Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Stefan Krajewski: "Łodzianie nie potrafią zabiegać o rzeczy wielkie"

rozm. Piotr Brzózka
Grzegorz Gałasiński
Z prof. Stefanem Krajewskim, ekonomistą z UŁ, rozmawia Piotr Brzózka.

W Łodzi otwiera się centrum obsługi procesów biznesowych UPS. Jednocześnie z miasta zwija się centrum badawczo-rozwojowe Samsunga. Która wiadomość robi na Panu większe wrażenie?

Samsung - bo oni stworzyli tu coś, co wnosi jakąś nowość do technologii. A teraz doszli do wniosku, że to nie ma sensu w Łodzi, co lepiej pokazuje faktyczne możliwości miasta, niż kolejna inwestycja w centrum księgowo-rozliczeniowe. W takich centrach w Łodzi jest 15 tysięcy stanowisk, tyle że w takich miejscach przeważnie potrzebni są ludzie o przeciętnym wykształceniu, trochę znający języki. To nie jest ani twórcze, ani rozwijające. Wiem, że znowu będą się na mnie oburzać. Szefowa jednego z takich centrów napisała nawet list, wyrażając oburzenie moimi słowami, bo ona tworzy nowe miejsca pracy, a ja mówię, że to nienowoczesne, że nie na tym powinniśmy się opierać. Ale popatrzmy na strategiczne kierunki gospodarki w Łodzi: produkcja AGD, centra księgowo-rozliczeniowe, wielkie magazyny, przetwórstwo rolno-spożywcze i oczywiście przemysł dziewiarski i włókienniczy. Wszystkie są nienowoczesne i to jest tragedia. Centra rozliczeniowe, z których jesteśmy dumni, najszybciej rozwijają się w Chinach, Indiach, Brazylii, Filipinach i Polsce. Czy to dobrze o nas świadczy? Fatalnie. Jesteśmy częścią UE, a brniemy w strukturę, z której Zachód się wycofuje, bo szkoda ludzi do tego. Nie mówię, że przejściowo takie miejsca pracy nie powinny powstawać, Kraków czy Wrocław też je mają, ale oni traktują to tylko jako jeden z elementów, mając inne, przebojowe rzeczy.

Był Pan entuzjastą biura konstrukcyjnego Airbusa w Łodzi.

I jestem nadal. Ale to jest tylko 100 inżynierów. I nie wiem, czy Francuzi nie potraktują tego jako przynęty, a gdy już wygrają rządowy przetarg, zwiną się stąd. Nawet jeśli będą się rozwijać, to tylko dzięki osobistym kontaktom byłego rektora politechniki Jana Krysińskiego i jego syna Tomasza, który w Airbusie jest szychą od innowacji. Ale chcę powiedzieć o czymś innym - z uporem maniaka wracam do grafenu. Jeżeli mamy być nowoczesnym miastem i podobno w Łodzi są zaawansowane prace nad grafe-nem, to mógłby to być nasz przebój. Władze miasta, jakieś szerokie lobby, powinny wywalczyć od rządu pieniądze. Nie wiem, ile trzeba, żeby w Łodzi powstało centrum grafenu, ale jak widzę inne tego typu centra, to pewnie minimum miliard złotych. To może dać tylko rząd, razem z Unią. Byłoby warto. Bo jak dziś słyszę, że Łódź jest miastem innowacji, to uważam to tylko za slogan.

A Łódź miastem taniej siły roboczej to też tylko slogan?

Jesteśmy miastem taniej siły roboczej. Ale też jesteśmy miastem postrzeganym jako dryfujące coraz dalej od pierwszej ligi: Warszawy, Poznania, Wrocławia, Krakowa, Trójmiasta i Śląska. Coraz więcej młodych i ambitnych wyjeżdża, bo nie widzi perspektyw. Jest dominacja ludzi przeciętnych, którzy nie mają dużych możliwości twórczych, nie widzą szeroko i daleko, nie potrafią zabiegać o rzeczy wielkie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki