Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pyton tygrysi na drodze między Piotrkowem a Sulejowem. Węża znaleźli kierowcy

K. Wojna
Pyton tygrysi na drodze między Piotrkowem a Sulejowem. Węża znaleźli kierowcy
Pyton tygrysi na drodze między Piotrkowem a Sulejowem. Węża znaleźli kierowcy Mat. Animal Rescue Polska
Na drodze między Sulejowem a Piotrkowem znaleziono dwumetrowego pytona tygrysiego. Gad został prawdopodobnie wyrzucony tu z samochodu. Rannym pytonem zaopiekowali się ratownicy z Animal Rescue Polska. Niestety, trzeba było go uśpić.

Ratownicy z Fundacji Animal Rescue Polska dostali w środę sygnał o dwumetrowym pytonie tygrysim znalezionym na poboczu drogi między Sulejowem a Piotrkowem. Ranne zwierzę szukało możliwości wygrzania się na asfalcie.

"Na pomoc zwierzęciu ruszyli wolontariusze Animal Rescue Polska oraz Lekarze z kliniki GaborVet. Ponad 2m Pyton Tygrysi w nocy trafił do szpitala dla Gadów prowadzonego przez Lekarza Weterynarii Gabora Kamińskiego" - czytamy w komunikacie na stronie Animal Rescue Polska.

- Zgłoszenie mieliśmy od prywatnej osoby - mówi Dawid Fabiański, prezes fundacji Animal Rescue Polska i podejrzewa, że gad pochodził z prywatnej hodowli i został wyrzucony z samochodu. - Na pewno nie uciekł, tam nie żadnych zabudowań, a przy takiej temperaturze to zwierzę jest w stanie przemieścić się maksymalnie w ciągu doby kilkaset metrów.

Gad mógł mieć ok. 2 lata. - Przy założeniu, że był dobrze karmiony i miał dobre warunki - zastrzega Dawid Fabiański.

Jak dodaje, zwierzę miało poważne obrażenia. - Przypuszczamy, że mógł zostać przejechany przez samochód - dodaje. - Nie mogliśmy go od razu operować, bo był zbyt wychłodzony. Musieliśmy go na kilka godzin wstawić do terrarium, żeby przyjął temperaturę, która mu uratuje życie.

W sobotę, 20 października, około południa na stronie Animal Rescue Polska pojawią się kolejne komunikaty na temat stanu gada. Niestety, obrażenia wewnętrzne okazały się zbyt poważne i trzeba było gada uśpić.

To pierwszy przypadek znalezienia na terenie powiatu piotrkowskiego pytona tygrysiego.

- Z tego terenu pierwszy, a w skali kraju tych przypadków jest bardzo dużo. To głupota ludzka i brak przepisów i procedur. Ludzie kupują węża wielkości 30 cm a wyrasta im na dwa metry. I nagle terrarium jest za małe, a większe kosztuje, okazuje się, że nie ma miejsca w mieszkaniu - podkreśla Fabiański.

Jak dodaje, jego fundacja zabiega o wprowadzenie nowych procedur hodowli zwierząt egzotycznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki