Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PR-owiec: Wizerunek miasta to nie malowanie trawy na zielono [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Gadżety z logo i hasłem Łodzi
Gadżety z logo i hasłem Łodzi mat. prasowe
Z Przemysławem Witkowskim, partnerem agencji 3PR Consulting, rozmawia Piotr Brzózka.

Łódź chce się promować, chwaląc się koncertami, które odbywają się w Atlas Arenie. To dobry kierunek?

Ta akcja wzbudza moją sympatię, bo jest oparta na konkrecie. Hasło "Łódź kreuje" jest szerszym zbiorem, w którym jest luka, jeśli chodzi o konkrety. Akcja billboardowa tę lukę wypełnia, dlatego mi się podoba. Ważna jest też konsekwencja. Kiedy Jerzy Kropiwnicki wydał kilka milionów na analizę Deloitte, w pierwszym odruchu pomyślałem, że to pieniądze wyrzucone w błoto. Ale to spojrzenie, którego z zewnątrz dokonał Deloitte, było bardzo cenne dla Łodzi. W Łodzi jest wiele biurowców bazujących na BPO. Wniosek - jeśli konsekwentnie się do czegoś dąży, to będzie się miało tego długofalowe efekty. Akcja billboardowa "W Łodzi będzie głośno" - mnie się to podoba, jeśli stanowi to zaplanowany kierunek strategiczny akcji "Łódź kreuje". Bo to hasło jest tak ogólne, że choć prowadzę firmę kreatywną, to nie bardzo wiem, o co chodzi.

Czy to, co dotąd było robione, jeśli chodzi o Łódź kreatywną, było spójne, przekonujące?

Dla mnie planowana kampania billboardowa jest pierwszą próbą wypełnienia treścią hasła "Łódź kreuje" - choć też nie mam pewności, czy jest to świadome.

Czy łódzkie festiwale dobrze spełniają się w promocji miasta?

Festiwale są swego rodzaju spadkiem. Trudno jest je wpisać w strategię, one żyją swoim życiem. One promują Łódź poprzez samo swoje istnienie. Fashion Week świetnie promuje Łódź, ale nikt tego nie zaplanował. To jest żywioł. Czy Łódź Targowa została wpisana w jakąś strategię? Nie, po prostu powstała. Festiwal Dialogu Czterech Kultur, bo tak się kiedyś nazywała ta impreza, też jest przykładem bytu samoistnego. Sądzę, że nikt nad tym nie panuje, miasto po prostu stara się zagospodarować istniejące festiwale do swoich bieżących potrzeb.

Nie zdziwił Pana pomysł wynajęcia agencji PR do ocieplania wizerunku miasta?

A czym jest PR? To komunikacja między ludźmi. To nie jest malowanie trawy na zielono, to nie jest marketing polityczny, który dopuszcza różne sztuczki. To jest czysta komunikacja. Jeśli chce się być przejrzystym, budować swoją pozycję, to trzeba się sprawnie komunikować. Ale musi być baza, na której można to budować. Jeśli mówimy o agencji PR - być może są kompetencje, które posiada agencja, a których nie ma urząd. Nie obruszałbym się, że ktoś stara się budować potencjał miasta, wykorzystując takie narzędzia, jak PR, ale bardziej zwróciłbym uwagę, na jakim fundamencie buduje się wizerunek. Nie można go budować w próżni, musi być oparty na strategii marketingowej, musimy wiedzieć, co sprzedajemy, jakim miastem ma być Łódź. Dopiero potem będziemy obwieszczać światu, jakim miastem ma być Łódź. A nie - jak ma być postrzegana, bo to są zupełnie dwie różne rzeczy. Jeśli mamy ten fundament, wówczas nie malujemy trawy na zielono. Uważam, że agencja z zewnątrz byłaby dla nas dobrym rozwiązaniem, warto byłoby ją zatrudnić. Gdyby była to firma na przykład z Poznania, to mimo nieznajomości Łodzi dałaby nam możliwość przejrzenia się w lustrze. Jak jesteśmy postrzegani z zewnątrz, bez tej megalomanii. Czysta, chłodna analiza. Co może być ciekawe dla odbiorców z zewnątrz.

Jak Pan generalnie ocenia promocję Łodzi przez Urząd Miasta?
Nie będę tego oceniał. Natomiast uważam, że Urząd Miasta nie jest jedynym podmiotem, który powinien zajmować się wizerunkiem. Powinny o niego dbać również działające tu firmy.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki