Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przezes UKS SMS: ŁKS musi walczyć o swój sportowy honor

Dariusz Kuczmera
Janusz Matusiak
Janusz Matusiak Krzysztof Szymczak
Z Januszem Matusiakiem, prezesem Uczniowskiego Klubu Sportowego Szkoły Mistrzostwa Sportowego im. Kazimierza Górskiego w Łodzi, który pomaga ŁKS, rozmawia Dariusz Kuczmera:

Dzięki Szkole Mistrzostwa Sportowego ŁKS zyskał nadzieję na przetrwanie. Dlaczego kierowany przez Pana SMS zdecydował się na współpracę z ŁKS?
Zawsze byliśmy i jesteśmy gotowi na współpracę z ŁKS. Jak niedawno powiedział legendarny piłkarz ŁKS Marek Dziuba, szkoda, że ta współpraca nie została nawiązana rok wcześniej. Powiedziałbym nawet, że rok temu, to już było za późno. ŁKS był wtedy w fatalnej sytuacji organizacyjnej, która miała wpływ na wyniki sportowe. Zespół spadł do pierwszej ligi.

Szkoła Mistrzostwa Sportowego, a dokładniej działacze tej uznanej placówki już po raz kolejny wyciągają pomocną dłoń w kierunku tonącego ŁKS...
Szkoła Mistrzostwa Sportowego przyczyniła się do uratowania od zagłady sekcji piłki nożnej ŁKS po wycofaniu się sponsora Antoniego Ptaka w 2000 roku. Trzy lata później Roman Stępień wespół z ówczesnym prezesem Łódzkiego Związku Piłki Nożnej Mirosławem Wróblewskim nakłonił Daniela Goszczyńskiego do zainwestowania w klub. Pod wodzą tego sponsora ŁKS awansował do ekstraklasy w 2006 roku. To był wtedy ogromny sukces, choć nie wszyscy potrafili to docenić.

Roman Stępień to szczególnie ważna postać w historii ŁKS. Klub z al. Unii chyba nie ma bardziej oddanego sympatyka...
Serce Romana Stępnia bije w rytm Łódzkiego Klubu Sportowego. Jego krew ma biało-czerwono-białe barwy. Od ponad 19 lat Roman Stępień walczy o to, by ŁKS przetrwał trudne chwile. I nie pcha się na pierwsze strony gazet.

Sam byłem w delegacji Romana Stępnia, gdy na specjalnym spotkaniu w Warszawie bardzo chciał namówić znanego biznesmena z Turcji Sabriego Bekdasa do sponsorowania ŁKS...
Skoro był pan członkiem tak ważnej delegacji, widział Pan jak mocno zaangażowany w ratowanie ŁKS był Roman Stępień.

Panie prezesie, dlaczego ŁKS dopiero teraz zgodził się na współpracę z SMS?
Wokół ŁKS zawsze kręciło się wiele osób, które z szumnymi hasłami o miłości do biało-czerwono-białych barw walczyły o swoje interesy. Jak na tym wyszedł ŁKS świadczy choćby lista wierzycieli - piłkarzy ŁKS. Gdyby wcześniej ŁKS nawiązał współpracę z SMS, nie byłoby Bykowskich, Nowaków, Sewerynów i Stefańczyków. Nie byłoby wielu piłkarzy, którzy chcieli wykorzystać ŁKS.

A kto mógłby zamiast wymienionych zawodników grać w drużynie ŁKS?
W tym samym czasie, kiedy na al. Unii przyjeżdżali wspomniani, niezwiązani z Łodzią zawodnicy, Widzew pozyskał z SMS na przykład Patryka Stępińskiego, Krystiana Nowaka, Mariusza Rybickiego. Mariusz Stępiński, który w sobotę debiutował w reprezentacji Polski, też jest absolwentem naszej szkoły.

Inne polskie kluby doceniają rolę młodzieży... Tak czy nie?
Jagiellonia Białystok właśnie zakontraktowała Macieja Makuszewskiego. To smutne. Gdyby wcześniej ŁKS współpracował z SMS, ten chłopiec zostałby u nas.

Panuje obiegowa opinia, że SMS wzbogacił się kosztem ŁKS. Jak Pan odpowie na ten zarzut?
Muszę obalić kilka mitów. Pierwszy obiegowy mit brzmi: szkoła wzbogaciła się kosztem ŁKS w zamian za tereny, które przejął Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. To bzdura. Tereny, które ŁKS przekazał do MOSiR nie były własnością klubu, a jedynie dzierżawione od miasta. Po drugie tereny, na których działa SMS, były i są przez szkołę dzierżawione od chwili powstania szkoły w 1997 roku.

A czy to prawda, że piłkarzy z ŁKS zabierał SMS...
To kolejna bzdura. Dyletanci mówią, że SMS zabierał piłkarzy ŁKS i zarabiał na ich transferach. No to niech ktoś wymieni wychowanka ŁKS, na którym rzekomo szkoła zarobiła. My nawet nie zarobiliśmy na ełkaesiakach - absolwentach szkoły, takich jak znani wszystkim doskonale: Łukasz Madej, Przemysław Kaźmierczak, Paweł Golański, Robert Sierant, Piotr Klepczarek.

Ale czy SMS przekazywał piłkarzy do ŁKS?
Wielokrotnie. I czyni to nadal bezpłatnie. Najbardziej znani piłkarze to: Marcin Kowalczyk, Tomasz Jodłowiec, Radosław Matusiak, Dawid Nowak, Adrian Świątek. Wszyscy wymienieni wcześniej czy później byli niechciani w ŁKS. Wśród piłkarzy, którzy mają trafić do ŁKS jest reprezentant Polski do lat 19 Bartosz Biel. Oczywiście zdarzają się przypadki, że młodzi adepci futbolu przechodzą z ŁKS do SMS. Ale my wtedy za nich płacimy. Co nie zawsze zdarza się, gdy dochodzi do odwrotnej sytuacji.

Ma Pan jakieś dowody popierające tę tezę?
Sporządziłem listę zawodników, którzy przyszli do nas z ŁKS. Kto bardzo chce, może się z tą listą zapoznać. Nie znajdzie na niej znanych nazwisk. Zapewniam.
To już wszystkie mity, którymi obrosła piłkarska historia współpracy SMS z ŁKS?
Wymieniłem tylko te największe. Mam nadzieję, że te mniejsze uda się też obalić. Trzeba pytać i sięgać do źródeł, a nie powtarzać rozsiewane kłamstwa. Robią to tak zwani zbawcy ŁKS. Gdzie oni byli, gdy klub znalazł się w najtrudniejszym momencie swojej historii.. W przeszłości myślałem, że takim najtrudniejszym momentem było wycofanie się Antoniego Ptaka. Ale myliłem się. Mam jednak nadzieję, że tak jak wtedy SMS pomoże ŁKS.

Teraz jest tak, że piłkarze SMS trafiają do ŁKS za darmo. Ale kto im będzie płacił?
Wypożyczeni z SMS do ŁKS zawodnicy będą częściowo opłacani przez UKS SMS. Nie zarabiają dużo, ale wypłaty otrzymują regularnie. Liczę, że również ŁKS będzie opłacał swoich piłkarzy na czas. Jestem zbudowany, jak szybko chłopcy z SMS i ŁKS się zintegrowali. Sparingi pokazują, że piłkarze z zespołu Marka Chojnackiego odzyskali entuzjazm do gry. Oby nie przygaszono go przez tak zwane sprawy organizacyjne. Stresu sportowego będzie wystarczająco dużo. Dla chłopaków z SMS to duży przeskok, poprzednio grali przecież w drugiej lidze. Chłopaki z ŁKS zakończyli rundę wiosenną pierwszej ligi na spadkowym miejscu. To już ostatni raz użyłem podziału na zawodników z SMS i ŁKS. Piotr Zajączkowski już zrobił z nich jeden zespół. To już są dziś ełkaesiacy.

Jaki jest cel tej zjednoczonej drużyny?
Celem jest utrzymanie w pierwszej lidze. Jeśli drużynie nie starczy umiejętności, ma nadrabiać braki ambicją i gryzieniem trawy. Cieszyłem się, gdy w jednym z wywiadów Artur Gieraga podkreślał, że teraz ŁKS ma dużo lepsze warunki do treningu. Teraz, czyli od czasu, gdy SMS pomaga ŁKS.

Niesamowite jest też to, że teraz ŁKS może korzystać z obiektów SMS...
Mamy bazę, która uznawana jest za jedną z najlepszych w Polsce.

Dzięki pomocy SMS inaczej mówi się też o ŁKS...
Cieszy mnie, że w ostatnim okresie coraz częściej w kontekście ŁKS mówi się o sporcie. Mówi się: jak ta drużyna wypadnie, czy piłkarze nie są za młodzi, czy nie są za słabi, kogo wystawić na pozycji stopera, a kogo w pomocy i ataku. To też problemy, ale jakże innego rodzaju, bo to sportowe problemy.

Chce Pan powiedzieć, że ŁKS to znów sport, a nie komornicy, finanse, akcje, długi...
Osoby, którym bliski jest ŁKS mówią mi, że pierwszym sukcesem współpracy szkoły i klubu jest to, że o ŁKS znów mówi się jak o klubie sportowym. Wcześniej słyszało się tylko, że ŁKS jest komuś coś winien, komu klub można sprzedać, kto ma jakie udziały, kto zasiada w radzie nadzorczej, kto w zarządzie? Wymyślano jakieś ogródki piwne, telewizje klubowe, prezentacje, akcje, a zapominano o sporcie. Czas przywrócić 105-latkowi należne mu miejsce na sportowej mapie Polski.

Po co ŁKS ma walczyć o utrzymanie, skoro wiosną i tak prawdopodobnie nie dostanie licencji?
ŁKS musi walczyć o swój sportowy honor. ŁKS w całej swojej historii nigdy nie spadł z drugiej ligi. I tak ma pozostać. Władze klubu mają pół roku, aby coś wymyślić, a władze miasta, by zacząć budować stadion miejski. Bo tego potrzebuje cały łódzki futbol.

Mówi się, że SMS zależy tylko na promocji swoich piłkarzy. Co Pan na to?
Oczywiście, że zależy nam, bo z transferów żyje Uczniowski Klub Sportowy Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Nie możemy liczyć na dotacje, jak Widzew i ŁKS. Ale SMS zależy na dobru łódzkiej piłki. Im silniejsze są łódzkie kluby, tym więcej utalentowanej młodzieży się do nas zgłasza i piłkarska karuzela kręci się wtedy bez zacięć. Liczę, że dzięki zaangażowaniu nowego zespołu ŁKS, na stadion przy al. Unii powróci choć część licznych kibiców klubu, zmęczonych słuchaniem za ile to można sprzedać ŁKS, że nie ma gdzie trenować, że trzeba oddać pieniądze jakimś piłkarskim wynalazkom, że w klubie jest więcej tak zwanych działaczy i doradców niż trenerów.

Rozmawiał Dariusz Kuczmera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki