Chodzi o proces 31-letniego Łukasza N., który - zdaniem prokuratury - tak skatował dwumiesięczną Amelkę, córkę siostry jego konkubiny, że dziecko w ciężkim stanie trafiło do Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie lekarze je uratowali.
W poniedziałek w sądzie miały się odbyć głosy stron, kończące proces. Niestety, ani obrońca, ani prokurator, którzy wiedzieli o tak ważnym terminie, nie dotarli do gmachu Temidy. Dlaczego? Nie wiadomo. Oskarżony - jak oznajmił sądowi - trzy razy dzwonił do swego obrońcy. Bez efektu. Podobnie pracownicy sądowi nie mogli dodzwonić się do prokuratury, aby ustalić, co się stało. Nie jest wykluczone, że obie strony nie dojechały do sądu z powodu korków w tamtym rejonie miasta, związanych z budową trasy W-Z. Finał był taki, że sędzia Grzegorz Gułajewski poczekał pół godziny i odroczył rozprawę do 14 września.
- To wyjątkowo nietypowa sytuacja, bowiem bardzo rzadko się zdarza, aby obie strony z nieznanych powodów nie dotarły do sądu na głosy stron. Sędzia ustali przyczynę nieobecności i podejmie odpowiednie decyzje. Jeśli okaże się, że nieobecność była nieusprawiedliwiona, o zaistniałej sytuacji może zawiadomić prokuraturę i Okręgową Radę Adwokacką- mówi Ewa Chałubińska, rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi.
Do pobicia Amelki doszło w październiku 2013 roku w mieszkaniu przy ulicy Kolumny na Górnej. Dziewczynka mieszkała tam z matkę, jej siostrą, czyli ciocią i oskarżonym, czyli cioci konkubentem. To właśnie ciocia, zaniepokojona stanem dziewczynki, przywiozła ją do szpitala. Na ciele Amelki były krwiaki, co oznaczało, że mogła być maltretowana.
CZYTAJ TEŻ: Skatował dwumiesięczną Amelkę. Na procesie Łukasza N. zeznawali lekarze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?