Chociaż zmiany w ruchu wprowadzono zimą, kierowcy nadal nie mogą do nich przywyknąć. Każdy dłuższy weekend, który wiąże się z wyjazdami z miasta, oznacza paraliż komunikacyjny przy dworcu.
- W pobliżu wejścia do dworca nie można zaparkować auta, bo miejsca postojowe zlikwidowano, by autobusy MPK mogły się mijać z PKS. Można szukać miejsca pod jednym z wiaduktów, ale nie ma gwarancji, że jak wrócimy, zastaniemy auto całe. Nikt nie pilnuje tych parkingów - mówi pan Grzegorz, kierowca.
Ale nie brak miejsc parkingowych jest najgorszy.
- Gdy przed dworcem stoją autobusy MPK i dalekobieżne, osobówce ciężko między nimi przejechać. Za wąska jest też kręta jezdnia, prowadząca do dworca, więc nowe światła regulują, że raz jedzie się w jedną, a raz w drugą stronę. A to powoduje rano ogromne korki - twierdzi Jan Goss, łódzki taksówkarz. - Najlepiej byłoby dobudować drugą jezdnię pod wiaduktem, bo to usprawni ruch.
Jednak łódzki Zarząd Dróg i Transportu twierdzi, że poszerzenie drogi nie wchodzi w grę.
- Dobudowanie drugiej nitki pod wschodnim wiaduktem nie jest możliwe ze względów technicznych - wyjaśnia Jacek Sarzało, naczelnik wydziału komunikacji społecznej w ZDiT. - Musiałoby zostać przeprojektowane całe otoczenie, łącznie z konieczną przeróbką samego wiaduktu.
Drogowcy tłumaczą, że taksówkarze, kierowcy MPK i kierowcy autobusów dalekobieżnych nie zgłaszali zastrzeżeń, dotyczących organizacji ruchu w okolicach dworca.
- Wszyscy narzekają jedynie, że kierowcy aut osobowych często nie stosują się do znaków i np. utrudniają podjazd na przystanki lub na postój - mówi Sarzało. - Organizacja ruchu przeszła drobne korekty w pierwszych dniach obowiązywania nowych rozwiązań. Cały czas jednak przyglądamy się sytuacji w tamtym rejonie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?