarzy, ani na szyi. Szukali narzędzi, które śladów nie pozostawiaj: kocyk, worek, poduszka… One przecież mogłyby zostawić włókna, a takich nie znaleziono – mówi obrońca.

Obrońca ma żal do biegłych, że upierali się iż nie są potrzebne dodatkowe badania. – Nie mając wiedzy z zakresu laryngologii wydawali podczas tej rozprawy tak kategoryczne sądy i tezy, które doprowadziły sąd, że opinia jest jasna i pełna – mówi Ludwiczek.

Twierdzi, ze pytania dotyczące laryngologii były uchylane i że nie zbadano odpowiednio tej kwestii. To jego zdaniem niedopuszczalne. Dlatego obrońca dwukrotnie składał wnioski dowodowe, ale zostały odrzucone.
[AKTUALIZACJA 13.40]

Po przerwie mec. Arkadiusz Ludwiczek kontynuuje swoją mowę. To już trzecia godzina jego przemówienia.

Wraca do 24 stycznia i zarzutu, że W. opóźniała moment wyjścia z domu, aby móc zrealizować swój zbrodniczy plan.

Rozwiewa wątpliwości co do faktu, że Katarzyna z dzieckiem nie została podwieziona do domu matki przez znajomego Bartka.

Obrońca chce przedstawić prezentację multimedialną, na której - według informacji mediów - przedstawi dowody na niewinność oskarżonej. Osobiście wniósł na salę rozpraw, która znajdzie się na I piętrze, stolik.

Obecnie kontynuuje przemówienie. Odnosi się do śladów pozostawionych na odzieży nieżyjącego dziecka.

[AKTUALIZACJA 12.55]

Mecenas przypomina konflikt ze szwagierką i teściową o kąpiel dziecka. W. prosiła męża o pomoc, ale on spał, bo był zmęczony po pracy. W. po awanturze uciekła do swojej matki na dwa tygodnie. Nie chciała mieszkać z teściową, która wyrzuciła ją z domu.

- Przez 2 tygodnie młodzi remontowali swoje mieszkanie przy ul. Floriańskiej. Dziecko było pod opieką ojca. Ona po słowach, które usłyszała od teściowej, była zbyt dumna, aby wrócić do niej – mówi Ludwiczek.
Dla obrońcy ten incydent nie jest dowodem na brak więzi z dzieckiem.

Mec. zastanawia się nad rzekomym motywem zdrady. Czy W. mogła zabić z tego powodu.

- W akcie oskarżenia jest informacja, że W. przeszukała telefon męża i znalazła tam sms-y od byłej dziewczyny. W pamiętniku o tym incydencie napisała, że rozmawiała o tym z mężem, że nie robiła mu awantury, że wszystko sobie wyjaśnili – podkreśla mecenas.

Dodaje, że nie wiedziała, iż jej mąż tak naprawdę rozszerzył kontakty z byłą dziewczyną o rozmowy internetowe oraz osobiste kontakty. M.in. oszukał Katarzynę, że idzie do pracy, a poszedł do lokalu na spotkanie z kolegą i b. dziewczyną.

- Moja klientka dowiedziała się tego jednak dopiero podczas śledztwa. Bardzo ją to zabolało. Nie mogło jednak być to motywem zabójstwa – mówi mecenas.

Mec. opowiada o pobycie Katarzyny w celi. Podkreśla, że jej zachowanie i słowa, które tam padały wynikały z obaw. – Walczyła o swoją pozycję w celi – podkreśla. Dodaje, że W. wiedziała, iż jako oskarżona o dzieciobójstwo będzie traktowana źle przez współosadzone. Dlatego wykorzystywała swoją intelektualną przewagę.

Teraz mec. opowiada o spisie stron internetowych zabezpieczonych w komputerze należącym do małżeństwa W. jako dowód. Podkreśla, że informacji na temat zaczadzenia, jego skutków szukała także razem z mężem, bo obawiała się pieców, możliwości zatrucia.

Mecenas usiłuje osłabić kolejne dowody zgromadzone w śledztwie.

[AKTUALIZACJA 12.18]

Mec. podkreśla, że niektórzy świadkowie składali zeznania dopuszczając się manipulacji lub chcąc odnieść korzyści.

Mec. odnosi się do opinii psychologicznej i psychiatrycznej. Jego zdaniem ta pierwsza opiera się w pewnej części na zeznaniach świadków chcących zyskać medialny poklask.
- Z opinii wynika, że zabójstwo miało być karą dla męża za to, że nie spełniał jej oczekiwań. Opinia w pełni charakteryzuje to małżeństwo. Ta ocena mojej klientki , jej stosunek do dziecka jest oparty w pewnej części na zapisach jej pamiętnika – mówi mecenas.

Dodaje, że z tego zeszytu można wyczytać informacje dość jednoznaczne. – Że to potwór, który nie potrafi kochać. Osoba, która nie chciała dziecka i ciąży. Że mamy do czynienia z kimś pozbawionym instynktu macierzyńskiego. Po 9 miesiącach ciąży przychodzi okres narodzin, radości z niemowlęctwa. Tu w akcie oskarżenia czytaliśmy, że tej radości nie było. Była za to niepewność przyszłości, niepewność jak sobie poradzą. Jeśli spojrzymy na to z perspektywy osoby, która ma 22 lata, która (jak i jej małżonek) pochodzi z rodziny z problemami, niezamożnej – to takie zapisy w pamiętniku nie powinny dziwić. Mnie te obawy nie dziwią – podkreśla mec. Ludwiczek.

Mec. opowiada o małżeństwie Katarzyny W. jej relacjach z mężem, niechęci teściowej, problemach mieszkaniowych.

Oskarżona słucha tego bez emocji. Ma spuszczoną głowę, patrzy w dół.

Mec. przypomina konflikt z jej matką i sytuację, kiedy na kilka godzin opuściła dziecko. Zdaniem mecenasa to był moment, kiedy potrzebowała spokoju, przemyślenia pewnych spraw. Charakterystyczne dla W. ma być to że w sytuacji kryzysowej nie idzie po radę, rozmowę, tylko chowa się, ucieka.

- To klasyczny mechanizm obronny mojej klientki. W chwilach kryzysowych nie chciała dzielić się myślami, potrzebowała spokoju – podkreśla Mec. Ludwiczek.

Dodaje, że podobnie było w sytuacji kiedy Katarzyna mieszkała u swojej teściowej. Tam po awanturze też uciekła aż na dwa tygodnie. Mec. podkreśla, że dziecku nic się działo, że jego klientka była pewna, że jest pod dobrą opieką.

Wcześniej mówił, że nie ma najmniejszego dowodu na to, aby kiedykolwiek zaniedbała córkę, źle się nią opiekowała. Nikt jej takiego zarzutu nie stawiał.

[AKTUALIZACJA 12.00]

Mecenas prosi także o uniewinnienie Katarzyny W. od drugiego zarzutu, czyli wprowadzenia organów ścigania w błąd, poinformowaniu o przestępstwie, którego nie było. Przypominamy, że oskarżyciel żądał 3 lat więzienia za ten czyn.

Zdaniem obrońcy W. nie powinna jednak zostać za to ukarana.Chodzi o upozorowanie porwania Magdy, wskazanie mężczyzny, który miał ją rzekomo śledzić. Tego niewinnego mężczyznę rzeczywiście zaobserwowano na monitoringu. Groziły mu duże nieprzyjemności.
Nie wiadomo, czy wyrok zapadnie dzisiaj. Mowa obrońcy ma potrwać – według jego zapowiedzi – nawet około trzech godzin. Nie wiadomo, czy Katarzyna W. będzie chciała się wypowiedzieć. Sąd przed ogłoszeniem wyroku musi się naradzić. Wiadomo, że na jutro na 11.30 wyznaczono rezerwowy termin posiedzenia. Wyrok zgodnie z zasadami musi być wydany nie później niż siedem dni po mowach oskarżyciela i obrońcy.

[AKTUALIZACJA 11.30]

Mecenas przyznaje, że na początku procesu pomylił się prosząc o wyłączenie jawności rozpraw.

- Państwo dziennikarze niezwykle rzetelnie relacjonowali przebieg procesu – podkreśla Ludwiczek.

Dodaje, że społeczeństwo krzyczy „winna” pod adresem jego klientki. Kładzie to na karb niewiedzy, niewyrobienia prawnego.

- Dzisiaj jestem w stanie powiedzieć, że dowody nie pozwalają przypisać winy mojej klientki. Proszę o uniewinnienie – mówi mecenas.

Katarzyna W. jest bardzo spokojna. Z kamienną twarzą wysłuchała oskarżyciela, który żądał dożywocia. Teraz spokojnie słucha słów obrońcy. Nie okazuje żadnych emocji, chociaż właśnie ważą się jej dalsze losy.

[AKTUALIZACJA 11.20]

Mecenas Arkadiusz Ludwiczek rozpoczyna mowę.

- Proces toczył się nie tylko w tej sali. Ten medialny był także poza nią. Tak naprawdę szczególne zainteresowanie budzi osoba mojej klientki. Nie wiem w którym momencie stało się tak, że społeczeństwo wyklęło ją odżegnując od czci i wiary. Nie wiem z czego to wynika. Czy z faktu, że podejmowała takie zabiegi, że wprowadziła w błąd nas wszystkich, czy może późniejsze zachowania mojej klientki? – mówi mecenas. Wspomina o nagonce medialnej na W.

- Krzyk ulicy to krzyk ludzi, którzy nie mają dostatecznej wiedzy, aby te zarzuty rozstrzygać. Tylko sąd potrafi ustalić prawdę – podkreśla.

Prosi, aby sąd wydał wyrok uniewinniający.
[AKTUALIZACJA 10.44]

Prokurator mówi o tworzeniu przez W. fałszywych dowodów przeciwko niewinnej osobie. Na miejscu tego mężczyzny mógł być każdy z nas. Wprowadziła w błąd organa ścigania. Skazanie W. to sygnał, że nie można tego robić. Do społeczeństwa musi dojść czytelny sygnał, że tak robić nie wolno.

Prokurator prosi o 3 lata więzienia za ten czyn.

- Reasumując proszę o wymierzenie Katarzynie W. kary dożywotniego więzienia z możliwością wcześniejszego zwolnienia dopiero po 30 latach odbycia kary, 50 tys. kary na poczet instytucji zajmującej się ofiarami przestępstw, zasądzenia kosztów sądowych – podkreśla prok. Grześkowiak.

Prok. żąda też publikacji nazwiska oskarżonej.

[AKTUALIZACJA 10.30]

Prokurator podkreśla, że ta sprawa zbulwersowała opinię społeczną. Śledztwo odbywało się pod „nadzorem” mediów, z udziałem mediów. Ludzie mieli okazję zapoznać się z tym jak W. zaplanowała zbrodnię, dokonała jej i próbowała uniknąć kary.

- Wielu osobom może pierwszy raz w życiu dało to możliwość wglądu w działania organów wymiaru sprawiedliwości – podkreśla prok. Grześkowiak.

Prokurator przypomina spektakl medialny, czyli płacz, apele o oddanie dziecka Katarzyny W. przed kamerami. Dodaje, że doszło do naruszenia najważniejszych norm moralnych.

Przypomina, że wzburzenie społeczne doprowadziło do swoistej nagonki na oskarżoną.

-Jedynie długa izolacja może spowodować, że zostanie osiągnięty zamierzony cel wobec oskarżonej. W świetle wskazanych okoliczności kara 15 lat więzienia nie odniesie skutku i nie ochroni społeczeństwa przed oskarżoną. Także kara 25 lat więzienia nie spełnia celu. Mając powyższe na uwadze wnoszę o uznanie Katarzyny W. winnej i orzeczenie dożywotniego pozbawienia wolności oraz możliwość starania się o skrócenie kary dopiero po 30 latach - mówi prok.

możliwość starania się skrócenia kary dopiero po 30 latach
[AKTUALIZACJA 10.22]

- W przypadku Katarzyny W. jej osobowość została poddana szczegółowej analizie. Zaobserwowano lekceważenie norm społecznych, niezdolność do wyrzutów sumienia, odczuwania uczuć wyższych. Te ustalenia potwierdził materiał dowodowy. Oskarżona wielokrotnie w sposób cyniczny wykorzystywała inne osoby do swoich celów. Próbowała wykorzystać ograna ścigania do oskarżenia niewinnej osoby – podkreśla prokurator.

Dodaje, że to wszystko wskazuje, że Katarzyna W. jest osobą zdemoralizowaną. Wspomina o skrajnym lekceważeniu norm społecznych, prawa, egocentryzmie.

Prokurator chce abyśmy przyjrzeli się okolicznościom łagodzącym. – Faktem jest, że W. nie była karana, ale okres jej życia był krótki – podkreśla prokurator.

Tzw. trudne dzieciństwo nie jest zdaniem prokuratora powodem do usprawiedliwienia działań Katarzyny W. W. nie przyznaje się do winy, mataczy.

- Oskarżona konsekwentnie nie przyznawała się przedstawiając kolejne fałszywe okoliczności czynu – mówi prokurator. Pomawianie osób niewinnych, krzywdzenie ich to powód do napiętnowania, zaostrzenia wyroku – mówi prokurator.

Katarzyna W. zdaniem prokuratora jest osobą całkowicie zdemoralizowaną, pozbawioną skrupułów, nieszanującą norm społecznych.

[AKTUALIZACJA 10.10]

Prok. przypomina wydarzenia tydzień przed śmiercią Katarzyny W. kiedy Madzia bawi się obok Katarzyny, która sprawdza w internecie hasło „kremacja niemowlaka”. Chłodna kalkulacja, przerażająca konsekwencja w realizacji planu zabicia córki.
- Czyn Katarzyny W. nie ulega wątpliwości. Brak wymiarowi sprawiedliwości powodów do obniżenia najwyższej kary przewidzianej w kodeksie – podkreśla prok.

Wspomina o ogromnej społecznej szkodliwości czynu z jakim mieliśmy tutaj do czynienia.

- Nie ulega wątpliwości, że samo zabójstwo człowieka to ogromna społeczna szkodliwość czynu. Ta kobieta naruszyła obowiązek opieki nad swoim dzieckiem. Działała z premedytacją, z pobudek egoistycznych. Nie działała pod wpływem innych osób, groźbą. Przeciwnie wychowana w środowisku katolickim znała normy społeczne – podkreśla prok. Grześkowiak.

[AKTUALIZACJA 10.05]

Z pustym wózkiem W. ruszyła w kierunku ul. Legionów. Tam położyła się na chodniku i udawała, że została napadnięta.

Prok. Grześkowiak apeluje o sprawiedliwą karę. – Zgodnie z wolą prawodawcy kto zabija drugiego człowieka podlega karze 25 lat więzienia lub dożywotniej kary więzienia.

[AKTUALIZACJA 10.02]

- We wtorek 24 stycznia 2012 roku Katarzyna W. przystąpiła do realizacji swojego planu - przypomina prokurator. Oskarżona zaaranżowała sytuację, w której mogła wrócić do mieszkania pod pretekstem zapomnienia pampersów i zabić córkę. Potem ukryć jej zwłoki i zaaranżować porwanie – przypomina prokurator.
Moment powrotu W. do mieszkania został zarejestrowany przez monitoring. W sieni widziała ją i żywą dziewczynkę sąsiadka. Zdaniem prokuratora prawdziwość zeznań tego świadka nie budzi wątpliwości.

- Po wejściu do mieszkania W. rzuciła dzieckiem o podłogę, a następnie dusiła ją przez kilka minut – mówi prok. Grześkowiak. W tym czasie wysyłała sms-y do męża, aby kupił pieczarki i że go kocha.

Około 16.30 W. wyszła z mieszkania. Jej przejście nagrały kamery monitoringu.Zachowywała się spokojnie.

- Oskarżona już wcześniej wybrała miejsce ukrycia zwłok. Przygotowała też robocze rękawice – podkreśla prokurator.

Zwłoki zostały przykryte kocykiem i przysypane gruzem. Po zakopaniu zwłok spokojnie wypaliła papierosa.

[AKTUALIZACJA 09.52]

Prokurator podkreśla, że sztab specjalistów krok po kroku zdzierał kłamstwa z oskarżonej. Wykazali oni, że to ona jest sprawcą zabójstwa swojej córki. Badania medyczne, psychologiczne, psychiatryczne pokazują, że to ona jest winna śmierci dziecka.

[AKTUALIZACJA 09.38]

Dzięki zeznaniom świadków analizy śladów, zapisom z monitoringu ustalono dzień i miejsce śmierci dziewczynki. Przebywała wtedy ona z matką.
- Dziecko nie zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, ale w wyniku celowego działania matki, uduszenia gwałtownego – podkreśla prokuratur.

Dodaje, że na pewno przyczyną śmierci było celowe uduszenie, zatkanie ust i nosa dziewczynki, a nie upadek.

- Tym samym śmierć Magdaleny W. – co należy podkreślić – było skutkiem celowego działania – mówi prok. Grześkowiak.

Rozpoczęła się mowa końcowa oskarżyciela w procesie Katarzyny W. z Sosnowca oskarżonej o zabicie córki.

- Nie ma gorszej zbrodni niż zabójstwo drugiego człowieka. Nie ma większej zbrodni niż pozbawienie życia własnego dziecka – podkreśla prok. Zbigniew Grześkowiak.

Prokurator przypomina, że nie ma usprawiedliwienia zabicia bezbronnego dziecka. Przypomina przebieg śledztwa, niejasności w zeznaniach matki dziecka. Przypomina, że W. zaplanowała zbrodnię z wyprzedzeniem i to wielodniowym.

[09.30]

Zaczyna się rozprawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Proces Katarzyny W. "Jestem niewinna, nie zabiłam Magdy!" - mówi oskarżona. Wyrok we wtorek - Dziennik Zachodni

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki