Zgodnie z podziałem mieszkańcy łódzkiego Zarzewa i Widzewa z gorączką, silnym bólem brzucha lub innymi dolegliwościami, które dopadną ich w nocy i święta, powinni jeździć 14 kilometrów do przychodni w Andrespolu.
Choć nie ma rejonizacji, a mieszkańcy mogą wybrać jedną z pięciu przychodni na terenie Łodzi, wielu chorych zaczęło wysyłać skargi do łódzkiego oddziału Funduszu. Jakub Hubert, 32-letni łodzianin, jako pierwszy w Polsce zdecydował się na złożenie w tej sprawie doniesienia do prokuratury, bo jego zdaniem organizacja opieki medycznej, która obowiązuje od 1 marca, nie gwarantuje zarzewianom bezpieczeństwa.
- Uważam, że urzędnicy łódzkiego NFZ nie dopełnili obowiązków, a przez pozbawienie opieki lekarskiej w nocy i święta mieszkańców ponad 20-tysięcznego Zarzewa, mogli popełnić przestępstwo - twierdzi Jakub Hubert, mieszkaniec ul. Przędzalnianej.
Prokurator miał 30 dni na zbadanie sprawy. I zdecydował się wszcząć śledztwo.
- Prokurator przeprowadził postępowane dowodowe i przesłuchał w tej sprawie kilka osób. Stwierdziliśmy podstawowe przesłanki faktyczne do wszczęcia postępowania - mówi Jadwiga Jasiulewicz, kierownik Prokuratury Rejonowej Łódź-Śródmieście. - Prokurator rozpocznie teraz postępowanie, ale nie potrafię powiedzieć ile będzie ono trwało.
Na przesłuchanie został w piątek wezwany dyrektor łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Jan Bieńkiewicz. Dyrektor zapewnia jednak, konkursu na nocną i świąteczną opiekę medyczną w Łodzi, przeprowadzono w oparciu o jasne kryteria, a urzędnicy nie mieli wpływu na to, w którym miejscu znajduje się przychodnia.
- Działaliśmy w ramach obowiązującego prawa. Przedstawię prokuratorowi ustawę i zarządzenie ministra zdrowia oraz materiały konkursowe - tłumaczy Wojciech Bieńkiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?