Po trzech dniach było już dużo lepiej, a mianowicie zaobserwowano zmniejszenie liczby samochodów osobowych, jeżdżących trasą W-Z. Także liczba pasażerów w pojazdach komunikacji miejskiej jest nieco mniejsza - tak przynajmniej twierdzi rzecznik MPK.
Gorzej, gdyby się tak zastanowić, gdzie wyparowali ci, którzy nie jeżdżą już trasą W-Z. Część oczywiście korkuje ulice równoległe, część poci się na piechotę, niestety - część zrezygnowała już teraz z realizowania swoich życiowych potrzeb w centrum miasta. Lokalny biznes dziękuje władzy na kolanach. A przecież to dopiero początek.
W listopadzie, może w grudniu, gdy spadnie pierwszy śnieg, pozostanie zapaść w sen zimowy. Niestety, przeczekanie do wiosny niewiele da, przecież wiosną zabawa będzie trwać w najlepsze. Skąd taki defetyzm? Skąd tyle optymizmu? Bo ciężko o choć jeden solidny argument, uzasadniający skalę wyrzeczeń, do których Łódź zmusza swoich mieszkańców. Całe szczęście, że z każdym miesiącem będzie nas coraz mniej - może kiedyś się zmieścimy i nie będziemy przeszkadzać w prowadzeniu remontów.
Piotr Brzózka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?