Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rąbień: rano szkoła zamknięta dla 7-latki

Maciej Kałach
Uczennica szkoły w Rąbieniu musi pół godziny czekać na otwarcie.
Uczennica szkoły w Rąbieniu musi pół godziny czekać na otwarcie. Paweł Nowak (archiwum)
Córka pana Rafała (nazwisko do wiadomości redakcji) każdego poranka spędzała prawie dwa kwadranse na korytarzu szkoły podstawowej w Rąbieniu, ponieważ dyrektorka nie godziła się na wcześniejsze otwieranie świetlicy. Gdy rodzic poprosił ją o otoczenie dziecka opieką, dyrektorka w odpowiedzi... zakazała siedmiolatce nawet przesiadywania na korytarzu.

- Mieszkamy z żoną w Rąbieniu, ale pracujemy w Łodzi. Dlatego musimy córkę przywozić do szkoły już po godz. 7. Do tej pory grzecznie siedziała sobie, np. nieopodal konserwatora, ale uważaliśmy, że córka ma prawo do opieki na świetlicy. A ta jest otwierana dopiero o 7.30 - opowiada pan Rafał, który zwrócił się o pomoc do naszej redakcji. - Kiedy w ostatni wtorek przedstawiłem prośbę pani dyrektor, ta nie tylko odmówiła, ale już następnego dnia zabroniła pracownikom szkoły wpuszczać córkę do budynku przed 7.30.

Do końca minionego tygodnia rodzice przywozili córkę do szkoły na 7.30, w efekcie spóźniając się do pracy i ryzykując gniew swoich szefów. - Taka sytuacja jest nie do wytrzymania na dłuższą metę. Boimy się, że nas wyrzucą z pracy - mówi pan Rafał.

- Wiem, o którego rodzica chodzi - przyznaje Małgorzata Patoleta, dyrektor szkoły podstawowej w Rąbieniu, gdy zaczynamy rozmowę telefoniczną. - Nie mogę wcześniej otwierać świetlicy, bo mam ograniczoną liczbę godzin na jej prowadzenie. Jeśli nauczyciel będzie przychodził pół godziny wcześniej, o taki sam czas zostanie skrócona praca świetlicy popołudniu. Ale wtedy przebywa tam dużo więcej dzieci niż jedno. Mam w szkole 130 uczniów, nie mogę dostosowywać planu pracy tylko do jednej rodziny.

Jak dyrektor Patoleta tłumaczy swoją nietypową reakcję na prośbę rodzica?

- Owszem, przed otwarciem świetlicy obsługa szkoły bywa już w pracy, np. myje podłogi na korytarzach. Co będzie, jeśli dziecko wywróci się na mokrej posadzce i zrobi sobie krzywdę? Cała wina spadnie na mnie, obsługa nie jest od opieki nad uczniem - mówi Patoleta. Radzi panu Rafałowi, aby umówił się z innym rodzicem, który wczesnym rankiem mógłby przypilnować jego pociechę razem z własnym dzieckiem.

- Oddać córkę w ręce obcego człowieka? - dziwi się pan Rafał. I nie rezygnuje z walki o świetlicę dla siedmiolatki. Wybiera się do burmistrza Aleksandrowa, któremu podlega szkoła w Rąbieniu i gdzie zostawia swoje podatki.

Jan Kamiński, łódzki kurator oświaty, odpowiada, że uczeń jest klientem szkoły, a ta powinna odpowiadać na jego potrzeby.
- Jeżeli rodzice są w sytuacji bez wyjścia, to dyrektor powinien tak zorganizować pracę świetlicy, aby dziecko było pod opieką nauczyciela. Oczywiście, jej sprawowanie przez konserwatora czy sprzątaczkę to zły pomysł - dodaje kurator.

***

Każdy uczeń ma prawo do świetlicy

Zasady prowadzenia szkolnych świetlic określa rozporządzenie ministra edukacji.
Zgodnie z nim "dla uczniów, którzy muszą dłużej przebywać w szkole ze względu na czas pracy ich rodziców (prawnych opiekunów) lub organizację dojazdu do szkoły, szkoła organizuje świetlicę". Z rozporządzenia wynika, że taką opieką musi zostać objęty każdy uczeń podstawówki i gimnazjum, spełniający powyższy warunek.
Pieniądze na funkcjonowanie świetlicy powinien zapewnić organ prowadzący, czyli gmina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki