Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest w Lidlu przy Piłsudskiego. Klienci będą płacić groszówkami

Alicja Zboińska
Podobne akcje odbyły się już w innych sklepach sieci Lidl
Podobne akcje odbyły się już w innych sklepach sieci Lidl Mikołaj Suchan/Polskapresse
Do nietypowego protestu zachęcają związkowcy łódzkiej Solidarności klientów dyskontu Lidl. Proszą, by w piątek od południa kupujący w sklepie przy al. Piłsudskiego 151 płacili za całe zakupy monetami jednogroszowymi. Chcą w ten sposób pokazać, że zarząd sieci nie prowadzi dialogu ze związkami zawodowymi, a także zwrócić uwagę na trudną sytuację pracowników sieci. Przedstawiciele Lidla odpierają zarzuty.

- Zarząd Lidla w zasadzie nie uznaje związków zawodowych - mówi Piotr Ścieśko z łódzkiej Solidarności. - Jego przedstawiciele nie chcą spotkać się z przewodniczący związku na terenie zakładu pracy, tylko w hotelu pomiędzy Łodzią a Poznaniem. Nie otrzymujemy dokumentów dotyczących np. oceny ryzyka zawodowego czy wydatku energetycznego. Poza tym praca w Lidlu jest coraz cięższa.

Piotr Ścieśko tłumaczy, że obsada sklepów została drastycznie zmniejszona. Podkreśla, że to, co kiedyś wykonywało osiem osób, obecnie muszą zrobić cztery. Oznacza to o wiele więcej pracy, nie poszły za tym w ślad podwyżki pensji.

Protest rozpocznie się w piątek w południe. Związkowcy pojawią się przed sklepem, klientom będą rozdawać ulotki z informacjami, czego dotyczy ich walka. Mają nadzieję, że do akcji włączy się jak najwięcej kupujących, którzy będą płacić jednogroszówkami.

Przedstawiciele Lidla od dawna powtarzają, że zarząd współpracuje z zakładową organizacją związkową na zasadach wynikających z obowiązujących w tym względzie przepisów prawa, a także w atmosferze budowania wzajemnego zaufania oraz otwartości na dialog. Poziom zatrudnienia jest natomiast dostosowany do zapotrzebowania występującego w konkretnym sklepie.

Nie jest to pierwszy protest Solidarności przed Lidlem. W marcu tego roku związkowcy, także przed sklepem przy al. Piłsudskiego w Łodzi, rozdawali ulotki klientom. Skarżyli się na bark współpracy z zarządem oraz złe warunki pracy.

- Na jednej zmianie pracują tylko cztery osoby - żaliła się wówczas Natalia Bojarska, wiceprzewodnicząca związku w Lidlu. - Musimy nie tylko obsługiwać klientów, ale także wykładać towar, piec chleb. Staramy się, aby nie tworzyły się długie kolejki, ale jest to nieuniknione. Nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego w trakcie ośmiogodzinnej zmiany, musimy zostawać dłużej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki