MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Zbigniew Bokszański: "Pomniki smoleńskie to nie jest tylko polityka"

Marcin Darda
Z profesorem Zbigniewem Bokszańskim, socjologiem z Uniwersytetu Łódzkiego, rozmawia Marcin Darda

Powstaje coraz więcej pomników poświęconych pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej, stanie taki także w Łodzi. Czy to jest efekt wyłącznie tego, że krajem rządzi PiS?

Cóż, przyznam, że wszelkie proste tłumaczenia będą zawodne. Ale bez wątpienia ma to jakiś związek z ekipą, która aktualnie sprawuje władzę. Ona oczywiście sprzyja i umożliwia finansowanie tych inicjatyw, bo niekiedy nie są to przedsięwzięcia niekosztowne. Ale z drugiej strony istotny jest przecież aspekt psychologiczny. To była przecież wielka tragedia. W społeczeństwie ona tkwi jako cierń, wywołuje poczucie krzywdy, jest istotnym, smutnym wydarzeniem. Zatem sprowadzenie tego wszystkiego do spraw wyłącznie politycznych, sugestii i stymulacji płynących tylko ze sfery politycznej, byłoby jednak nietrafione.

Zatem chodzi o emocje i odreagowywanie traumy? To nie jest oczywista symetria, ale pośmierci Jana Pawła II też seryjnie stawiano mu pomniki.

Właśnie. W bardzo wielu miejscowościach, zazwyczaj małych, w których wcześniej pomnika papieża nie była, zaczęto mu je wystawiać. Mniej lub bardziej udane, ale nie to jest istotne. Pomniki smoleńskie to bardzo podobne zjawisko.

Ale w związku z katastrofą smoleńską pojawia się o wiele więcej inicjatyw, zresztą szerszych. W Ossowie na Mazowszu rozrasta się tzw. Dolina Smoleńska, stawia się tam np. popiersia niektórych ofiar. Datki na to zbierają parafie, jak na miejsca kultu religijnego. Czy w przypadku Smoleńska możemy mówić o czymś na kształt kultu?

Ta inicjatywa o której pan wspomniał, rzeczywiście wskazywałaby na to, że nie są to zwyczajowe wzory reakcji psychologicznej. Prawdopodobnie mamy do czynienia z jakimś spiętrzeniem doznań, które ludzie starają się uczcić, upamiętnić i podkreślić. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że w katastrofie smoleńskiej zginęło bardzo wiele ludzi. Oni mają nie tylko rodziny, ale bardzo wielu przyjaciół i znajomych. Jeśli już chcemy jakoś ocenić rozmiary tego zjawiska, czyli reakcji na rocznice i samo wspomnienie, to trzeba podkreślić to jak wiele ludzi jest w to osobiście zaangażowanych właśnie ze względu na więzy. Jan Paweł II był jeden, jego więzi z krajem oczywiście były bliskie. Ale to był jeden człowiek, głównie powiązany instytucjonalnie z Kościołem. Natomiast katastrofa smoleńska to tragiczna, niespodziewana śmierć wielu ludzi z wielu środowisk. To jest także czynnik, który tłumaczy szerokość tej reakcji i oddźwięku. Ale czy tworzy się rodzaj kultu? To bardzo trudne pytanie. Dotąd mieliśmy do czynienia z upamiętnianiem ofiar w sposób raczej zwyczajowy. Jednak intensyfikacja tych działań być może świadczy o tym, że zarysowuje się coś w rodzaju kultu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki