Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Hołyst: W sprawie Iwony Wieczorek mamy dziś niewiele punktów zaczepienia [WYWIAD]

rozm. Joanna Leszczyńska
Prof. Brunon Hołyst
Prof. Brunon Hołyst Wojciech Gadomski/Polskapresse
Rozmowa z prof. Brunonem Hołystem, kryminologiem z Uniwersytetu Łódzkiego.

Czy przeszukiwanie trasy przez policję, jaką feralnej nocy przeszła Iwona Wieczorek z nocnego klubu w Sopocie niemalże pod swój dom w Gdańsku, trzy lata po jej zagnięciu, miało jakiś sens?
Śladów, które były na trasie przejścia Ilony Wieczorek, już nie ma. Przecież minęły trzy lata. Gdyby teraz znaleziono jej zwłoki to byłby sukces policji i jednocześnie klęska. Sukces, że je w ogóle znaleziono, a klęska, że ich nie znaleziono w pierwszym stadium śledztwa. Zatem akcja policji nie dała żadnego rezultatu. Znaleziono jakieś kości, pochodzące od psa i szczątki ubrań, ale matka wykluczyła, że spódnica znaleziona na trasie przejścia Iwony należała do niej. Wydaje mi się, że policja podjęła te czynności pod presją opinii społecznej, a szczególnie aktywnej postawy matki, która chciałaby za wszelką cenę wiedzieć, co stało się z córką. Matka żyje w stałym stresie i trudno jej się dziwić, że miłość do córki nakazuje jej walczyć o nią nawet w tak tragicznej sytuacji.

Matka twierdzi,że dla niej każda infomacja ma znaczenie, nawet wykluczenie tego, że znalezione szczątki ubrania nie należą do córki.
Matka żyje nadzieją, że córka żyje i każdy ślad ma dla niej znaczenie. Trudno jej się dziwić i odbierać jej tę nadzieję. Ale szanse na ustalenie sprawcy są już minimalne. Jeżeli nie ustalono tożsamości mężczyzny, który szedł za Iwoną, a którego widać w monitoringu, to sprawa jest bardzo trudna. To wprost uniemożliwia wykrycie sprawcy. Proszę uwzględnić, że to była trzecia nad ranem, ona samotnie wracała, a ludzi wokoło nie było. Trudno szukać wiatru w polu.

Mnie jako laikowi wydaje się, że twarz tego mężczyzny, idącego za Iwoną Wieczorek nadmorskim bulwarem, jest łatwa do rozpoznania...
To tylko tak się wydaje. Jeżeli są tysiące osób podobnych do tego mężczyzny, to sprawa jest nie do ustalenia. Wiele ludzi może mieć podobny wygląd.

Na Pana wyczucie to może być sprawca?
Trudno prognozować, ale gdyby udało się ustalić tożsamość tego mężczyzny, to albo byłby wykluczony, albo podejrzany. Nie można wykluczyć, że był to mężczyzna, który po prostu szedł w tym samym kierunku, jak i nie można wykluczyć, że był sprawcą, nazwijmy to delikatnie, uprowadzenia dziewczyny.

Mówi Pan, że policja działa pod wpływem opinii publicznej, ale też i krytyki swoich wcześniejszych działań, a właściwie zaniechań. Trasę przejścia Iwony policjanci sprawdzili za pierwszym razem dopiero po trzech tygodniach od jej zaginięcia...
Na pewno to jest późno. Za późno, żeby na przykład zabezpieczyć ślady obuwia. Oględziny, i to dokładne tego miejsca, należało przeprowadzić jeszcze tego samego dnia, przeczesać je centymetr po centymentrze. Każdy dzień oddala możliwość ustalenia sprawcy, ponieważ czas niszczy ślady.

Skoro to takie oczywiste, to dlaczego policja uczyniła to tak późno?
Wydaje mi się, że policja przyjęła wariant, że Iwona Wieczorek gdzieś uciekła, że żyje z dala od rodziny, że może pokłóciła się z matką. Po prostu zlekceważono sprawę jej zaginięcia. Dopiero jak się podniosła wrzawa, kiedy matka rozlepiała po Trójmieście afisze, pomyślano na policji, że to coś poważnego, a nie chwilowe zniknięcie.

Czyli to ponowne przeszukanie terenu po trzech latach to były wyrzucone pieniądze w błoto?
Było wiadomo, że podjęcie tych działań nie mogło przynieść poważniejszych rezultatów. Po trzech latach nie można spodziewać się czegoś rewelacyjnego.

Uważa Pan, że szanse na znalezienie sprawcy czy sprawców w tej sprawie są już nieduże?
Nieduże, chociaż historia kryminalistyki pokazuje, że nawet po 25 latach ustalano sprawców zabójstw. Ja jeszcze liczę, że jednak dzięki przypadkowi może się jeszcze udać ustalić sprawcę, gdyby na przykład policja otrzymała jakąś informację, kto może być sprawcą uprowadzenia tej dziewczyny. Ale jeżeli nie będzie wyraźnych sygnałów prowadzących do sprawcy, to nic z tego.

W tych późnych wyjaśnieniach zbrodni po latach zadziałał przypadek?
Często tak. Na przykład kogoś zatrzymano w innej sprawie i się przyznał. Tak było ze sprawą zabójstw w okolicach Gałkówka. Mówię o słynnej historii zabójstw kilku kobiet. Podejrzewano kolejarzy, ponieważ uratowana ofiara rozpoznała, że sprawca był w mundurze. Sądzono, że to był mundur kolejarza, a to był mundur żołnierza. Kiedy po 15 latach sprawca napadł na kobietę, wtedy przyznał się, że służył w Jaktorowie w wojsku i zabił te kobiety. To był czysty przypadek.

Kilka miesięcy temu jakiś Polak podobno widział kobietę bardzo podobną do Iwony Wieczorek w Paryżu...
To są takie same informacje, jak ta, kiedy mówiono, że widziano Olewnika w Berlinie. On wtedy jeszcze żył, ale był więziony przez porywaczy. Czy jest prawdopodobne, że Iwona Wieczorek żyje gdzieś, ale nie ma świadomości, kim jest? Taką sytuację raczej wykluczam. Nie chcę powiedzieć, że to kanwa dla filmu, ale naprawdę w tej sprawie mamy dziś niewiele punktów zaczepienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Hołyst: W sprawie Iwony Wieczorek mamy dziś niewiele punktów zaczepienia [WYWIAD] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki