Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psycholog: Lotto uzależnia. Trudno jest zrezygnować z grania

Agnieszka Jasińska
Anna Miżowska
Anna Miżowska Grzegorz Gałasiński
Z psycholog Anną Miżowską rozmawia Agnieszka Jasińska

Totalizator Sportowy zarobił w ubiegłym roku rekordowy miliard euro. To najlepszy rok w jego sześćdziesięcioletniej historii. Dlaczego tak chętnie gramy w Lotto?
Myślimy, że to szybka droga do zdobycia pieniędzy. Liczymy, że dzięki wygranej odmieni się nasze życie i uda się spełnić marzenia. Dzieci mają Świętego Mikołaja, a dorośli Lotto. Każdy słyszał o kimś, kto już wygrał. Albo jest to daleki kuzyn albo jakiś pan z bloku naprzeciwko. Wierzymy, że będziemy następni.

Kto najczęściej gra w Lotto?
Dominują mężczyźni. Traktują Lotto jak hazard. Poza tym większość grających to starsi ludzie. Są od lat przyzwyczajeni do wypełniania kuponów.

Marzenia zastępują rozsądek?
Gdybyśmy myśleli racjonalnie, to nikt nawet nie próbowałby grać.

Czy nikt nie bierze pod uwagę faktu, że prawdopodobieństwo trafienia szóstki wynosi 1:13 milionów?
Nasze subiektywne odczucie prawdopodobieństwa wygranej jest większe niż obiektywne. Każdy liczy, że szczęście uśmiechnie się akurat do niego. Marzymy o nowym dużym domu, wakacjach w ciepłych krajach albo luksusowym samochodzie. Wypełniamy kupony, żeby to wszystko mieć.

A może warto odłożyć 20 zł tygodniowo, zamiast wydawać na kupony?
Wiele osób, gdyby odkładało te pieniądze, bez problemu pojechałoby na zagraniczną wycieczkę.

Lotto uzależnia?
Tak. Bardzo trudno zrezygnować z grania. To nie tylko rytuał kupowania losu i oczekiwania na wyniki. To też emocje. Budzi się nadzieja, adrenalina, pozytywny stres. Czekamy na te emocjonalne chwile związane z losowaniem w swoim szarym życiu, które często pozbawione jest właśnie emocji. Najbardziej niebezpiecznie jest, jeśli wygramy na samym początku. Wtedy najtrudniej jest przestać grać dalej. Z Lotto jest jak z ruletką.

A jeśli wygramy?
Znam taką historię. To było małżeństwo, grało systematycznie. Obstawiało daty urodzin swoich dzieci. Miało piątkę dzieci, ale wszystkie zmarły. Ci ludzie trafili szóstkę w czasach PRL. I nic się dla nich nie zmieniło po tej wygranej. Pożyczali rodzinie pieniądze, nie zmienili miejsca zamieszkania. Żyli w kamienicy w Zgierzu i tam umarli. W przypadku osób wygrywających, często sytuacja wyjściowa jest dużo gorsza niż wejściowa. Istnieje dużo prawdopodobieństwo, że ludzie, którzy nie mieli wcześniej dużych pieniędzy, nie odnajdą się w nowej sytuacji. Takie osoby kupują dużo przedmiotów, nie potrafią inwestować. Pieniądze szybko przychodzą i szybko odchodzą. Niestety, wiele osób traci kontrolę nad życiem. Przez pieniądze rozpadają się małżeństwa i rodziny.

Jeśli nie wygramy, nie mamy się więc czym martwić?
Dokładnie tak. Możemy się cieszyć. Nie musimy robić rewolucji w swoim życiu.

Rozmawiała Agnieszka Jasińska

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki