Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratorzy nie doszukali się winy, ale rodzice wciąż walczą

Magdalena Hodak
Prokuratura Rejonowa Łódź Widzew umorzyła śledztwo w sprawie śmierci 26-letniego łodzianina, którego sześć lat temu zmiażdżyła winda w bloku przy ul. Przędzalnianej 114.

Chociaż cztery lata temu Sąd Okręgowy w Łodzi uznał za winnego konserwatora Krzysztofa M. i skazał go na 1,5 roku pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem, Józef Sasin, ojciec zmarłego, domaga się ukarania także właściciela firmy elektromechaniki dźwigowej i wiceprezes SM "Zarzew" ds. eksploatacyjno-technicznych.

Prokuratura apelacyjna, wiosną uznała, że są podstawy do ponownego przeanalizowania sprawy.

- Nie stwierdziliśmy znamion czynu zabronionego - informuje obecnie Agnieszka Pałuszewska, zastępca prokuratora rejonowego Łódź-Widzew. - Nie ma bowiem przepisów mówiących o tym, ile wind jest w stanie skontrolować konserwator i jego pomocnik.

Zdeterminowany ojciec już złożył w sądzie odwołanie od decyzji prokuratury.

- Nie zaszkodzi, aby zajęli się sprawą sędziowie. To karygodne, aby dopuszczać do nadmiernego obciążania konserwatorów wind do pracy na czas. Moja walka nie zwróci wprawdzie życia mojemu synowi, ale być może w przyszłości nie dojdzie do podobnych tragedii - tłumaczy Józef Sasin.

- Coraz częściej przypłaca poszukiwanie sprawiedliwości depresją, ale nie przestaje wierzyć w zwycięstwo - mówi Maria Sasin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki