Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radiowa zbrodnia na hejnale

Sławomir Sowa
Dr. Marcin Piotrowski, etnolog z Uniwersytetu Łódzkiego
Dr. Marcin Piotrowski, etnolog z Uniwersytetu Łódzkiego Krzysztof Szymczak/archiwum
Słuchacze hejnału to gatunek wymierający? To ci sami ludzie, którym przeszkadzałoby zburzenie Wawelu? Czy hejnał w Polskim Radiu to rzeczywiście nasze dziedzictwo, czy może zajmuje czas na reklamę? Z dr. Marcinem Piotrowskim, etnologiem z Uniwersytetu Łódzkiego, rozmawia Sławomir Sowa.

Słucha Pan transmisji hejnału o 12 w Polskim Radiu?

Dawniej słuchałem częściej, teraz raczej słucham Trójki, ale wiem o co pan chce zapytać. Skrócenie transmisji hejnału z wieży mariackiej w Polskim Radiu uważam za oburzające, to efekt pogoni za pieniędzmi, za reklamami.

Dyrektor Programu Pierwszego Polskiego Radia mówi, że ludzie nie chcą już czekać aż 5 minut na najważniejszy serwis informacyjny w Jedynce.

Tak mówi, ale tak naprawdę w ostatecznym rozrachunku wszystko sprowadza się do reklam i pieniędzy. To jest tak jak w tym dowcipie - "Przepraszamy państwa za przerwę w reklamie, nadamy teraz minutę filmu". Pieniądze stały się ważniejsze niż kultura narodowa, tradycja, historia. Ale skoro tak, to dlaczego skraca się transmisję hejnału? Może niech sobie wszyscy ci prezesi i dyrektorzy obniżą pensje.

Leszek Mazan skrócenie transmisji hejnału określił jako gwałt na tradycji narodowej i historyczny bandytyzm. Podziela Pan jego opinię?

Tak, całkowicie się z nim zgadzam. Ale Mazan, ja i cała rzesza ludzi naszego pokroju to gatunek wymierający.

To skrócenie transmisji hejnału, choć budzi takie oburzenie, jest być może czymś nieuniknionym. Takie są czasy i...

Wiem, że pewne procesy są nieuniknione, ale jeśli mamy im bezmyślnie ulegać, to zburzmy jeszcze Wawel i postawmy tam dom towarowy albo jakąś halę, w której będą odbywać się eventy, bo już przecież nie wydarzenia. Sami pozbawiamy się naszego dziedzictwa. W mediach królują eventy zamiast wydarzeń, a w Łodzi mamy festiwal designu zamiast festiwalu wzornictwa przemysłowego. Do głosu dochodzą ludzie z awansu społecznego, którzy uważają, że nie wypada używać bogatego polskiego języka, tylko angielskich zamienników. Trzeba chronić naszą kulturę, nasze dziedzictwo, do którego należą zarówno język, jak i hejnał z wieży mariackiej.

Ale protesty przeciw skróceniu hejnału kiedyś się skończą, a słuchacze pewnie przyzwyczają się do krótszej wersji...

Oczywiście, zapewne będzie tak, jak pan mówi. Ale to jest zbrodnia na naszej kulturze i ja się z tym nie godzę.
Rozm. Sławomir Sowa

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki