Oskarżony chciał szybko zabrać Gadomskiego do domu
Jako świadek w czwartek 2 czerwca na ich procesie w Sądzie Okręgowym w Łodzi zeznawała lekarz Jolanta B. ze szpitala Biegańskiego w Łodzi, w którym Gadomski przebywał w marcu 2020 roku. Pani doktor zapamiętała, że Borys Ł. usilnie zabiegał o to, aby pacjent został szybko wypisany. Sprawa nie była prosta, bowiem Gadomski wymagał stałej opieki. Tymczasem zrezygnował z usług dwóch opiekunek, którym zarzucił kradzież pieniędzy.
W tej sytuacji szpital zaproponował pomoc pracownic MOPS, jednak Gadomski nie zgodził się na takie rozwiązanie. Ustalono, że oskarżony zabierze dziennikarza do swojego mieszkania i będzie się nim opiekował razem z żoną. Lekarz Jolanta B. nie była zachwycona takim rozstrzygnięciem, ponieważ – jej zdaniem – schorowany Gadomski był naiwny, dziecinny i podatny na manipulacje, przez co mógł zostać wykorzystany.
Śledczy: - Spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu
Borysowi Ł. śledczy zarzucają, że spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu, którego skutkiem była śmierć dziennikarza. To właśnie jemu Gadomski tuż przed śmiercią zapisał w testamencie swój majątek. Śpiewakowi grozi dożywocie. Jego żona odpowiada za narażenie żurnalisty na utratę życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu, za co grozi jej do pięciu lat pozbawienia wolności. Oboje nie przyznają się do winy.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?