Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Krysiński: Trzeba iść na jakość, a nie brać tych, co ledwo zdali maturę [WYWIAD]

rozm. Joanna Leszczyńska
prof. Jan Krysiński
prof. Jan Krysiński Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Rozmowa z prof. Janem Krysińskim, byłym rektorem Politechniki Łódzkiej.

Minister Barbara Kudrycka zapowiada, że w ciągu trzech lat nastąpi w Polsce podział na uczelnie akademickie, na których szczególny nacisk będzie położony na kształcenie z wykorzystaniem najnowszych badań naukowych oraz zawodowe, na których profesjonalnie będzie się przygotowywać do wykonywania konkretnego zawodu. Czy dostrzega Pan w tym potencjał na poprawę poziomu kształcenia w Polsce, a jednocześnie dostosowanie uczelni do rynku pracy?
Niektórym młodym ludziom zależy na szybszym podjęciu pracy, na szybszym wejściu do zawodu. Dla nich to rozwiązanie będzie dobre. Być może ten podział na dwa typy uczelni będzie miał pewne zalety, ale musi być wprowadzony rozważnie, żeby ogólnie nie obniżyć poziomu nauczania. Oczywiście, uczelnia zawodowa nie musi świadczyć o obniżeniu poziomu, ale też nie może być tak traktowana.

Obawia się Pan, że ten podział doprowadzi do powstania drugiej ligi uczelni, jaką staną się uczelnie zawodowe?
Tak, tego się obawiam i to jest możliwe. A stworzenie takiej drugiej ligi to będzie problem, bo uczelnie mają swoje ambicje. Ciekawy jestem, jakie kryteria będą przyjęte? Czy Politechnika Łódzka będzie pierwszą ligą, czy drugą?

Może czas najwyższy zerwać z mitem, że każda uczelnia jest znakomita i nazwać rzecz po imieniu, by najlepszych studentów przyciągnąć na najlepsze kierunki na najlepszych uczelniach?
Taka reforma na pewno się przyda, ale powinny być dobrze przemyślane kryteria podziału pomiędzy uczelnie akademickie i zawodowe. Musi też być właściwa kadra. Na uczelniach zawodowych oparta o praktyków, a część zajęć powinna odbywać się w firmach i przedsiębiorstwach. Z kolei na uczelniach akademickich kadrę powinni tworzyć ludzie bardziej twórczy, wprowadzający innowacje, nadążający za technologiami światowymi i tworzący takie technologie.
Minister Kudrycka zapowiada, że wykłady i inne zajęcia dydaktyczne na uczelniach akademickich mają opierać się na najnowszych badaniach światowych i prowadzonych na danej uczelni i studenci powinni włączać się w ich realizację.
Ze swojej praktyki wiem, że na Politechnice Łódzkiej bardzo często włączamy studentów w nasze badania, chyba że są one objęte tajemnicą przemysłową, ale takich przypadków jest bardzo mało.
Oby te podziały na uczelnie akademickie i zawodowe nie były krzywdzące i okazały się realne, to znaczy, żeby uczelnie zawodowe mogły sięgnąć po profesjonalną kadrę z przemysłu. Nie zawsze, niestety, uczelnie mają właściwą kadrę. Obserwuję, że na politechnikach taki przedmiot jak konstrukcje maszyn jest wykładany często przez ludzi, którzy ani jednej maszyny w życiu nie skonstruowali. Ale to się teraz zmienia na korzyść i sądzę, że te kadry z praktyką przyjdą.

Jakie problemy uczelni spędzają Panu dziś sen z powiek?
Od lat martwią mnie oszczę-dności na uczelniach. Uważam, że kształcenie odbywa się przy zbyt małej liczbie godzin, z liczeniem na pracę własną studenta, która często jest fikcją, bo studenci często już pracują w trakcie studiów. Z powodu ograniczeń finansowych zmniejszono na wielu uczelniach liczbę godzin tygodniowo do 25 i wycięto zajęcia, które ugruntowują wiedzę. Na przykład na politechnikach wprowadzono wykłado-ćwiczenia rachunkowe, które nie ugruntowują wiedzy. Wspomniane ćwiczenia rachunkowe są konieczne, by wykład był zrozumiały, żeby student zaczął rozumieć problem, a nie patrzył tak jakby wszystko rozumiał. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że podniesienie poziomu nauczania zapewni staranne wykonywanie obowiązków dydaktycznych w odpowiednim czasie. To oczywiście się wiąże z finansowaniem, ale czy musimy przyjmować tylu studentów jak obecnie?

70 procent maturzystów, którzy dostają się na polskie uczelnie, jest powodem do dumy, czy to za dużo?
Za dużo. Przyjmuje się praktycznie wszystkich absolwentów, nawet takich, którzy ledwo zdali maturę, którzy często odpadają, nie mogąc sprostać wymaganiom. Powinniśmy raczej pójść na jakość, a nie na ilość. Od dawna przyjmujemy zbyt liczne grono studentów i budżet uczelni nie wytrzymuje dalszego zwiększania liczby godzin. Za tym idzie problem kadry. Albo trzeba dodatkowo obciążyć istniejącą, albo zatrudnić dodatkowych pracowników naukowych i dydaktycznych, co też wymaga nakładów finansowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Krysiński: Trzeba iść na jakość, a nie brać tych, co ledwo zdali maturę [WYWIAD] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki