Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Quo vadis, łódzka lewico?

Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial (Liberte, Szósta Dzielnica, 4liberty.eu)
Błażej Lenkowski jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial (Liberte, Szósta Dzielnica, 4liberty.eu)
Sojusz Lewicy Demokratycznej ogłosił w minionym tygodniu rozpoczęcie budowy nowej koalicji przed wyborami do łódzkiego samorządu. Lider partii i kandydat na prezydenta miasta Tomasz Trela ogłosił, że Sojusz jest "po słowie" z Unią Pracy, oraz z największymi związkami zawodowymi, czyli Ogólnopolskim Porozumieniem Związków Zawodowych, Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i Polskim Związkiem Działkowców.

Sojusz liczy również na koalicję z Partią Zielonych oraz ze stowarzyszeniem Dom Wszystkich Polska Ryszarda Kalisza. Czy to początek lewicowej kontrofensywy po ostatnich fatalnych sondażach lewicy w Łodzi?

W dobrze rozumianym interesie miasta leży, aby Rada Miejska nie została zdominowana jedynie przez dwa najsilniejsze ugrupowania polityczne, czyli Platformę Obywatelską oraz Prawo i Sprawiedliwość. Grozi to dalszym przenoszeniem fatalnego i niszczącego konfliktu ogólnopolskiego na poziom władz samorządowych oraz ugruntowaniem politycznego stylu w Radzie Miejskiej, który zagościł w izbie przy Piotrkowskiej 104.

Co więcej, dynamika sondaży wskazuje na to, że Platforma do zdobycia większości w Radzie może potrzebować koalicjanta w postaci SLD. Jeden z prawdopodobnych scenariuszy po wyborach to zwycięstwo prezydent Zdanowskiej w wyborach prezydenckich oraz taki wynik Platformy w wyborach do Rady, który nie zapewni jej większości. Aby więc uniknąć koszmaru konfliktu totalnego przy braku większości w Radzie, jaki znamy z drugiej części kończącej się kadencji, Platforma będzie potrzebować Sojuszu, a Sojusz powinien widzieć swój jasny interes w koalicji z PO.

Poważnym zagrożeniem dla wdrożenia takiego scenariusza jest jednak dotychczasowa polityka lokalnego SLD, który został zręcznie wymanewrowany przez byłych polityków Łodzi 2020, którzy prawdopodobnie znajdą swoje miejsce w szeregach Prawa i Sprawiedliwości, i stał się tłem dla polityki PiS, zbyt często po prostu głosując jak prawica. W swoich wypowiedziach politycy SLD wciąż w roli głównego oponenta widzą obecną ekipę rządzącą, co wydaje się być zupełnie nieracjonalne zarówno pod względem kalkulacji politycznej, jak i spójności programowej.

SLD traci popularność ponieważ wyborcy nie widzą różnicy pomiędzy PiS a lewicą w Radzie Miejskiej. Obserwując sondaże i dotychczasową politykę ekipy Tomasza Treli, pytanie o przyszłość Sojuszu ma bardzo ważne znaczenie dla przyszłości politycznej miasta. Kontynuacja strategii sprzed kilku miesięcy będzie oznaczała dalszą samomarginalizację Sojuszu, dla którego wyborców koalicja z PiS jest nie do zaakceptowania. Zmiana i wybicie się łódzkiego Sojuszu "na niepodległość" i zwrot ku Platformie może dać mu polityczną przyszłość, a miastu szansę na spokojną i w miarę spójną kadencję.

Jaką strategię wybierze więc lewica szykująca dziś nowe otwarcie na wrześniową konwencję? Budowanie koalicji to dobry polityczny pomysł. Brakuje jednak w nim Twojego Ruchu z Krzysztofem Makowskim, który jak wskazują sondaże, prawdopodobnie nie ma szans dostać się do Rady Miejskiej, jednak z pewnością zabierze Sojuszowi co najmniej 2-3 punkty procentowe. Punkty, które mogą okazać się kluczowe przy pokonywaniu realnego progu wyborczego do Rady. To może mieć znaczenie dla przyszłości lewicy. Decydujący jednak będzie wybór programowy Sojuszu. Pytanie czy partia będzie w stanie przyciągnąć do siebie wyborców o lewicowym światopoglądzie, którzy ostatnio nie widzieli w niej swojego reprezentanta.

Nadzieję budzi niedawna deklaracja lidera partii, który ogłosił że będzie wspierał starania o przywrócenie w Łodzi Parady Wolności i skrytykował m.in. Joannę Kopcińską za to, że: "wprost powiedziała, że "nie uważa, żeby Parada Wolności była dobrym pomysłem". Idea przywrócenia tej imprezy, do czego mogą przyczynić się łodzianie podczas głosowania budżetu obywatelskiego już we wrześniu, jest swojego rodzaju papierkiem lakmusowym myślenia o polityce dzielącej prawicę, która chce zabraniać i przymusowo narzucać innym swoje gusta oraz oceny od reszty sceny politycznej, która chce dawać ludziom wolność w decydowaniu o gustach kulturalnych i sposobie myślenia. Sojusz zaczyna więc jednak starać się o porozumienie ze środowiskami kultury i zapleczem lewicy.

To przecież jednak nie jedyny lewicowy postulat, który Sojusz Lewicy Demokratycznej mógłby wziąć w wyborach samorządowych na swój sztandar. Pięknym hasłem jest również "Łódź wolna od klauzuli sumienia", w której łódzkie środowiska lewicowe organizowałyby kampanię pokazującą do jakich skutków może doprowadzić akceptacja dla klauzuli w łódzkich szpitalach i szkołach. To lewica mogłaby informować, którzy ginekolodzy w mieście działają zgodnie z polskim prawem i do których uczęszczanie nie grozi powtórką z koszmaru jaki miał miejsce w słynnym przypadku prof. Chazana.

Taki zdecydowany wybór programowy mógłby dać SLD z pewnością klika punktów procentowych. Jednocześnie jednak zapewne pogrzebie możliwość kalkulowania koalicji z prawicą po wyborach, bo taki program jest nie do pogodzenia z fundamentalizmem PiS. Wybór dla SLD będącego na krawędzi wydaje się jasny, pytanie czy władze Sojuszu w mieście okażą się wystarczająco racjonalne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki