Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest pracowników szkół przed Urzędem Miasta Łodzi [ZDJĘCIA,FILM]

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Około 100 osób zgromadziła pikieta przed magistratem zorganizowana w obawie przed zwolnieniami w łódzkiej oświacie.

Pikietę zorganizowała oświatowa „Solidarność”, a przyszli na nią przede wszystkim niepedagogiczni pracownicy łódzkich szkół, czyli m.in. sprzątaczki, konserwatorzy oraz sekretarki i księgowe. To do zatrudniania tych grup odnoszą się nowe przeliczniki przekazane przez magistrat dyrektorom, które ściśle uzależniają etaty należące się szkole od liczby uczniów (np. technikum ma 3 etaty, a każdy następny - za ok. 60 uczniów; z kolei, jeśli w szkole jest stołówka, jeden etat należy się za każde wydane 100 obiadów).

- Nie odbyły się żadne konsultacje w sprawie przeliczników - przemawiał do moknących przed magistratem Waldemar Krenc, przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Łódzka NSZZ „Solidarność”. Jej działacze obawiają się, że przeliczniki nałożą się na nieudolnie, zdaniem związkowców „S”, wprowadzaną przez władze Łodzi rządową reformę oświaty. W mieście po najbliższych wakacjach nie powstanie w miejsce wygaszanych gimnazjów żadna nowa podstawówka (w wyniku sporu magistratu z kuratorem o liczbę takich przekształceń), ale we wrześniu 2018 r. ruszą 4 nowe szkoły tego typu - „Solidarność” uważa, że to za mało.

Pikietujący wyrażali swoją dezaprobatę gwizdkami i trąbkami. Na transparentach pojawiały się hasła zapowiadające rozliczenie Hanny Zdanowskiej, prezydent Łodzi (PO), za złe decyzje dotyczące miejskiej edukacji przy najbliższych wyborach samorządowych, zaś w przemówieniach działaczy najbardziej „obrywał” Tomasz Trela (SLD), zastępca Zdanowskiej odpowiedzialny za oświatę. Łódzka „Solidarność” przeciwstawia go Annie Zalewskiej, minister edukacji narodowej, która, według „S”, dba, aby rządowa reforma nikogo nie pozbawiła miejsca pracy.

W łódzkich szkołach pracuje ok. 4 tys. niepedagogicznych - więc pikieta zgromadziła niewielką część z nich. Trudno oceniać, czy reszta nie boi się skutków nowego przelicznika, czy może bardziej przestraszyła się deszczu.

Delegacja z „S” złożyła postulaty w sekretariacie prezydent Zdanowskiej. Do rozmów z urzędnikami odpowiedzialnymi za oświatę nie doszło. Ci twierdzą, że byli na to gotowi. Działacze „S” chcą jednak realizacji ich postulatów: nowych podstawówek i wycofania się z przelicznika.

Już w zeszłym tygodniu magistrat przedstawił stanowisko, z którego wynika, że nie da się jeszcze określić skutków wprowadzania przelicznika. Najbardziej pesymistyczni z działaczy „S” wieszczą o zwolnieniach sięgających 10-40 proc. wśród niepedagogicznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki