Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Pęczaka: Rozprawa odroczona bo adwokat spadł ze schodów

Wiesław Pierzchała
Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Znany biznesmen Andrzej Gałkiewicz specjalnie z Gdańska przybył w piątek jako świadek na proces byłego posła SLD Andrzeja Pęczaka i innych do Sądu Rejonowego Łódź - Śródmieście, aby się dowiedzieć, że rozprawa... zostanie odroczona.

Wszystko dlatego, że broniący byłego barona lewicy adwokat Maciej Lenart kilka dni temu spadł ze schodów, doznał kontuzji nogi i ma zwolnienie lekarskie.

Sędzia Monika Wieczorek, która o upadku mecenasa dowiedziała się dopiero w czwartek po południu, była zaskoczona takim obrotem sprawy, bowiem - jak przyznała - obrońca mógł skierować na rozprawę aplikanta, dzięki czemu Andrzej Gałkiewicz nie musiałby na próżno przyjeżdżać z Wybrzeża.

Brak obrońcy Pęczaka był przeszkodą nie do pokonania i sędzia Wieczorek musiała odroczyć rozprawę. I tu pojawił się kolejny problem, bowiem biznesmen nieoczekiwanie oznajmił, że jest... kapitanem statku turystyczno-pasażerskiego i wkrótce wypływa w rejs po Bałtyku. Ustalono, że kolejna rozprawa odbędzie się po jego powrocie - 12 lipca.

Andrzej Gałkiewicz, który ze Rzgowa przeprowadził się do Gdańska, jest ostatnim świadkiem. Oznacza to, że proces, w którym oprócz byłego posła SLD na ławie oskarżonych zasiada dziewięć osób (w tym jego była żona Dagmara), wkrótce się zakończy.

CZYTAJ TEŻ: Proces Andrzeja Pęczaka dobiega końca

W procesie tym Andrzej Pęczak odpowiada m.in. za to, że w końcu 2001 roku przyjął od braci Andrzeja i Zbigniewa Gałkiewiczów 15 i 40 tys. zł - rzekomo na kampanię wyborczą lewicy - w zamian za pomoc przy legalizacji hal targowych w Rzgowie. Byłemu baronowi SLD grozi do 10 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki