Protest w szpitalu „Barlickiego” trwa od 7 maja, kiedy to ponad połowa pracujących tam pielęgniarek anestezjologicznych poszła na zwolnienie. Odwołano większość planowych operacji i zmniejszono liczbę pielęgniarek na zmianach w oddziale intensywnej opieki anestezjologicznej. Tydzień później do protestu dołączyły instrumentariuszki (pielęgniarki operacyjne). Bez tego personelu żaden zabieg się nie odbędzie.
Czytaj więcej: W szpitalu Barlickiego wstrzymano planowane zabiegi operacyjne. Kilkadziesiąt pielęgniarek anestezjologicznych poszło na zwolnienia
Choć dyrekcja szpitala zapewnia zarówno dziennikarzy (w przesłanym 17 maja do redakcji oświadczeniu) jak i Narodowy Fundusz Zdrowia w Łodzi, że sytuacja w szpitalu jest unormowana, pracownicy "Barlickiego" mówią o ogromnych utrudnieniach.
– 9 sal operacyjnych praktycznie stoi pustych, pracują trzy sale, czasem cztery, to zależy od obsady danego dnia. Zamiast około 40 zabiegów w ciągu doby odbywają się 4-5. Ostatnio przy operacji kręgosłupa do pomocy poproszono salową, ponieważ brakowało pielęgniarki pomagającej. To niedopuszczalne, a dyrektor twierdzi, że nie ma żadnych problemów – mówi nam jeden z pracowników „Barlickiego”.
Dyrekcja szpitala do czwartku (7 czerwca) nie odpowiedziała nam na nasze pytania. Zapewniła za to NFZ, że nie ma większych utrudnień.
– Szpital poinformował nas, że realizuje pilne zabiegi, a planowe realizuje częściowo. Dyrektor Murlewska (dyr. ds. medycznych - red.) zapewniła NFZ, że jeśli jakiś zabieg planowy ma zostać odwołany, pacjenci informowani są o zmianie terminu zgodnie z obowiązującym prawem. Pacjenci nie są kierowani do innych ośrodków – mówi Anna Leder, rzecznik NFZ w Łodzi. – Nie otrzymaliśmy też żadnej skargi od pacjenta.
Zobacz też: Pielęgniarki z Łódzkiego odchodzą na emeryturę. Szpitale będą miały problemy
Pacjenci prawdopodobnie nie są odsyłani, ponieważ karetki ratownictwa medycznego nadal nie wożą chorych w ciężkich stanach do „Barlickiego”.
– Z uwagi na zgłoszoną sytuację staramy się oszczędzać szpital i nie kierować do niego pacjentów, którzy wymagają zabiegu w trybie pilnym. Nie da się jednak ukryć, że jeśli pacjent na przykład z ul. Pomorskiej wymaga pilnego zaopatrzenia na stole operacyjnym, to transport do oddalonego szpitala „Kopernika” jest utrudnieniem – mówi Adam Stępka, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Czytaj też: Koniec protestu pielęgniarek w szpitalu Kopernika w Łodzi. Jest porozumienie z dyrektorem. Pielęgniarki dostaną podwyżki i wrócą do pracy
Dyrekcja początkowo prowadziła rozmowy z pielęgniarkami. Uzgodniono podwyżkę 300 zł do wynagrodzenia zasadniczego i 10 proc. tzw. dodatku operacyjnego dla pielęgniarek Centralnego Bloku Operacyjnego. Dyrektor ostatecznie jednak rozmowy zerwał i miał stwierdzić, że „pielęgniarkom nic dodatkowego się nie należy”.
– Nie wyobrażamy sobie dalszej pracy w tym szpitalu po powrocie ze zwolnienia – przyznaje nam kilka pielęgniarek operacyjnych z "Barlickiego".
Czytaj też: Łódzkie szpitale walczą między sobą o pielęgniarki, bo nie ma kto pracować
Sprawę masowych zwolnień lekarskich pielęgniarek z "Barlickiego" dyrekcja szpitala zgłosiła do ZUS-u. Kontrole cały czas odbywają. Podważono jedno zwolnienie lekarskie.
Zobacz: Porozumienie z pielęgniarkami w Białymstoku. Szpital znów zacznie przyjmować dzieci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?