Kolejny w ciągu dwóch tygodni protest pracowników miejskiej spółki Zakład Wodociągów i Kanalizacji. Tym razem nie pod siedzibą ZWiK, a Urzędem Miasta Łodzi.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE>>>
Związkowcy protestowali dwa tygodnie temu, a teraz przyszli pod UMŁ. Dlaczego? Bo to tam urzęduje prezydent Łodzi Hanna Zdanowska (PO). Prezydent podniosła czynsz dzierżawny, który ZWiK odprowadza do Łódzkiej Spółki Infrastrukturalnej za korzystanie z sieci wod-kan. Czynsz ZWiK, w części także dla miasta Łódź, wyniósł ponad 92 mln zł, a za 2020 r. spółka zanotowała blisko 6 mln zł i to po raz pierwszy w swej 95 letniej historii. Tymczasem ŁSI, które część czynszu wkłada w modernizację i budowę nowych odcinków sieci, była na plusie 2,5 mln zł.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE>>>
Związkowcy domagają się nie obniżenia czynszu, a oddania sieci pod zarząd ZWiK. Miasto Łódź chce połączyć ZWiK i Grupową Oczyszczalnię Ścieków w jedną spółkę, związki zawodowe ZWiK (cztery z sześciu), są zdania, że wysokość czynszu i nieprzekazania infrastruktury do ZWiK, doprowadzi spółkę do upadku, nie chcą także zwolnień w załodze. Prezes ZWiK Jacek Kaczorowski zapowiedział, że spółka do końca roku chce ograniczyć zatrudnienie z 996 do 900 pracowników.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE>>>
Miasto Łódź wysokość czynszu uważa za "rzetelnie skalkulowaną" przez eksperta. Sekretarz miasta Wojciech Rosicki niedawno odpowiadając na list związkowców stwierdził, że to nie wysokość czynszu doprowadziła do strat ZWiK-u, a niezatwierdzenie w 2020 r. przez państwowego regulatora Wody Polskie zmiany taryfy opłat za wodę i ścieki (na wyższą - red.). Przepychanka między zarządzaną przez PO Łodzią, a Wodami Polskimi kontrolowanymi przez PiS, trwa już ponad rok. Wody Polskie nie zatwierdziły w 2020 r. zmiany taryfy uzasadniając decyzję m.in ... zbyt wysokim czynszem dzierżawnym.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE>>>