Ten pierwszy informuje w piątek słuchaczy radiowej Trójki, że Władysław Bartoszewski od kilku dni dążył do zakłócenia obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego, czego dowodem jego butna deklaracja.
Bartoszewski, przypomnijmy, wahał się kilka dni, czy wziąć udział w uroczystościach, pomny przykrych incydentów z przeszłości, których padł ofiarą. W końcu stwierdził, że "nie będzie motłoch ograniczał jego swobody". Obchodów nie udało się Bartoszewskiemu w istotny sposób zakłócić swoją obecnością, bez wątpienia zakłócił jednak spokój użytkowników internetowych forów, którzy z patriotycznym uniesieniu wytłumaczyli profesorowi, gdzie jego miejsce. W Izraelu oczywiście.
Spokoju nie zaznaje też dusza "posła Tomka", który zwrócił uwagę rodaków na kolejną prowokację, przygotowaną przez rząd Tuska. Tak to bowiem rząd wymyślił, że 11 listopada, w dzień patriotycznych manifestacji polskiej młodzieży, odbywać się będzie w Warszawie szczyt klimatyczny, wydarzenie tradycyjnie ściągające antyglobalistów, anarchistów, lewaków.
Dojdzie więc do spotkania obu grup i nieuchronnej rzezi, której jedynym zwycięzcą może być premier, sprawnie tłumiący zamieszki... O tak, nie do zmierzenia jest okrucieństwo rządu Tuska. Myślał poseł Kaczmarek, że organizacja ubiegłorocznego koncertu Madonny w Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny to było wszystko, na co stać premiera?
Piotr Brzózka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?