Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psycholog: Ludzie pragną dziś w rodzinie przede wszystkim... wolności [WYWIAD]

rozm. Joanna Leszczyńska
LUCYNA NENOW / POLSKAPRESSE
Z psychologiem Katarzyną Popiołek o związkach partnerskich, rodzinie i rozwodach, rozmawia Joanna Leszczyńska.

Projekt ustawy o związkach partnerskich wywołał burzę. Dlaczego ludzie coraz częściej decydują się na nieformalne związki?

Są dziś nastawieni na sukces, na konkurencję i na rozwój własnej osobowości. Pragną wolności. Wydaje im się, że związek partnerski mniej ich w tym względzie ogranicza niż małżeństwo. Bardzo się obawiają zobowiązań małżeńskich. Małżeństwo kojarzy im się z kajdanami, a związek partnerski z dobrowolnym byciem z kimś.

Łatwiej się jest też rozstać...

Tak, wszyscy znamy koszmarne historie rozwodowe, kiedy ludzie latami biją się o dzieci i majątki. Uczestnictwo w rozprawach sądowych bardzo antagonizuje partnerów. Żeby otrzymać rozwód, trzeba przecież partnera o coś oskarżyć. Decydując się na związek partnerski, ludzie wyobrażają sobie, że łatwiej będzie się można zejść i rozejść.

W związkach nieformalnych też często pojawiają się dzieci. Sprawa opieki nad nimi, kiedy rodzice rozstają się, też toczy się w sądzie...

Dzieci zawsze są chronione i na pewno nie będzie tak prosto rozwiązać sprawę opieki nad nimi także w przypadku związków partnerskich. Ale ludzie zakładają, że być może obejdzie się wtedy bez antagonizowania się w sądzie. Tam ludzie zwykle traktują się jak wrogie strony i okopują się na swoich pozycjach. Tu tego może nie być. Może być więcej mediacji i więcej chęci partnerskiego rozmawiania.

Zatem u podstaw decyzji, że będziemy żyć w luźnym związku, tkwi pragmatyzm?

Przede wszystkim zły wizerunek małżeństwa. Dużo jest rozwodów. I to nie zachęca do instytucji małżeństwa. Ludzie myślą sobie: "nie chcę mieć poczucia, że pieczątka w urzędzie wiąże nas na śmierć i życie. Chcę być z kimś z własnej, wolnej woli".

Czy to nie jest magiczne myślenie, że w nieformalnym związku będzie łatwiej?

Może jest, ale jeśli w głowie mamy przekonanie, że daliśmy się spętać węzłami małżeńskimi, to będziemy czuli się spętani. A jeżeli mniej będziemy się czuli spętani w związku, to może będziemy lepiej w nim funkcjonować.

Związki nieformalne są bardziej trwałe od małżeństw?

Myślę, że są tak samo trwałe jak małżeństwa, a czasem nawet trwalsze. Skoro małżeństwa często się dziś rozpadają po dwóch, trzech latach, to o czym tu mówimy?

Dlaczego teraz jest tak dużo rozwodów?

Bo hołdujemy przekonaniu, że wszystko musi być lekkie, łatwe i przyjemne. Wiążemy małżeństwo zwykle tylko z miłością, i to najczęściej namiętnością. A namiętność, zgodnie z prawami natury, po pewnym czasie słabnie, a zastępuje ją bliska więź, przyjaźń, wspólnota dążeń. Ponadto dawniej partnerzy wiedzieli, że są rzeczywiście partnerami, czyli, że to, co przeżywa druga osoba, jest ważne również dla tej pierwszej. A dziś bardzo często jesteśmy nastawieni egoistycznie na zasadzie: "Ma być dobrze". A jak nie jest, to znaczy, że partner jest winien i trzeba go wymienić. Nie mamy umiejętności rozumienia partnera, analizowania sytuacji, poczucia, że jeżeli razem rozwiążemy problemy, to będzie nam jeszcze bliżej do siebie. Jesteśmy niecierpliwi, chcemy by było przyjemnie, a małżeństwo ma być jeszcze dodatkową przyjemnością i rozrywką. Kiedy pojawiają się trudności, to takiego małżeństwa już nie chcemy.

Czy związki nieformalne mogą w jakimkolwiek stopniu zagrażać instytucji małżeństwa?

Nie, gdyż są czymś innym. Mogą istnieć obok małżeństwa. Konstytucja, jak wynika z opinii prawników, tego nie wyklucza. Ustawodawca może zadbać o to, by związek partnerski miał mniejszą ochronę niż małżeństwo, gdyż konstytucja zapewnia szczególną ochronę małżeństwa. Pozwólmy ludziom żyć w takich związkach, w jakich czują się dobrze. Świat się zmienia. Cenimy sobie wolność i nie zmuszajmy ludzi do tego, by żyli tylko według jedynego modelu.
W cieniu dyskusji o związkach partnerskich znalazły się związki, w których ludzi nie łączy erotyka, ale przyjaźń, potrzeba opieki.

To prawda. Znajoma, starsza osoba, zamieszkała ze swoją starszą koleżanką w jej kwaterunkowym mieszkaniu. Wychowywała tam swoją wnuczkę. Obie z wnuczką były tam zameldowane.

Koleżanka zmarła i ta starsza pani z wnuczką zostały na lodzie. Prawdopodobnie nie będzie mogła tam dalej mieszkać. Również nic nie dziedziczy po zmarłej koleżance, bo ta nie napisała testamentu. A jej niezręcznie było na to naciskać. Bardzo wiele jest takich sytuacji. W takich przypadkach związki partnerskie naprawdę dawałyby poczucie bezpieczeństwa. Na przykład we Francji tylko 10 procent związków partnerskich zawierają osoby homoseksualne. Pozostałe zawierają kobiety z mężczyznami albo starsze osoby, które chcą być ze sobą, pomagać sobie. Takie osoby powinny być chronione prawnie.

Rozm. Joanna Leszczyńska

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki