Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura okręgowa: Marek Żydowicz wolny od zarzutów

Łukasz Kaczyński
Żydowicz cieszy się, że prokuratura uznała bezpodstawność zarzutów
Żydowicz cieszy się, że prokuratura uznała bezpodstawność zarzutów Krzysztof Szymczak
Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Łodzi Marek Żydowicz nie zawyżył wartości brandów "Camerimage" i "David Lynch", wniesionych do spółki Camerimage Łódź Center. Miało to osłabić pozycję miasta w spółce. Prokuratura wszczęła postępowanie w roku 2012 na wniosek prezydent miasta Hanny Zdanowskiej, która złożyła doniesienie do ABW.

- Postępowanie zostało umorzone - potwierdza Izabela Janeczek, p.o. naczelnika wydziału ds. przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej. - Postanowienie jest nieprawomocne i nie można podać uzasadnienia.

- Cieszę się, że po wnikliwym zbadaniu sprawy uznano bezpodstawność zarzutów. Nie złamałem prawa, bo nie można było podać innej wartości od tych w umowie założenia spółki - twierdzi Marek Żydowicz. - Myślę, że władzom ta opinia nie wystarczy. Tak tworzy się czarny PR wokół mej osoby. Analogicznie jak w przypadku EC1 Wschód, gdy miasto twierdziło, że David Lynch lub ja mieliśmy stać się właścicielami budynku. Fundator fundacji nie staje się właścicielem jej majątku nawet po jej likwidacji.

- Nie zgadzamy się z decyzją Prokuratury. Złożyliśmy zażalenie i czekamy na jego rozpatrzenie - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydent Łodzi.

- Jeśli prokurator uzna, że nie zasługuje ono na uwzględnienie, pokieruje sprawę do sądu celem rozpoznania zażalenia z aktami sprawy - wyjaśnia Janeczek.

Żydowicz podnosi, że doniesienie Zdanowskiej do ABW nie miało na celu rzetelnej weryfikacji tego, co zaszło w spółce, bo nie porozumiała się ona z władzami CŁC czy z biurem rachunkowym, prowadzącym księgowość spółki.

Na ostatnim zgromadzeniu wspólników Żydowicz-likwidator przedstawił oszacowanie wartości zbywczej kapitału spółki. Kapitał początkowo wynosił 11 mln zł: 5 mln zł wniosło miasto i kwota ta pokryła głównie realizację przez architekta Franka Gehry'ego koncepcji architektonicznej centrum festiwalowo-kongresowego. Resztę majątku, jako aporty niematerialne, wniosły fundacje: brandy "David Lynch" (2 mln zł) i "Camerimage" (4 mln zł). Z zastrzeżeniem, że wykorzystane będą tylko do promocji CŁC.

Dziś według szacunków Kancelarii Doradztwa Gospodarczego dr. Piotr Bober wartość zbywczą ma tylko umowa z Gehry Partners. Cesję do niej wyceniono między 494,55 tys. zł a 741,825 tys. zł. W bilansie otwarcia likwidacji CŁC podano dolną kwotę - dla bezpieczeństwa, mówi Żydowicz, w celu zabezpieczenia minimalnej kwoty wierzytelności spółki (ok. 450 tys. zł). Trafiła ona też do zapytania ofertowego dotyczącego sprzedaży praw do umowy z Gehrym jako cena wywoławcza. Jeśli kwota sprzedaży będzie wyższa, przychód podzielony będzie między udziałowców. Zapytanie ma pokazać czy znajdą się podmiot lub miasto zainteresowane realizacją projektu Gehry'ego w innym miejscu. Projektant zgodził się na to, zastrzegając, iż wymaga to uzgodnień z fundacjami Sztuki Świata i Tumult.

- Niewykluczone, że spółka uzyska też środki ze sprzedaży nazwy i brandów, które wniosły fundacje. Umożliwiłoby to realizację festiwalu Camerimage w powstałym budynku. Ale to osobne negocjacje - mówi Żydowicz.

Niedawno magistrat mówił, że zbadane ma być, czy w CŁC nie doszło do niegospodarnego zarządzania majątkiem.

- Jedyną niegospodarnością jest decyzja o likwidacji spółki i rezygnacja z realizacji CŁC bez wnikliwej analizy zagadnienia i odniesienia się do opracowanego przez wspólników spółki studium CŁC. Pani prezydent obiecała mi zaprezentowanie na Radzie Miejskiej, ale bez kontaktu ze wspólnikami CŁC zawnioskowała za likwidacją i nie odniosła się do opracowania, choć wnioskowała o to komisja rozwoju - odpowiada Żydowicz, który podczas ostatniego posiedzenia CŁC został poproszony przez fundacje, by jako likwidator rozważył wystąpienie do sądu przeciw miastu o spowodowanie strat w spółce.

Fundacje stoją na stanowisku, że pieniądze wniesione przez miasto stały się majątkiem spółki i z powodu decyzji miasta zostały zmarnowane, bo była realna możliwość realizacji inwestycji w oparciu o dotacje unijne i współpracę z prywatnymi inwestorami.

- Jeśli wartość kapitału CŁC wynosiła 5 milionów, a teraz majątek sprowadza się tylko do możliwości sprzedaży praw do koncepcji, to wnioskujący o likwidację odpowiada za stratę majątku. Tak twierdzą fundacje - relacjonuje Żydowicz. - Miasto zaś zawnioskowało, bym wystąpił do fundacji o dopłaty z tytułu utraty wartości wniesionych przez nie aportów. Wartość aportów była uzależniona od realizacji inwestycji. Prawnicy odpowiedzieli wstępnie, że odstąpienie od realizacji CŁC sprawiło, że wartość zbywcza aportów jest niestety zerowa.

Zapytanie ofertowe Żydowicz skierował też do Urzędu Miasta Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki