Pan Piotr mieszkaniec bloku nr 331 przy ul. Gogola w Łodzi traci cierpliwość, do spółdzielni w sprawie śmierdzącej pryzmy wydzwania co kilka dni. Mówi, że za każdym razem panie z administracji próbują go zbyć, zapewniają, że wszystko jest pod kontrolą i tak musi być.
- Już brak sił. Trawę skoszono w połowie czerwca. Leży i gnije, wieczorami smród czuć w mieszkaniu – mówi mieszkaniec osiedla im. Chrobrego. - Na początku cierpliwie czekałem, ale ile można patrzeć na stertę trawy, która zmienia się w kompost. Przecież to jest środek osiedla, tuż przy ulicy. Sąsiadka mówi, że zaczyna obawiać się szczurów. To starsza kobieta, dzwoniła do spółdzielni, ale mówi, że panie w administracji zwyczajnie ją zbyły.
Pan Piotr dzwoni co kilka dni. Mówi, że czuje się jak w filmie Stanisława Barei „Miś”.