- W Przedszkolu Miejskim nr 30 przy ul. Rydzowej zabrakło miejsc dla sześciu 4-latków, które miały tam kontynuować swój pobyt - mówi Piotr Matecki, jeden z niezadowolonych rodziców. - Dyrektor placówki nie może nic zrobić, więc poszliśmy z żoną do magistratu, bo oboje pracujemy i nie możemy pozwolić sobie na utratę pracy. Od urzędników wydziału edukacji usłyszeliśmy tylko, że to "wina Tuska", bo odsunął termin posłania wszystkich 6-latków do pierwszej klasy.
We wtorek po południu odbyło się spotkanie urzędników z radnymi z komisji zajmującej się oświatą. Dorota Gryta, wicedyrektor wydziału edukacji w Urzędzie Miasta Łodzi zapewniała, że magistrat wie o problemie z 4-latkami. I nie zganiała odpowiedzialności na premiera.
- Możliwe, że w obecnym naborze zgłoszono więcej 3-latków wychowywanych przez samotnych rodziców, a to kryterium jest w systemie rekrutacji ważniejsze od kontynuowania pobytu w przedszkolu - wyjaśniała Dorota Gryta.
Po ogłoszeniu wyników głównego etapu naboru w piątek po południu w publicznych przedszkolach zabrakło miejsca dla ponad tysiąca 3- oraz 4-latków. Dane z wtorku były już mniej pesymistyczne: brakowało 800 miejsc. To efekt decyzji o "upychaniu" przedszkolaków - w czterech publicznych przedszkolach dodatkowe oddziały będą funkcjonować w dotychczasowych salach gimnastycznych. Dla przykładu 25 nowych miejsc powstało w ten sposób w Przedszkolu Miejskim nr 235 przy ul. Syrenki na Radogoszczu.
Zdaniem Doroty Gryty, liczba zawiedzionych rodziców będzie spadać aż do września, bo np. okaże się, że część 3-latków nie da się zaprowadzić do przedszkola. Ich miejsce zajmą "wypchnięte dziś" 4-latki.
Rodzice 5- i 6-latków nie muszą się martwić, bo zgodnie z ustawą każde dziecko w tym wieku musi mieć zapewnione miejsce w przedszkolu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?