Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest w MPO Łódź. Śmieciarki nie wyjechały na miasto. Śmiecie zalegają w kontenerach. Pracownicy domagają się podwyżek

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Maciej Stanik / archiwum
Śmieciarki łódzkiego MPO Łódź nie wyjechały, by odebrać odpady. Rozpoczął się protest w MPO Łódź. Wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela żąda wyjechania śmieciarek na ulice Łodzi i wykonania zadań, jakie powierzyło im miasto. Protestujący chcą podniesienia płac.

W piątek rano większość pracowników MPO Łódź odmówiło podjęcia pracy. Rozpoczęli protest. W firmie jest chwilowy paraliż, a na dzielnicach Górna i Polesie śmieci zalegają w kontenerach. Po rozmowach z zarządem MPO w południe wszystkie śmieciarki wyjechały odbierać odpady, a pracownicy zobowiązali się nadrobić zaległości do końca dnia.

- W czwartek pracownicy zgłosili żądanie podwyżek. Nie było jednak mowy o proteście. Dlatego zdziwieni jesteśmy tym, że w piątek rano nie wyjechali do pracy - mówi Aleksandra Stasiak, rzecznik MPO Łódź.

Łodzianie segregują coraz więcej śmieci [ZDJĘCIA Z SORTOWNI ODPADÓW]

Z naszych informacji wynika, że pracownicy domagają się przede wszystkim podwyżek płacy zasadniczej. Zarząd spółki w 2017 roku podniósł płace w MPO Łódź o średnio 16%.
- Trwają rozmowy z przedstawicielami pracowników. Staramy się zrobić wszystko, by śmieciarki jak najszybciej wyjechały na ulice. Jeśli nie uda się tego zrobić w piątek, będziemy "nadrabiać" w sobotę - mówi Aleksandra Stasiak.

W MPO protestują kierowcy śmieciarek i ładowacze. To około 150 osób. Żądają podwyżek do odpowiednio 3,4 i 3 tys. zł brutto. Obecnie zarabiają około 2 tys. zł na rękę. Wśród postulatów jest również zapewnienie nowego sprzętu, bo śmieciarki często się psują, a na naprawę trzeba czekać miesiąc. Protestujący narzekają, że złe warunki pracy doprowadziły do rezygnacji wielu pracowników i zaczęło brakować rąk do pracy.

Wiceprezydent Tomasz Trela zapewnił, że on i zarząd MPO są gotowi do rozmów z protestującymi.
- Wczoraj o godz. 18.30 dostałem informację o zakończeniu rozmów ze związkami zawodowymi i ustaleniu kolejnego terminu spotkania. Żadnego sygnału o strajku nie dostałem. Dziś rano dostałem sms, że śmieciarki nie wyjechały, aby odbierać odpady - mówi wiceprezydent Tomasz Trela. - Jeśli dotychczas nie wyjechały, to muszą zrobić to dzisiaj w późniejszych godzinach, zgodnie z harmonogramem odbioru odpadów. Podwyżki pensji były zaplanowane na ten rok. Protesty i rozgoryczenie załogi byłyby zrozumiałe, gdyby pojawił się upór zarządu, ale jest wola podwyżki. Zachowanie protestujących jest nieodpowiedzialne. Apeluję do związkowców. Wyjedźcie odebrać śmieci, a później usiądźcie z zarządem negocjować podwyżki. Bojkot związkowców nie może odbywać się kosztem mieszkańców.

Magistrat zapewnia, że łodzianom nie grozi drugi Neapol i sterty śmieci walające się po mieście. Jeśli MPO nie odbierze śmieci dzisiaj, ma zrobić to w sobotę. Jeżeli tego nie zrobi, to praca zostanie zlecona innej firmie, która sprząta sąsiedni rejon. Zdaniem Ewy Jasińskiej, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej UMŁ nie wszyscy strajkują. MPO odbiera odpady na Górnej i Polesiu. Dyrektorka widziała śmieciarki na Polesiu, które odbierały odpady.

Urzędnicy zapewniają, że miasto ma pomysł na rozwój spółki MPO. Odbędzie się modernizacja sortowni, dzięki unijnemu dofinansowaniu. MPO dostanie umowę na 3 lata na odbiór i zagospodarowanie odpadów z Polesia i Górnej. Nie ma zagrożenia likwidacji lub prywatyzacji MPO.

Popołudniu zarząd MPO wystosował komunikat:

"Informujemy, że Zarząd Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania-Łódź Sp. z o.o. podpisał porozumienie z przedstawicielami pracowników, którego przedmiotem są kwestie związane z regulacją płac. Nasi pracownicy rozpoczęli tym samym swoją pracę, a wszystkie usługi związane z odbiorem odpadów zostaną zrealizowane zgodnie z harmonogramem".

Opozycyjni radni z PiS skrytykowali obecne władze miasta, że doprowadziły do protestu w MPO.

- Za czasów prezydentury Jerzego Kropiwnickiego MPO miało na rynku pozycję dominującą. Nie tylko odbierało odpady od mieszkańców, ale także sprzątało ulice i zwalczało skutki zimy. Dysponowało sprawnymi pojazdami i nowoczesną sortownią. Dziś to już tylko cień dawnej potęgi. Dlatego nie dziwi mnie, że pracownicy są zaniepokojeni o swoją materialną przyszłość i bezpieczeństwo wykonywania pracy. Protestują, bo chcą zostać zauważeni przez zarząd spółki i właściciela – prezydent Zdanowską z PO. Załoga MPO zasługuje na konstruktywny i szczery dialog z władzami Łodzi. Najważniejsze, że mimo protestu odpady zostaną od łodzian odebrane - powiedział Łukasz Magin, rzecznik prasowy klubu radnych PiS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki