Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejmująca "Anna Bolena" w Teatrze Wielkim [RECENZJA]

Marta Śniady
Joanna Woś i Bernadetta Grabias to zwyciężczynie premierowego spektaklu
Joanna Woś i Bernadetta Grabias to zwyciężczynie premierowego spektaklu M. Piąsta / Teatr Wielki w Łodzi
Po długiej i wyczerpującej tułaczce spowodowanej modernizacją gmachu przy placu Dąbrowskiego zespół Teatru Wielkiego w Łodzi wreszcie powrócił na deski własnej, wyremontowanej sceny. Na premierę wybrano przełomowe dzieło w twórczości Gaetana Donizettiego, "Annę Bolenę", które przedstawia ostatnie dni życia Anny Boleyn.

Mimo obiecującego tła historycznego akcja opery nie jest zbyt rozbudowana, koncentrując się na przeżyciach wewnętrznych bohaterów, a zwłaszcza tytułowej Anny Boleyn i jej rywalki Jane Seymour.

Przygotowując się do roli Anny, Joanna Woś musiała zmierzyć się z wielkimi śpiewaczkami, które przed nią stworzyły niezapomniane kreacje w tej operze, jak Maria Callas, Joan Sutherland, a dwa lata temu Anna Netrebko. Joanna Woś przedstawiła Annę jako silną i dumną kobietę, a im dalej posuwała się akcja sceniczna, tym częściej ukazywała również ludzką stronę królowej rozdartej między posłuszeństwem dla męża a miłością do Percy'ego.

Gdy w finałowej scenie obłędu osadzona w Tower Anna dryfuje pomiędzy uczuciami radości, wściekłości i pochłaniającego smutku, Joanna Woś przejmująco ukazuje pełną paletę swoich możliwości wokalnych i aktorskich. Joanna Woś po raz kolejny potwierdziła wybitną klasę wykonawczą i jak zwykle każde jej pojawienie się na scenie przyćmiewało pozostałych członków obsady.

Drugą istotną postacią w operze Donizettiego jest dręczona wyrzutami sumienia Giovanna Seymour (trzecia żona Henryka VIII). Bernadetta Grabias stworzyła ciekawy kontrapunkt dla partii Joanny Woś zwłaszcza w słynnym duecie Sul suo capo aggravi un Dio. Moim zdaniem wokalistka trochę zbyt ostro atakowała dźwięki i znacznie lepiej brzmiała w niższym rejestrze, ale wypadła efektownie.

Bardzo dobrze sprawdziła się Olga Maroszek w roli Smetona, jak i Pavlo Tolstoy jako Percy, natomiast Henryk w wykonaniu Aleksandra Teligi nie był, moim zdaniem, zbyt wyrazisty. Orkiestrę Teatru Wielkiego w Łodzi poprowadził Eraldo Salmieri, który współpracował już z zespołem w zeszłym roku podczas wykonania Stabat Mater Pergolesiego i Stabat Mater Rossiniego.

Niewątpliwie jasną stroną spektaklu są kostiumy autorstwa Marii Balcerek. Bogate, barwne stroje, dopracowane w każdym najmniejszym detalu, idealnie korespondowały z konwencjonalną realizacją i uzupełniały prostą, acz symboliczną scenografię Waldemara Zawodzińskiego. Dominującym elementem skromnej ale wyrazistej dekoracji stała się zamykająca wnętrza ogromna kopuła. Oczywiście nie mogło zabraknąć pokazu możliwości nowej maszynerii, dekoracje zmieniały się bardzo sprawnie, a podesty wjeżdżały i wyjeżdżały na oczach widzów.

Janina Niesobska jako reżyser spektaklu wybrała bezpieczny teren działań i opracowała operę w sposób bardzo tradycyjny, jednak wykazała się kilkoma nowatorskimi pomysłami. Takim oczywistym a jednocześnie jakże interesującym wydał mi się zabieg zastosowania w jednej ze scen żywych rzeźb, natomiast wprowadzenie do sceny polowania konia, który ewidentnie nie chciał się tam znajdować i odwracał uwagę od śpiewaków był zupełnie niepotrzebny.

Udało się także przemycić kilka symboli o znaczeniu polityczno-historycznym, jak np. wprowadzenie ubranych w krwawo-czerwone stroje postaci duchownych (zasłoniętych półprzezroczystą mapą ówczesnego świata), które górowały nad sceną w Tower, stwarzając wrażenie tajemniczego obrządku.

Zastrzeżenia natomiast niesie otwarcie opery, w którym przed małą Elżbietą tańczą ptaki. Można je odczytać jako zapowiedź nowej władzy i nadziei, czegoś dobrego, co wynikło z tragedii Anny. Pomysł ciekawy, tylko nie najlepiej zrealizowany i wątpliwy w operze, która jest tak luźno oparta na prawdzie historycznej. Dobrze jednak, że pojawiło się kilka ryzykownych ale indywidualnych elementów, gdyż bez tego ta i tak bardzo statyczna opera nie różniłaby się niczym od wielu poprzednich realizacji. Może jeszcze więcej takich odważnych działań, całkowicie przybliżyłoby ją współczesnym widzom?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki