Kolejna rozprawa odbyła się wczoraj w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Jako świadek zeznawał 41-letni Dariusz S., który podczas wybuchu afery pracował w oddziale powiatowym ARiMR w Poddębicach i zajmował się wnioskami rolników o dopłaty unijne. Dlatego w ramach śledztwa – za zgodą przełożonych - został on wezwany do siedziby Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, aby pomóc śledczym.
Rocznie dostawali ponad 100 tys. zł dopłat unijnych
- Moje zadanie polegało na tym, że przeglądałem wnioski o dopłaty beneficjentów pod kątem ustalenia, ile hektarów ziemi zgłosili we wnioskach i o jaką kwotę dofinansowania zabiegali – wyjaśnił Dariusz S.
Przyznał, że w siedzibie KWP pracował przez około 10 dni w godz. 9-14.30. Zajmował się 15 sprawami. Pracy było tak dużo, że po pewnym czasie otrzymał wsparcie w postaci dwóch pracownic ARiMR. Z jego ustaleń wynikało, że oskarżeni otrzymywali rocznie przeciętnie ponad 100 tys. zł dopłat.
W sprawie tej chodzi o głośną aferę dotyczącą – według śledczych – wyłudzania dopłat unijnych. Na początku procesu na ławie oskarżonych zasiadało 11 osób. Teraz jest ich mniej, bowiem niedawno zmarł jeden z dwóch głównych oskarżonych – były poseł Samoobrony Marek W., brat wójta gminy Daszyna.
Zbigniew Wojtera, który nie przyznał się do winy, usłyszał 94 zarzuty. Oskarżonym w tym procesie grozi do 15 lat więzienia.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?