Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Bielecki: wiedza to także towar

Maciej Kałach
Prof. Stanisław Bielecki, rektor Politechniki Łódzkiej
Prof. Stanisław Bielecki, rektor Politechniki Łódzkiej Dziennik Łódzki/archiwum/Krzysztof Szymczak
Z prof. Stanisławem Bieleckim, rektorem Politechniki Łódzkiej rozmawia Maciej Kałach

Panie rektorze, jest Pan w trakcie udanej serii. Na początku kwietnia został Pan wybrany rektorem PŁ na drugą kadencję, już w marcu okazało się, że nie ma pan żadnego kontrkandydata. A kilka tygodni wcześniej znalazł się Pan w dziesiątce najbardziej wpływowych mieszkańców naszego województwa w plebiscycie "Dziennika Łódzkiego". Jak to jest czuć się wpływowym?

Ten ranking dla mnie jest taki na wskroś "zewnętrzny". Ja sam nigdy o sobie w tych kategoriach nie myślałem. Jeśli moje działania są dobre, skuteczne dla środowiska i dla tych z którymi współpracuję, przynoszą pożądane efekty dla wspólnoty, ze wskazaniem na rozwój, to oczywiście ja się cieszę, z tak udanej serii, jak Pan określił ostatni czas mojego życia.

Co w Pana programie wyborczym tak polubili elektorzy PŁ, że pozostaje Pan na kadencję 2012-2016.

Hasłowo określiłem mój program jako twórczą i dynamiczną kontynuację poprzednich działań. Ale śmiem myśleć, że bardziej od programu wyborczego elektorzy brali pod uwagę to, co zostało zrobione podczas mojej pierwszej kadencji.

Uczelnia rozpoczęła w tym czasie kilka wielkich inwestycji. Które z nich będą ukończone do 2016 roku?

W tej chwili trwają końcowe prace przy budowie Centrum Technologii Informatycznych, czyli gmachu z nowoczesnymi laboratoriami dla specjalistów od m.in. sztucznej inteligencji, sieci komputerowych czy wirtualnej rzeczywistości. Podobnie jest z Fabryką Inżynierów XXI wieku - nowym gmachem Wydziału Mechanicznego.

Pod koniec 2011 r. pojawiły się informacje, że nie wszystkie środki zabezpieczone są na Łódzkie Akademickie Centrum Sportowe za 85 mln zł.

Ten obiekt m.in. z 50-metrową pływalnią potrzebny jest nie tylko uczelni, ale i Łodzi, z której teraz nasi zawodnicy muszą wyjeżdżać do innych miast na treningi. Do tej inwestycji przekonałem się podróżując po Stanach Zjednoczonych, gdzie nawet niewielkie uczelnie mają potężne ośrodki sportowe.
Chcę podkreślić, że w procedurze inwestycyjnej najdłuższy i najtrudniejszy etap to przygotowywanie dokumentacji, niezbędnych zezwoleń i zabezpieczanie środków finansowych. Sama budowa jest li tylko zwieńczeniem tych działań. Jestem przekonany, że w mojej drugiej kadencji ta budowa będzie już zaawansowana, a decyzje o jej rozpoczęciu zapadną w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Na ten cel ma dla nas pieniądze zarówno Ministerstwo Sportu, jak również mamy zapewnione wsparcie finansowe od marszałka województwa i prezydenta miasta. Brakuje nam w tej chwili tylko 16 mln zł. Jesteśmy na dobrej drodze do ogłoszenia przetargu na budowę.

Jest jeszcze projekt Europejskiego Centrum Bio- i Nanotechnologii z ukrytym w potężnej kuli superkomputerem. Koszt według przedstawianych danych - ok. 150 mln złotych.

Tu w chwili obecnej mamy zabezpieczoną połowę tej sumy i intensywnie pracujemy nad pozyskaniem brakujących środków. Jestem przekonany, iż Centrum Bio- Nanotechnologii mogłoby przyczynić się do ogromnego skoku Łodzi w dziedzinie nowoczesnych technologii i do zmiany wizerunku miasta. Chociaż datę rozpoczęcia tej budowy trudno jeszcze przewidzieć, chcę powiedzieć, że zespoły naukowców Europejskiego Centrum już pracują, realizują granty naukowe, uczestniczą w programach europejskich, a nad tymi działaniami czuwa i je opiniuje Międzynarodowa Rada Naukowa składająca się z uczonych światowego formatu. Bierzemy pod uwagę także możliwość przeznaczenia środków wyłącznie na nowoczesną aparaturę dla badaczy z ECBiN, ale takie urządzenia nie zawsze można wstawiać do starych pomieszczeń. Przypomnę, że na początku mojej pierwszej kadencji przyjęliśmy plan zagospodarowania kampusu uczelni, który ustala zasady jego rozwoju na najbliższe 50 lat. Problemem są przede wszystkim pieniądze, ale wciąż myślimy, jak je pozyskiwać. Są już przygotowane koncepcje architektoniczne nowego gmachu Wydziału Chemicznego, Wydziału Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska i wręcz prestiżową jest sprawa nowego audytorium, odpowiednio reprezentacyjnego dla uroczystości uczelnianych. Sala im. prof. Sołtana, w której je teraz organizujemy pamięta rok 1945.

W nowy rok akademicki, kiedy formalnie zaczyna Pan drugą kadencję, wejdzie pan z tymi samymi prorektorami? Przypomnijmy, że prof. Ireneusz Zbiciński to obecny prorektor ds. nauki, prof. Piotr Szczepaniak - ds. rozwoju uczelni i współpracy z gospodarką, prof. Krzysztof Jóźwik - ds. kształcenia, a prof. Wojciech Wolf - ds. studenckich.

Zaproponowałem elektorom zmiany, a są one związane z nową strategią zarządzania uczelnią. Przedstawiłem kandydatury moich najbliższych współpracowników. Elektorzy zgodzili się, aby funkcje prorektorów w kadencji 2012-2016 pełnili: prof. Piotr Paneth jako prorektor ds. nauki, prof. Piotr Kula, w którego kompetencjach będą innowacje, prof. Piotr Szczepaniak odpowiedzialny za rozwój uczelni i prof. Sławomir Wiak, który będzie dbał o edukację. Przywiązujemy duże znaczenie do innowacji i musimy cały czas nad tym pracować. Będziemy m.in. starali się uświadomić studentom, że wiedza też jest towarem i dlatego trzeba umieć zarządzać innowacjami wchodząc do biznesu z własnymi pomysłami - dla przykładu jeszcze podczas studiów zakładając start-up'y. Chcemy też lepiej prognozować, które badania mogą zakończyć się szybkim wprowadzeniem ich efektów na rynek, a na które trzeba spokojnie czekać, systematycznie prowadząc badania podstawowe.

Podczas wyborów na rektora uzyskał Pan 80 głosów poparcia, 24 elektorów było reelekcji przeciwnych. Kim są osoby z tej drugiej grupy?

Mogę się domyślać, że nie zgadzają się z priorytetami władz PŁ. Jeśli staramy się pozyskiwać środki w różnego rodzaju konkursach, to pewne potrzeby uczelni musimy przedkładać nad inne. Jak zawsze, gdy środki finansowe są ograniczone, trzeba kierować się priorytetami ustanawianymi na poziomie całej uczelni. Cieszę się z tych głosów niezadowolenia. Dzięki nim wiem, że trzeba patrzeć szerzej na drogę, którą chce się jechać szybko.

Pana pierwsza kadencja przypadła na rozwój rządowego projektu "kierunki zamawiane". Innym modnym hasłem zrobiły się "kierunki międzyuczelniane".

To dobra droga na przyszłość, chociaż nie wiemy, jak długo będzie istniał program "kierunków zamawianych". Dzięki reformie akademickiej uczelnie mają większą autonomię w tworzeniu nowych kierunków i zamierzamy ją wykorzystywać. 20 lat temu nie istniało 20 proc. obecnych zawodów. Musimy więc kształcić z myślą o kompetencjach i wiedzy, która zarówno obecnie jak i w przyszłości będzie potrzebna na rynku pracy. Zamierzamy w dalszym ciągu rozwijać ofertę edukacyjną. Obecnie tworzymy kierunki międzywydziałowe, a nawet międzyuczelniane. Przykładem jest chemia budowlana, którą prowadzimy z Politechniką Gdańską i Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie. Studenci spędzają semestr w każdej z partnerskich uczelni. My specjalizujemy się w polimerach, Gdańsk w analityce chemicznej, a Kraków w materiałach ceramicznych. Dzięki tej współpracy, bez dodatkowych inwestycji, nasz absolwent będzie w stanie prowadzić badania nad nowymi produktami.
Od zeszłego roku istnieje w ramach naszych struktur Centrum Badawczo-Rozwojowe Nowoczesnego Transportu Szynowego - CETRANS. Oczekujemy, że w skład konsorcjum wspierającego ten tak ważny dla rozwoju Łodzi i regionu projekt zostaną włączone inne politechniki, łódzkie uczelnie oraz ośrodki badawczo-rozwojowe związane z nowoczesnym multimodalnym transportem szynowym. Politechnika Łódzka uprzedzając utworzenie konsorcjum przygotowała system kształcenia kadr na potrzeby projektowania i eksploatacji kolei dużych prędkości i kolei aglomeracyjnych. W tej dziedzinie nasza uczelnia staje się liderem.

W pierwszej kadencji często mówił Pan o pomyśle Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, czyli połączeniu publicznych szkół wyższych w jeden organizm.

To droga, którą podążają uczelnie na całym świecie i szkoda, że u nas ten proces nie jest prowadzony, jedynie pozostaje w fazie wstępnych dyskusji. Ja z tej idei nie zrezygnuję. Moim zdaniem najwyższy już czas przystąpić do fazy budowania "studium wykonalności". Jeśli ta idea nie znajdzie zrozumienia w tym pokoleniu, to pewnie w następnym. Największą rolę odgrywają uczelnie, które mają w polu naukowym absolutnie wszystko - przy ogromnej decentralizacji. Teraz nie dotknął nas jeszcze kryzys związany z niżem demograficznym i, co przewiduję, ograniczaniem ministerialnych dotacji na działalność szkół wyższych w obecnej formie. Gdy to nastąpi, zrozumienie dla tworzenia związków uczelni będzie większe. Ale wówczas nie będzie to dla mnie satysfakcjonujące , bo już obecnie mam poczucie utraconego czasu. Inne ośrodki krajowe już nas w tym względzie wyprzedzają.

W dzień naszej rozmowy pojawiła się informacja, że niedoszli organizatorzy referendum za odwołaniem prezydent Łodzi zapowiadają szybkie złożenie nowego wniosku i będą znów zbierać podpisy. Rektorzy znów napiszą list wspierający Hannę Zdanowską?

Treść poprzedniego listu obowiązuje. Ja na pewno będą ją podtrzymywał. Za wiele w tym mieście trzeba zrobić, aby dyskutować o sprawach drugorzędnych, tracić czas i przyczyniać się do pogłębiania dystansu do innych metropolii.
Rozmawiał Maciej Kałach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki