Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwa warszawska 1920. Dlaczego rocznicę obchodzimy akurat 15 sierpnia? Prof. Lech Wyszczelski tłumaczy

Agaton Koziński
Wideo
od 16 lat
- Byliśmy blisko przegranej - mówi prof. Lech Wyszczelski, historyk zajmujący się wojną polsko-bolszewicką w rozmowie z Agatonem Kozińskim.

Bitwa o Warszawę jest uważana za jedną z najważniejszych w historii Polski. Jak Pan uważa?
Przede wszystkim sprostowanie. Mówienie o "bitwie o Warszawę" albo o "Bitwie Warszawskiej" jest nieprecyzyjne. Ten termin my sami wymyśliliśmy, zakładając, że rzeczywiście będzie to bój na ulicach stolicy. Ale przecież tak się nie stało. 10 sierpnia gen. Michaił Tuchaczewski wydał rozkaz, według którego wszystkie cztery armie, którymi dysponował, miały obejść Warszawę od północy. Ani jeden żołnierz Armii Czerwonej w Warszawie nie stanął, najbliżej byli w Ossowie, Radzyminie. Dlatego bardziej właściwym terminem jest określenie "bitwa na przedpolach Warszawy" - w ten sposób oddajemy rzeczywisty przebieg walk.

Dlaczego jej rocznicę świętujemy akurat 15 sierpnia?
Bitwa toczyła się między 13 a 25 sierpnia. Jeśli wybieramy jeden dzień, w którym zamierzamy ją czcić, powinien to być 16 sierpnia - wtedy bowiem nastąpił wyraźny przełom w walkach. Najpierw Piłsudski rozpoczął swój manewr znad Wieprza i wyszedł na tyły wojsk Tuchaczewskiego, a jednocześnie polskim wojskom udało się zdobyć Nasielsk i w ten sposób zatrzymać ofensywę Armii Czerwonej. 15 sierpnia nie było jeszcze sygnałów świadczących o tym, że w tej bitwie może dojść do jakiegoś przełomu. Ale tego dnia przypadało święto kościelne Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, dlatego utrwaliła się jako rocznica data tego święta. Stąd też określenie "Cud nad Wisłą", które było niejako powtórką określenia "Cud nad Marną", do jakiego doszło pod Paryżem w czasie I wojny światowej. Ten termin wprowadziła do obiegu prawica, która w ten sposób chciała zdyskredytować sukces Piłsudskiego - jakoby to wstawiennictwo Matki Boskiej, a nie jego styl dowodzenia, uratowało Warszawę.

Co właściwie wydarzyło się pod Warszawą w sierpniu 1920 r.? Tę bitwę bardziej wygrali Polacy, czy to raczej Rosjanie ją przegrali - poprzez własne błędy i fatalne dowodzenie?
Na pewno plan bitwy przygotowany przez Piłsudskiego był optymalny - choć nie wszystko poszło zgodnie z założeniami, przecież ostatecznie do walk bezpośrednio o Warszawę nie doszło, a to zakładał Marszałek. Piłsudski jeszcze przed rozpoczęciem walk skupił wszystkie siły w jednym miejscu, by móc później dokonać manewru po liniach wewnętrznych, czyli być w stanie skutecznie zaatakować część rozdzielonych wojsk radzieckich. Piłsudski całkowicie odpuścił sobie południową część kraju tylko po to, by zgromadzić wszystkie siły przeciwko Tuchaczewskiemu - zadać mu cios, a dopiero potem zacząć bronić Lwowa i terenów w jego okolicy. Na marginesie - do dziś trwają dyskusje, kto był autorem tego planu, gdyż część historyków o jego autorstwo podejrzewa gen. Tadeusza Rozwadowskiego, ówczesnego szefa sztabu generalnego albo gen. Maxime'a Wey-ganda, francuskiego doradca wojskowego. Faktem jest jednak, że pod decyzją o realizacji tego planu podpisał się 6 sierpnia jednoosobowo Piłsudski i on ponosił za niego odpowiedzialność.

Nie można jednak zapominać, że Rosjanie mieli dużą przewagę wojskową. Sam plan wystarczył, by ją zneutralizować?
Nie, Rosjanie popełnili wiele błędów. Przede wszystkim nie zsynchronizowali współpracy frontów północnego i południowego. Na południu wiele do powiedzenia miał Józef Stalin, który opowiadał się za tym, by ruszyć z Polski w kierunku Bałkanów, z kolei jego przeciwnicy uważali, że należy zmierzać w kierunku Berlina i Paryża. Ten konflikt sprawił, że 12. Armia radziecka, która operowała na południu, zamiast wesprzeć Tuchaczewskiego ruszyła w kierunku Lwowa. Piłsudski z tego skorzystał. Gdyby bowiem 6. Dywizja Konna Budionnego wcześniej ruszyła w kierunku Warszawy, mogłoby być różnie.

Czemu Rosjanie nie umieli stworzyć jednego frontu? Może zgubiła ich pewność siebie, przekonanie, że tę wojnę mają już wygraną?
Rzeczywiście, Tuchaczewski był pewny zwycięstwa. Utwierdzał go w tym przekonaniu pierwszy etap walk, 13-15 sierpnia, kiedy jego armia niemal nie niepokojona realizowała swój plan natarcia. Dopiero 16 sierpnia nastąpiło polskie kontruderzenie i przełom w bitwie. 19 sierpnia Rosjanie zostali odrzuceni, a polskie wojska ruszyły za nimi w pościg, który trwał do 25 sierpnia.

Wiele Rosjanom zabrakło do sukcesu?
Rosjanie obchodzili Warszawę od północy. Ruszyli na Włocławek, chcieli przeciąć linię kolejową Warszawa - Gdynia - w 1920 r. to połączenie szło przez Toruń - i w ten sposób odciąć stolicę od dostaw z Zachodu. Zablokowanie połączenia było dla nich ważniejsze niż zdobycie miasta - i dążyli do tego ze wszystkich sił. Choć nie wszystkimi środkami. Jerzy Kossak namalował obraz "Cud nad Wisłą", na którym widać radzieckie samoloty. Tyle że armia Tuchaczewskiego nie miała ani jednego.

Przed chwilą powiedział Pan, że od 19 sierpnia rozpoczął się pościg Polaków za Rosjanami. Jednak oni wtedy też byli o krok od przełamania Polaków - w Płocku.
W armii Tuchaczewskiego najbardziej ofensywnie działał 3. Korpus Kawalerii dowodzony przez Gaj-chana. On na początku starcia zaatakował Włocławek, ale nie udało mu się sforsować Wisły. Wtedy skierował swoją kawalerię na Płock. 18-19 sierpnia doszło do bitwy o to miasto. Później zresztą za tę obronę Płock został odznaczony przez Piłsudskiego Krzyżem Walecznych.

Ale dlaczego miasto w tak kluczowym momencie zostało osamotnione, nie miało wsparcia armii? Przecież gdyby padło, droga na Warszawę byłaby otwarta.
Wszystkie nasze wojska były na pierwszej linii, nie było komu bronić miast. Płocka broniła 5. Armia Władysława Sikorskiego, ale ona nie miała żadnych rezerw, które mogłaby rzucić na wsparcie obrońcom. Choć można też mieć trochę pretensji do dowodzącego. Sikorski świetnie sprawdził się w pierwszym okresie bitwy, do 16 sierpnia. Dowodził sprężyście, zdecydowanie, nie miał oporów nawet przed rozstrzeliwaniem żołnierzy niestosujących się do jego poleceń. Ale w drugim etapie bitwy, gdy miał blokować korpus Gaj-chana, jego działań nie można już tak wysoko oceniać. Przede wszystkim zawiodło rozpoznanie, on zwyczajnie nie wiedział, gdzie znajdują się wojska Gaj-chana. To, że one zaczęły szturmować Płock, zaskoczył go całkowicie - decyzje o tym, by bronić miasta wydał dawno po tym, jak Kozacy wycofali się z niego.

Wrócę do pierwszego pytania. Jak bardzo, według Pana, Bitwa Warszawska była ważna dla historii Polski?
Zdecydowanie to była jedna z trzech najważniejszych bitew w naszej historii - obok Grunwaldu i Wiednia.

Dlaczego więc ciągle tak mało wiemy o tej bitwie?
Mało? Wiemy o niej właściwie wszystko. Na pewno ta bitwa nie jest natomiast spopularyzowana. Mówi się o niej właściwie tylko przy okazji rocznicy, później ona znika. Czasami przypominają o niej Rosjanie. Właśnie skończyłem pracę nad książką "Antykatyń". To termin wymyślony przez Rosjan, którzy szukali wydarzenia historycznego pozwalającego im zneutralizować zbrodnię katyńską z 1940 r. Rosjanie wymyślili, że za takie wydarzenie można uznać wojnę polsko-bolszewicką i złe traktowanie przez Polaków jeńców rosyjskich. Ten temat co jakiś czas powraca. Ale szkoda, że o tej bitwie mówimy tylko przy takich okazjach.

Rozmawiał Agaton Koziński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bitwa warszawska 1920. Dlaczego rocznicę obchodzimy akurat 15 sierpnia? Prof. Lech Wyszczelski tłumaczy - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki