Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyszła moda na konkursy małych miss. Do czego doprowadzi?

Matylda Witkowska
Konkursy małych miss w Stanach Zjednoczonych budzą wiele kontrowersji. We Francji zakazano organizowania takich imprez
Konkursy małych miss w Stanach Zjednoczonych budzą wiele kontrowersji. We Francji zakazano organizowania takich imprez Bryan Smith/east news/Splash News
W Łodzi zorganizowano konkurs Mała Miss i jej Mama. Najmłodsza kandydatka na miss miała dziewięć miesięcy i wystąpiła na scenie ze smoczkiem.

Dwulatki spryskane samoopalaczem, z pełnym makijażem i doklejonymi rzęsami. Pięciolatki chodzące lubieżnym krokiem po scenie na wysokich obcasach i w stroju prostytutki. Dzieci wożone z jednego konkursu piękności na drugi. Tak wygląda codzienność uczestniczek konkursów małych miss w Stanach Zjednoczonych. Moda na takie imprezy dociera właśnie do Łodzi. Uczestnicy zarzekają się, że u nas wszystko odbywa się z rozsądkiem i zupełnie inaczej. Ale czy długo tak zostanie?

Najpiękniejszy niemowlak

Na pomysł zorganizowania w Łodzi wyborów miss córek i mam wpadły dwie łodzianki: właścicielka salonu fryzjerskiego Marzena Borowska oraz fotografka Katarzyna Ciecierska. Jak tłumaczyły, ideą konkursu było poszukiwanie pięknych mam i córek oraz pokazanie ich wyjątkowej, bliskiej relacji.

Chętnych do udziału w konkursie nie brakowało. Do pierwszego etapu zgłosiło się 19 par z Łodzi i okolic. Najmłodsze kandydatki miały niecałe 9 miesięcy. Najstarsza córka - 10 lat.

Pierwszym etapem zmagań było wykonanie profesjonalnej sesji zdjęciowej. Zdjęcia mam i córek, przebranych w bajkowe stroje, umieszczono w internecie, a kandydatki, które zdobyły najwięcej lajków, przeszły do finału. Potraktowano go wyjątkowo poważnie. Salę balową hotelu Centrum w Łodzi udekorowano setkami różowych motylków. Na potrzeby kandydatek sprowadzono sześć wizażystek, trzy fryzjerki i manikiurzystkę. Na przygotowanie uczestniczek do gali zarezerwowano cztery godziny.

Pani Karolina z czteroletnią córką Basią przyjechała na konkurs spod Tuszyna.

- To ma być nasza wspólna zabawa. Basia uwielbia się przebierać i pozować do zdjęć, dzięki konkursowi, oprócz miłych wspomnień będziemy mieć pamiątkę - mówi mama. - Nie mówiłam córce, że to jest konkurs, nie chcę, żeby jej było przykro. Wie, że będziemy się przebierać i świetnie bawić - tłumaczy.

Dzień wcześniej pani Karolina zaplotła Basi warkoczyki. Dzięki temu dziewczynka na pokazie będzie mieć na włosach bajeczny efekt pofalowanych włosów. To jedyny zabieg upiększający, na jaki się zdecydowały.

- Wiem, że w Stanach Zjednoczonych matki ogarnia szaleństwo, przed pokazem chodzą z dziećmi do solarium, brakuje im tylko operacji plastycznych - mówi. - Ale wydaje mi się, że u nas społeczeństwo jest inne i do czegoś takiego nie dojdzie.

O pominięty przez mamę profesjonalny makijaż zadbały konkursowe wizażystki. Nałożyły Basi różowy cień na powieki, tusz na rzęsy, podkład i róż.

- Makijaż można zrobić dziewczynce, gdy ma 2,5 roku - mówi Ewelina Stelter, konkursowa wizażystka. - Młodsze dzieci nie lubią, gdy coś mokrego kładzie im się na buzi. Ale starszym dziewczynkom robienie makijażu bardzo się podoba - dodaje.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Najmłodszych dziewczynek nie malowano więc wcale, a starsze - pod okiem mam. Jedna z kandydatek zażyczyła sobie czerwoną szminkę na usta, ale jej mama się nie zgodziła.

Basi makijaż i przygotowania do konkursu też się podobają. - Jest super! - krzyczy jednocześnie podskakując i bawiąc się warkoczykami. Jeszcze nie wie, czy w przyszłości będzie chciała zostać modelką.

O profesjonalnej karierze nie myśli też 14-miesięczna Joasia, uczestniczka konkursu z Łodzi. Jej mama zdecydowała się na udział w zabawie, by na chwilę oderwać się od wypełnionej opieką nad dzieckiem codzienności.

- Wszędzie chodzimy z córką razem, więc w konkursie też startujemy razem - mówi pani Justyna, mama Joasi. - Córeczka już teraz lubi się stroić, pokazuje paluszkiem błyszczące aplikacje na ubrankach. A profesjonalne zdjęcia będą dla niej miłą pamiątką - dodaje.

Kandydatki występowały w sukniach firmy specjalizującej się w "księżnicz-kowych"kreacjach dla małych dziewczynek, dostały też profesjonalną biżuterię.

- Nawet bardzo małe dziewczynki uwielbiają ozdoby- mówi Monika Gryglewska, producentka biżuterii. - Najmłodsze mogą nosić miękkie opaski na koronkach lub gumkach. Dziewczynki uwielbiają też bransoletki, ale lepiej nie zakładać ich dopóki nie skończą trzech lat, bo natychmiast je zrywają. Także pierścionki to ozdoba raczej dla starszych dziewczynek: trzy, a nawet czteroletnich - wyjaśnia stylistka.

Podczas finałowej gali małe piękności prezentowały się wraz z mamami na scenie w swoich sukienkach, potem wykonywały ozdoby z filcu i odpowiadały na pytania. Przebieg konkursu obserwowało sześcioosobowe jury, którego członkiem specjalnym był muzyk Artur Gadowski.

Zwycięską parą zostały pani Karolina i jej córka Basia, które w nagrodę pojadą na weekend w góry.

Jak tłumaczy prowadząca uroczystość pedagog Violetta Kowalska, taki konkurs to przede wszystkim forma reklamy dziecięcego segmentu mody i zagospodarowanie niszy rynkowej. - Takie konkursy sprawdzają się w przypadku dziewczynek, konkursy dla chłopców nie budzą takiego zainteresowania - mówi.

To pierwsza tego typu impreza w Łodzi i wydaje się, że wszyscy są z niej zadowoleni: organizatorzy - bo konkurs się udał, mamy - bo mają ładną pamiątkę, córki - bo mogły założyć kolorowe sukienki i sponsorzy - bo pokazali swoje wyroby. Prawdopodobnie wkrótce pojawią się kolejne konkursy. Tymczasem na świecie dziecięce konkursy budzą coraz więcej kontrowersji. Dlaczego?

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Tysiące dziecięcych piękności

Kolebką dziecięcych konkursów piękności są Stany Zjednoczone. Pierwsze takie imprezy organizowano już pod koniec XIX wieku. Były to zarówno kameralne konkursy na najbardziej zdrowe niemowlę, jak i ogromne parady na świeżym powietrzu połączone z wyborami najładniejszego dziecka. Najpopularniejsze przyciągały po kilkuset zawodników i tysiące widzów. W 1904 roku jedną z parad uwiecznili na filmie Thomas Edison i Alfred C. Abadie: w kadrze widać chłopców przebranych w stroje wojskowe i matki pchające ozdobione girlandami wózki z niemowlakami. Na paradach dzieci mogły dostać nagrody za najładniejszy wygląd lub kostium.

Moda na parady skończyła się na początku lat 50., gdy w Stanach rozpętała się groźna epidemia polio. Jednak już w latach 60. konkursy piękności dla dzieci powróciły i przybrały formę, jaką znamy dzisiaj. Konkursy Little Miss America jako pierwszy organizował park rozrywki Palisades Amusment Park w New Jersey. Konkursy miały przyciągnąć rodziny i zachęcić je do wydawania pieniędzy na karuzele. W szczytowym okresie co tydzień uczestniczyło w nich nawet 6 tys. dziewczynek.

Z czasem rozkręcił się w świetnie prosperującą gałąź przemysłu, w której brało udział około 100 tys. dziewczynek do 12. roku życia. Co ambitniejsze matki ubierały córki w warte kilka tysięcy dolarów suknie, skubały im brwi, malowały paznokcie i ze sztabem wizażystek woziły od jednego stanu do drugiego na kolejne konkursy piękności.

Dyskusja na temat konkursów piękności wybuchła w USA w 1996r., gdy w stanie Colorado zamordowana została Jon Benet, 6-letnia gwiazda imprez. 26 grudnia 1996 roku mama dziewczynki na schodach znalazła pismo z żądaniem okupu. Po ośmiu godzinach dziewczynkę znaleziono w piwnicy rodzinnego domu uduszoną: ze związanymi rękami, zaklejonymi taśmą ustami i nylonowym sznurkiem na szyi. Mordercy nigdy nie znaleziono.

Wielkie emocje, niekoniecznie pozytywne, wzbudził też prezentowany przez stację TLC program "Toddlers and Tiaras" (co można przetłumaczyć na polski jako "Żłobkowiczki i korony miss"). Program dokumentuje życie bohaterek podczas przygotowań i konkursów małych miss. Ich rodziny ogarnia totalne szaleństwo.

W jednym z odcinków występuje dwuletnia Bella, która zdążyła wystąpić już w 150-175 konkursach piękności. W ilu dokładnie, nawet jej mama nie pamięta. Jej szafa jest pełna sukienek oraz trofeów zdobytych na wybiegach.

- Odkąd tylko dowiedziałam się, że będziemy mieć córeczkę, zaczęłam szukać sukienek na konkursy piękności - zwierza się widzom mama Belli. Przed konkursem traktuje córkę samooplaczem, robi pedicure i uczy chodzić ładnym krokiem.

W tym samym odcinku pięcioletnia Emma Belle nosi już buty na obcasie i recytuje wierszyk o tym, że jest najpiękniejszą dziewczynką. W swoim programie ma erotyczny taniec i zdejmowanie w finale spódniczki. Emma Belle jest profesjonalistką: wygrywa konkurs za konkursem, bierze udział w sesjach fotograficznych i ma własny fanpage na Facebooku.

Program wzbudził kontrowersje: jedna z bohaterek, chcąc upodobnić się do Julii Roberts z filmu "Pretty Woman", wyszła na scenę w stroju prostytutki. Inna pojawiła się przed jury z papierosem w ustach. Mama dwuletniej Alexy wzbudziła oburzenie wśród widzów, gdy przyznała się do pojenia córki kawą i dającymi energetycznego kopa słodkimi napojami.

Wątpliwości co do etyczności takich konkursów stawały się coraz większe: przeciwnicy zarzucali im coraz wcześniejszą seksualizację dziewczynek oraz zbyt dużą koncentrację na wyglądzie zewnętrznym.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Kroplą, która przelała czarę, był nie konkurs piękności, ale zdjęcia we francuskim wydaniu "Vogue'a", na których kilkuletnie dziewczynki prezentowały się w dorosłych ubraniach i makijażu. W wyniku dyskusji na temat seksualizacji dzieci, francuski senat jesienią podjął decyzję o zakazie organizowania konkursów piękności dla osób poniżej 16. roku życia. Nad podobnym rozwiązaniem zastanawia się Belgia.

Polska potęgą małych piękności

Tymczasem Polska idzie w zupełnie innym kierunku. Być może dlatego, że temat jest prawie nowy, a szaleństwo konkursów dziecięcej piękności do tej pory omijało nasz kraj. Wszystko jednak przed nami. W tym roku po raz pierwszy organizowany będzie dziecięcy konkurs piękności Mała Miss i Mały Mister Polski. Organizuje go należąca do łodzianina agencja reklamowa z Warszawy.

W konkursie mogą brać udział dzieci od 5. do 14. roku życia, zarówno dziewczynki, jak i chłopcy. Odbędzie się w kilku etapach, galę finałową zaplanowano na jesień w Warszawie. Kto jest za mały na "prawdziwy" konkurs, może wysłać swoje zdjęcia organizatorom i wziąć udział w głosowaniu internetowym. Dolna granica wieku w tym konkursie to trzy miesiące.

- Chcemy wyłapać dziecięce talenty i zapewnić im rozwój - mówi Janusz Antosik, prezes firmy. - Podczas konkursu dzieci mają opiekę psychologa, a w finale wystąpią w identycznych strojach, by dać szansę dzieciom z różnych grup społecznych. Zwycięzcy będą mogli wziąć udział w warsztatach rozwijających ich talenty-dodaje.

Choć castingi jeszcze się nie zaczęły, chętnych nie brakuje. W przyszłości, być może już za rok, firma chce pójść jeszcze dalej i zorganizować w Polsce międzynarodowy konkurs Little Miss Universe.

- Zakaz organizacji takich konkursów we Francji to szansa dla Polski - mówi prezes Antosik.

Co na to pedagodzy? - Jeśli tylko nie przekracza się pewnej granicy, na przykład nie robi dzieciom operacji plastycznych, to trudno uznać takie konkursy za wyłącznie złe - uspokaja Iwona Piotrowska, pedagog i wicedyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 4 w Łodzi. - Dziecko może nauczyć się, że nie zawsze się wygrywa i takie doświadczenie może być cenne. Wszystko zależy od tego, jak rodzice wytłumaczą dziecku udział w konkursie - wyjaśnia.

Jak podkreśla pedagog, jest jednak wiele lepszych sposobów na spędzenie czasu z dzieckiem. - Zamiast na konkurs piękności, lepiej pójść z dzieckiem na plac zabaw - mówi. - Przygotowania, zakładanie strojów i pozowanie mogą być dla dziecka męczące. Czasem dorośli dodatkowo tresują dzieci: jak mają stanąć, komu się ukłonić czy uśmiechnąć. Takie konkursy bardziej potrzebne są mamom, które w ten sposób realizują swoje niespełnione marzenia o konkursach piękności.

Tymczasem dla rodziców wygląd dziecka i docenienie jego urody nie powinno mieć znaczenia. - Dziecko powinno się kochać za to, że jest, a nie za to, że jest ładne czy wygrywa konkursy - podkreśla pedagog.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki