Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Jan Kodrębski: intelektualista, erudyta i znakomity wykładowca

Paweł Patora
Patron dorocznego konkursu na pracę magisterską był wybitnym specjalistą od prawa rzymskiego. O profesorze Janie Kodrębskim krążyły legendy; jego osobowość fascynowała studentów.

19 marca mija 20. rocznica śmierci prof. Jana Kodrębskiego, a wczoraj odbyła się gala finałowa 18. edycji konkursu jego imienia, który odbywa się pod patronatem medialnym naszej redakcji. Jest więc podwójna okazja, by po raz kolejny przypomnieć na łamach „Dziennika Łódzkiego” sylwetkę tego wybitnego znawcy prawa rzymskiego, znakomitego wykładowcy, wyśmienitego erudyty o wszechstronnej wiedzy, nie tylko prawniczej.

Na Uniwersytecie Łódzkim o Janie Kodrębskim już za jego życia, nawet jeszcze zanim został profesorem, krążyły legendy. Był wielką postacią Łodzi akademickiej.

Wykładał prawo rzymskie i historię doktryn politycznych, ale miał wielką wiedzę ogólną, nie tylko z prawa i historii. Polscy i zagraniczni uczeni cenili go za erudycję, dojrzały warsztat badawczy, rozległość horyzontów myślowych, umiejętność syntezy, samodzielność sądów, jasność i precyzję w przedstawianiu poglądów, a także za skrupulatność i pracowitość.

Byli studenci prof. Kodrębskiego wspominają, że jego wykłady były pasjonujące. Jego rozległa wiedza, nadzwyczajna inteligencja i błyskotliwy, chociaż nie pozbawiony ironii, a nawet złośliwości humor sprawiały, że wielu studentów pamięta jego wykłady jako intelektualną ucztę najwyższej próby.

Choć jedni uważali go za geniusza, dla innych był postrachem. Studenci starszych lat straszyli nim pierwszoroczniaków. Ostrzegali, że na egzaminie jest niezmiernie wymagający, złośliwy i nieprzewidywalny. Po latach, byli studenci zgodnie twierdzą, że były to opowieści nieprawdziwe.

Urodzony 3 października 1936 roku w Piotrkowie Trybunalskim w majętnej żydowskiej rodzinie, przez cały okres holocaustu żył w zagrożeniu i ukryciu. Podczas wojny stracił większość rodziny, chociaż ocaleli jego rodzice.

Po wojnie zamieszkał z nimi w Jeleniej Górze, gdzie w 1954 roku ukończył liceum ogólnokształcące. W tym samym roku rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Łódzkim. Po ich ukończeniu w 1958 r. został pracownikiem UŁ, gdzie przeszedł wszystkie szczeble kariery naukowej, aż do uzyskania tytułu profesora zwyczajnego w 1992 roku. Zmarł w wieku 60 lat, 19 marca 1997 r., po długotrwałej, ciężkiej chorobie.

Przez cały okres holocaustu żył w zagrożeniu i ukryciu. Stracił większość rodziny

Jan Kodrębski był wybitnym znawcą prawa rzymskiego i historii myśli społecznej czasów antycznych. Zagadnieniom z tych dziedzin poświęcił swoje pierwsze prace naukowe. Światowe uznanie w środowisku naukowym przyniosła mu praca: „Sabinianie i Prokulianie. Szkoły prawa w Rzymie wczesnego cesarstwa”, która była jego rozprawą habilitacyjną. Przez wiele lat badał historię nauki prawa rzymskiego w Polsce. Ukoronowaniem tych badań była monografia „Prawo rzymskie w Polsce XIX wieku”.

Profesor Kodrębski stale współpracował z zagranicznymi ośrodkami naukowymi. Był członkiem Societé d’Histoire du Droit w Paryżu, referentem na konferencjach i kongresach międzynarodowych. Wykładał m.in. na uniwersytetach w Paryżu, Lyonie, Limoges, San Sebastian i Rzymie. Jego wykłady na Sorbonie były transmitowane na telebimach do kilku sal.

Na Uniwersytecie Łódzkim wykładał prawo rzymskie i historię doktryn politycznych.

Imponował nie tylko dogłębną znajomością tych dziedzin, ale też ogromną wiedzą ogólną. Był bardzo oczytany. Już jako dziecko, przebywając podczas wojny w ukryciu, przeczytał niemal wszystkie powieści historyczne Kraszewskiego.

Jan Kodrębski we wspomnieniach współpracowników

Prof. Biruta Lewaszkiewicz-Petrykowska, była kierownik Katedry Prawa Cywilnego i dziekan Wydziału Prawa UŁ, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku:

On sobie siedział, uśmiechał się i robił wrażenie, że nic nie powie. Ludzie, którzy go nie znali, nie spodziewali się wielkich rzeczy. Jednak gdy otworzył buzię i zaczynał mówić, to wszyscy też buzie otwierali. Dlatego, że on bardzo dużo wiedział i potrafił przedstawić to w sposób interesujący i dowcipny. Miał taki dość specyficzny dowcip, lekko ironiczny. Miał bardzo szerokie zainteresowania.

Pamiętam, że na początku lat 90. była w Strasburgu konferencja dotycząca prawa rodzinnego w Europie. Kodrębski nie tylko brał w niej udział, ale jednego dnia prowadził obrady. Bardzo dobrze mówił po francusku.

Studenci się go bali. Prawo rzymskie zawsze sprawiało studentom pierwszego roku pewien kłopot. Kodrębski, gdy słuchał, miał często na twarzy taki uśmieszek, że ludziom, którzy go nie znali, mogło wydawać się, iż uważa mówiącego za idiotę. Był nauczycielem surowym i wymagającym, ale niesłychanie zaangażowanym. Bardzo mu zależało, żeby studenci dużo umieli i rozwijali się. Strach przed Kodrębskim był irracjonalny, dlatego że on był nastawiony do studentów bardzo życzliwie. To był dobry człowiek, mimo pozorów szorstkości.

Prof. Anna Pikulska-Radomska, wieloletnia współpracownica prof. Kodrębskiego i jego następczyni na stanowisku kierownika Katedry Prawa Rzymskiego:

Propozycję pracy w katedrze Jana Kodrębskiego, wówczas jeszcze docenta, otrzymałam w 1981 roku, trzy lata po skończeniu studiów. Podczas pierwszej rozmowy powiedziałam mu wprost, że oczekuję dziecka, ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. - Ależ nie można sobie wyobrazić lepszego miejsca pracy w takiej sytuacji - odpowiedział natychmiast.

Współpraca z nim układała mi się potem znakomicie. Okazało się, że był cudownym człowiekiem - dobrym, dowcipnym i bardzo miłym. On po prostu, ze względu na ciężkie przeżycia, których doświadczył i na swoją ułomność (miał garb na plecach - przyp. pp), odgradzał się od ludzi murem, który nie był murem niechęci, ale po prostu murem obronnym. Gdy się już przekroczyło ten mur, to kontakty z nim były przyjemnością. Był otwarty i skłonny do pomocy w każdej sytuacji. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek mi powiedział, że nie ma czasu. Poproszony o pomoc, przerywał swoje zajęcia i poświęcał nam - to znaczy mnie lub innemu pracownikowi - swój czas.

Miał dwa oblicza, oba jednakowo prawdziwe. Jedno dla bliższych - przychylne i życzliwe, drugie dla obcych - surowe i nieprzystępne. Ale do nikogo się nie uprzedzał.

Prof. Zbigniew Rau, kierownik Katedry Doktryn Polityczno-Prawnych UŁ, wojewoda łódzki:

Z Janem Kodrębskim miałem ćwiczenia z prawa rzymskiego i to był ostatni rok, kiedy on jeszcze prowadził ćwiczenia. Prawo rzymskie to jest taka antyczna wersja prawa cywilnego. Z tej przyczyny na pierwszym roku studiów, dla tych umysłów, które nie są jeszcze umysłami prawniczymi, są to rzeczy bardzo trudne. Studenci się go bali, ale też ich fascynował. Między innymi dlatego, że nie dawał jednoznacznych odpowiedzi, tylko metodą sokratejską ciągnął studenta za język.

Jego bardzo ciekawe wykłady z doktryn politycznych pełne były dygresji i aluzji, nawiązujących do aktualnej sytuacji politycznej, bo profesor był jednak prześmiewcą. Zawsze odróżniał elitę intelektualną od politycznej. Pytał na przykład, co jest atrybutem władzy w monarchii absolutnej, a potem ni stąd ni zowąd, co jest atrybutem władzy teraz w Polsce. I odpowiadał, że palma feniks w gabinecie. Młodych ludzi to bardzo fascynowało. Krążyły legendy o tym, jak za takie prowadzenie wykładów był karcony przez rozmaite instancje partyjne.

Przegląd najważniejszych wydarzeń tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Jan Kodrębski: intelektualista, erudyta i znakomity wykładowca - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki