Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Krystian Jażdżewski: Musimy przerwać ten łańcuch

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Prof dr hab. med. Krystian Jażdżewski, lekarz chorób wewnętrznych, endokrynolog, onkogenetyk. Kieruje międzyuniwersyteckim zespołem lekarzy i naukowców Zakładu Medycyny Genomowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego. Współzałożyciel Warsaw Genetics.
Prof dr hab. med. Krystian Jażdżewski, lekarz chorób wewnętrznych, endokrynolog, onkogenetyk. Kieruje międzyuniwersyteckim zespołem lekarzy i naukowców Zakładu Medycyny Genomowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego. Współzałożyciel Warsaw Genetics. Materiały prasowe
Celem powinno być zbadanie absolutnie wszystkich osób z objawami i wszystkich tych, którzy mieli kontakt z osobą zakażoną. Wszyscy mamy tendencje do myślenia, że ktoś to zrobi za nas. Włącznie z tym, że rząd to zrobi za nas. Nikt nic za nas nie zrobi. Musimy zdać sobie sprawę, że jesteśmy w sytuacji wielkiego kryzysu, wielkiej epidemii. Każdy powinien się zastanowić, co może zrobić, żeby pomóc – mówi prof. Krystian Jażdżewski, współzałożyciel Warsaw Genetics, firmy, która dziennie wykonuje tysiąc testów na koronawirusa.

Testy na koronawirusa. Mówią o nich wszyscy, począwszy od Światowej Organizacji Zdrowia, przez lekarzy, po starostów powiatowych. To najważniejszy element, jeśli chodzi zarówno o profilaktykę, jak i walkę z pandemią?

Bez wątpienia testowanie to kluczowy element; czy najważniejszy – trudno powiedzieć, bo jest też szereg innych ważnych elementów i żadnego z nich nie można lekceważyć. Ale jeśli chcemy zatrzymać tę pandemię, to musimy zidentyfikować każdą osobę, zakażoną wirusem i skutecznie ją odizolować, żeby nie narażała na zakażenie kolejnych ludzi. Średnio jedna osoba zaraża dwie – trzy osoby. Jeżeli nie przerwiemy tego łańcucha, łatwo policzyć, ilu zakażonych będzie po kilku dniach.

Jak te osoby identyfikować?

Nie możemy ich identyfikować, patrząc jedynie na objawy kliniczne, ponieważ są one bardzo zbliżone do grypy. Większość osób ma stan podgorączkowy albo gorączkę. Na suchy kaszel cierpi 60 procent chorych, 30 procent odczuwa bóle mięśniowe. Nie wiemy, czy to jest grypa sezonowa, czy to jest koronawirus. Trzeba wykonać test. Jeżeli wynik testu jest pozytywny, to taką osobę natychmiast należy izolować, żeby nie zarażała. Co ważne, zanim wykonamy test, osoba chora mogła spotkać od 50 do nawet 100 innych osób. W momencie uzyskania dodatniego wyniku, natychmiast trzeba dotrzeć do wszystkich tych osób i przebadać każdą z nich, by znaleźć te trzy, które już są zainfekowane i je izolować. Zatem przerwanie tego ciągu zakażeń jest kluczowe. Nie zrobimy tego, jeśli nie będziemy wykonywać badań molekularnych.

No właśnie. Na czym polegają badania molekularne, bo tym w istocie są testy, o których Pan mówi, prawda?

WHO, czyli Światowa Organizacja zdrowia zaleca wyłącznie badania molekularne.

Poproszę zatem o garść szczegółów. Czym są te badania? Mam wrażenie, że narosło wiele różnych nie do końca prawdziwych informacji na temat testów na koronawirusa. Najlepiej by było, aby ich wykonanie było tak proste, jak przylepienie plasterka na skórze. Jeśli się zazieleni, to znaczy, że nie mamy wirusa, a jeśli zaczerwieni, to znaczy, że mamy. I to wszystko w 15 minut.

Nie ma takich testów. Badania molekularne o jakich mówię, analizują czy w pobranym materiale znajduje się materiał genetyczny wirusa. Pierwszy etap polega na pobraniu wymazu z tylnej ściany gardła. Wykonuje się je patyczkiem zakończonym czymś zbliżonym do wacika. Takim patyczkiem dotykamy tylnej ściany gardła i w ten sposób pobrany materiał przesyłany jest do laboratorium. Tam pierwszym etapem jest izolacja materiału genetycznego wirusa, tak zwanego RNA. Kolejny etap to analiza nazywana RT-PCR w czasie rzeczywistym, w którym oceniamy, czy w danym materiale są wirusowe geny. WHO zaleca, by taki test analizował trzy geny równocześnie. Czyli można powiedzieć, jest to test potrójny, który daje nam stuprocentową pewność, czy w próbce znajduje się wirus, czy nie. Komercyjnie dostępne są również testy jednopunktowe, czyli jednogenowe – w takim przypadku wynik pozytywny należy potwierdzić. Cały świat bada dokładnie w ten sam sposób.

Wspomniał Pan o testach komercyjnych. One są inne?

Wszystkie testy molekularne są dostępne w sprzedaży, cały świat kupuje u tych samych producentów. Dostępne są również komercyjne testy immunologiczne, których się nie zaleca. To są testy, które badają obecność przeciwciał i w tym wypadku wynik rzeczywiście jest szybko, już po 15 minutach.

No właśnie!

Tylko, że te przeciwciała u części pacjentów mogą się wytworzyć późno, a u części pacjentów nie wytworzą się nigdy. W związku z tym wynik, nawet jeśli będzie negatywny, nic nam nie powie.

Zaraz. Myślałam, że jeśli w organizmie człowieka są obecne przeciwciała, to znaczy, że ten człowiek już przeszedł zakażenie koronawirusem i już jest na niego odporny.

Przedstawiłem sytuację odwrotną – kiedy wynik jest negatywny, czyli brak przeciwciał. Jeżeli mamy przeciwciała, to znaczy, że był kontakt z koronawirusem i zakażenie przebiega albo z objawami, albo bezobjawowo, ale sprowadza się to do tego, że człowiek jest nosicielem koronawirusa i też powinien być odizolowany. Zatem – jeśli uzyskujemy wynik pozytywny, to jest OK. To wynik negatywny mówi nam niewiele. A mianowicie mówi, że człowiek nie miał kontaktu z wirusem, albo miał kontakt z wirusem, ale jeszcze nie wytworzył przeciwciała. A może być też tak, że miał kontakt z koronawirusem i nigdy nie wytworzy przeciwciał. Dlatego właśnie nie jest to dobry test, bo ten rodzaj testu nie znajduje wszystkich osób zakażonych. A nam zależy na tym, żeby znaleźć 100 procent tych, którzy są zakażeni.

Kiedy najlepiej badać osobę zakażoną?

Zawsze, kiedy są objawy, trzeba badać natychmiast. Większość osób ma objawy między trzecią a szóstą dobą od zakażenia, czyli stosunkowo szybko. Natomiast, jak wspominałem, najlepsze są testy molekularne, które są wybitnie czułe, więc jest sens, aby badać nim wszystkich od chwili, kiedy podejrzewamy infekcję. Pojawiła się też informacja, żeby badać w siódmej dobie. To jest badanie stosunkowo późne; owszem, łatwiej jest w siódmej dobie badać, bo wiremia jest wysoka, ale to nie znaczy, że wynik pozytywny nie może pojawić się wcześniej.

Gdy jakiś czas temu rozmawiałam z panią doktor Grażyną Cholewińską, z Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego, mówiła mi, że jako szpital, mają największe w Polsce laboratorium, a w nim tylko trzech specjalistów, którzy mogą wykonywać testy na koronawirusa. Po prostu nie ma u nas do tego ludzi, którzy by te testy mogli przeprowadzać.

Dlatego do walki muszą się włączyć wszyscy. Tej pracy nikt za nas nie wykona. Przecież w Polsce jest kilka tysięcy laborantów, kilka tysięcy diagnostów laboratoryjnych. Wszyscy oni mogą podjąć tę pracę. Dalej – w Polsce jest 2,5 tysiąca laboratoriów. To prawda, że nie wszystkie są przystosowane do badań koronawirusa, ale spodziewam się, że przynajmniej z tysiąc posiada niezbędny sprzęt i niezbędną klasę bezpieczeństwa (BSL2). Wszystkie te laboratoria powinny się włączyć.

A jak to wygląda?

Z tego, co słyszę, pracuje tylko 30 laboratoriów i nasze, Warsaw Genomics jest największe.

Dlaczego inne się nie włączają?

To nie jest pytanie do mnie. Ale uważam, że wszyscy mamy tendencje do myślenia, że ktoś to zrobi za nas. Włącznie z tym, że rząd to zrobi za nas. Nie zrobi. Nikt nic za nas nie zrobi. Musimy zdać sobie sprawę, że jesteśmy w sytuacji wielkiego kryzysu, wielkiej epidemii. Każdy powinien się zastanowić, co może zrobić, żeby pomóc.

Wrócę do tych testów, które rekomenduje WHO; tych, które pokazują stan w czasie rzeczywistym, czyli do stuprocentowo pewnych testów molekularnych. Usiłuję zrozumieć jedną rzecz. Kiedy okazało się, że minister Woś jest zarażony koronawirusem i cały rząd poddał się testom na koronawirusa, to testy wyszły negatywne. Czy dlatego, że ten wirus nie zdążył się jeszcze namnożyć, czy, że się nie wykluł, czy, że po prostu go nie było?

Dobre pytanie. Generalnie wynik testu oznacza, że wirusa nie ma w tym momencie. Pyta mnie pani czy wirus może pojawić się później? Człowiek może się zarazić każdego dnia.

O to mi właśnie chodziło - czy możliwe jest, żeby wirus „dojrzał” później.

Jeśli się pojawi, to w wyniku nowego zakażenia, a nie w wyniku faktu, że go wcześniej nie wykryliśmy. Te testy są niezwykle czułe. Wystarczy dziesięć kopii wirusa, czyli wybitnie mało i już go wykrywamy. Osoba, która ma objawy wirusa, tych kopii ma prawdopodobnie miliony. A my potrzebujemy tylko dziesięć. Oczywiście, kiedy mamy do czynienia z objawami w trzeciej czy piątej dobie, to wtedy test wyjdzie pozytywny, bo wtedy łatwiej wybadać miliony kopii wirusa. Ale i dziesięć kopii, które znajdą się w organizmie w drugiej, a może nawet już pierwszej dobie zakażenia, można już wybadać i potwierdzić.

A jeśli chodzi o dostępność testów?

W całej Europie testów jest za mało. W Polsce również. Tak długo, jak nie będziemy mogli powiedzieć, że wszystkie osoby z objawami są badane i wszystkie osoby, które miały kontakt z pacjentami zakażonymi są badane, tak długo musimy mówić, że testujemy za mało.

Gdzie się zakupuje testy?

Wszystkie rządy, kraje, ośrodki walczą o te same odczynniki, od tych samych producentów, my również. Produkuje je Hiszpania, Wielka Brytania, Niemcy, Chiny. Polska zakupuje wszystko, co jest dostępne, za wszystkie środki, jakie są dostępne. Testy dla pacjentów skierowanych do nas przez służby sanitarno-epidemiologiczne wykonujemy bezpłatnie; możemy to robić, ponieważ koszty pokrywa Koalicja firm na rzecz walki z koronawirusem i każdy może się do tej inicjatywy przyłączyć i przeznaczyć pieniądze na zakup testów dla potrzebujących. Każde środki finansowe, jakie wpływają na nasze konto wydajemy natychmiast na zakup odczynników. W chwili obecnej mamy środki na wykonanie 20 tysięcy testów. Wykonując 1000 testów dziennie, mamy pracę na 20 dni.

Ile kosztuje taki test?

Koszt jednego testu to 400 złotych; NFZ wycenia go na 450 złotych.

Kto więc ma szansę na to, że zostanie przetestowany na koronawirusa?

Każda osoba, która ma objawy, powinna być przebadana. Czyli u każdej osoby powinien być pobrany wymaz i przebadany w laboratorium. W laboratorium Warsaw Genomics wykonujemy tysiąc testów dziennie. Każde laboratorium, które ma podstawowy sprzęt do RT-PCR mogłoby takie testy wykonywać. Każdy szpital, każdy ośrodek akademicki. Gdyby wszyscy je wykonywali, dostępność do testów byłaby duża większa.

Na razie, a są to dane z Kancelarii Premiera, dziennie wykonuje się w całej Polsce 2500 testów, a można by i cztery tysiące.

Jeśli dziennie wykonuje się dwa i pół tysiąca testów, to mogę powiedzieć, że połowę z nich wykonujemy my, w Warsaw Genomics.

Ma Pan jeszcze czas na życie?

Cały zespół pracuje 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Pracujemy pod olbrzymim stresem i olbrzymim napięciem. Nie jest to napięcie związane z pracą z materiałem zakaźnym, bo do tego jesteśmy przyzwyczajeni, umiemy to robić profesjonalnie. Nie czujemy się zagrożeni w laboratorium. To zagrożenie jest na zewnątrz. Jest w osobach, które są chore, z którymi możemy się spotkać, kiedy kupujemy chleb, czy kiedy jedziemy do pracy. Dlatego niezmiennie apeluję do wszystkich – zostańcie w domu. A jeżeli ktoś ma objawy, które mogłyby sugerować obecność koronawirusa, to tym bardziej zostańcie w domu i z nikim się nie spotykajcie. Do szpitali i lekarzy zaś apeluję o jedno: testujmy! Od razu powiem, że każde jedno badanie wykonujemy na zlecenie służb sanitarnych kraju, we współpracy z Ministerstwem Zdrowia i w koordynacji z resortem. Nie ma możliwości, żeby ktoś się przebadał prywatnie lub zakupił u nas takie badanie. Nie poradzimy sobie z wirusem, jeżeli nie będziemy wszyscy współpracować.

**Czy w ogóle są w Polsce w tej chwili takie laboratoria, gdzie można się komercyjnie przebadać na obecność koronawirusa?

Nie znam takiego laboratorium, w którym można by wykonać test komercyjnie.**

wywiad

Pan premier mówi, że wszyscy, którzy są chorzy, są badani testami. Lekarze z kolei mówią, że zamiast testów, zaleca się ludziom kwarantannę. To na jakiej zasadzie, kto jest wybierany do testowania? Od czego to zależy? Stanu zdrowia, wieku?

Naszym celem powinno być zbadanie absolutnie wszystkich osób z objawami i wszystkich tych, którzy mieli kontakt z osobą zakażoną. Jeżeli dziennie wykrywa się ponad dwadzieścia przypadków zakażenia, to następnego dnia powinno już być przetestowanych tysiąc osób, którzy zetknęli się z tą dwudziestką zakażonych. Póki tak się nie stanie, będę mówić, że badamy za mało. A moglibyśmy zwiększyć liczbę wykonywanych badań. W całej tej walce z koronawirusem ja i mój zespół staramy się zrobić swoją część. To dlatego przestawiliśmy naszą działalność z diagnostyki genetycznej i badań prewencji onkologicznej (Program Badamy Geny) na badanie w kierunku koronawirusa. Na razie wykonujemy, jak mówiłem, tysiąc testów dziennie, ale mam nadzieję, że w ciągu tygodnia ta liczba się zwiększy i będzie to już 2 tysiące testów dziennie. Jeśli producenci sprzętów, jakie zakupiliśmy, dostarczą je w obiecanym terminie, to w ciągu trzech – czterech tygodni będziemy potrafili wykonać 5 tysięcy testów dziennie. To robimy dla społeczeństwa. Ale to pytanie można skierować do każdego z nas: co każdy z nas może zrobić, żebyśmy to przetrwali? Poza tym, że każdy może zostać w domu i nie zarażać. Dbać o siebie, o starszych sąsiadów. Warto do nich zadzwonić i zapytać, jak się mają, czy mają co jeść.

Od wtorku mamy nowe obostrzenia, jakie wprowadził pan premier Morawiecki. Nie można już wychodzić sobie bez celu, po to, żeby pochodzić. Ale jeśli już musimy wyjść, to czy powinniśmy wychodzić w maseczkach?

Nie zaleca się chodzenia w maseczkach osobom bez objawów. Maseczki zaleca się każdej osobie, która ma objawy, żeby w maseczce mogła dotrzeć do lekarza czy ośrodka szpitalnego.

Stres działa na nas wszystkich i wielu osobom wydaje się, że mają objawy koronawirusa.

Strach, lęk, to są normalne rzeczy. Boimy się choroby, boimy się śmierci. Młodzi ludzie chorują lżej; 82 procent osób zakażonych choruje lekko. Ale to nie znaczy, że jak człowiek ma lat 30, to nie umrze na koronawirusa, bo może umrzeć. Natomiast sama śmiertelność jest stosunkowo niska. Ale w grupach ludzi starszych wiekiem i wśród osób, które mają inne choroby przewlekłe, śmiertelność jest bardzo wysoka.

Koronawirus obnażył też to, że się nie badamy, nie chodzimy do lekarzy specjalistów i często nawet nie wiemy, że na coś chorujemy, że mamy jakieś ukryte choroby.

Oczywiście, tak to może wyglądać. Dlatego – znów to powiem. Zostańmy w domu i starajmy się przetrwać.

Po to, żeby, jak przetrwamy, wrócić do tego samego życia i żyć jak do tej pory?

Nic już nie będzie wyglądało, jak do tej pory. Świat zmienił się nieodwracalnie. Podróże, poczucie bezpieczeństwa, poczucie ochrony państwa, poczucie sprawczości służby zdrowia, poczucie solidarności – wszystko to zostało przewartościowane. A na koniec powiem, że żałuję, że nie może pani spojrzeć w twarze moich współpracowników, w te dzielne, wspaniałe, pięknie zmotywowane dziewczyny, walczące z koronawirusem. Nie śpią, nie jedzą, tylko pracują na rzecz pacjentów. Z optymizmem i wiarą w przyszłość.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Krystian Jażdżewski: Musimy przerwać ten łańcuch - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki