Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni apelują do posłów i wytykają władzom brak programu ws. zabytków

Wiesław Pierzchała
Nie cichnie burza po zburzeniu zabytkowej zajezdni MPK z 1928 roku
Nie cichnie burza po zburzeniu zabytkowej zajezdni MPK z 1928 roku Grzegorz Gałasiński
W środę podczas najbliższej sesji Rady Miejskiej w Łodzi radni mają uchwalić apel do łódzkich parlamentarzystów. Poproszą w nim parlamentarzystów, by doprowadzili do zaostrzenia przepisów dotyczących ochrony zabytków.

Projekt uchwały przygotowali radni z komisji planu przestrzennego łódzkiej rady. Zebrali się w piątek w magistracie na nadzwyczajnym posiedzeniu dotyczącym skandalicznej rozbiórki przez właściciela zabytkowej zajezdni tramwajowej z 1928 r.
Zajezdnię przy skrzyżowaniu ul. Dąbrowskiego i Kilińskiego w Łodzi zburzono w ubiegły piątek.

Radni postulują, by obiekty wpisane do ewidencji zabytków objąć "nakazem przywrócenia do stanu poprzedniego" i żeby zaostrzyć kary dla tych, którzy działają na szkodę zabytków. Przy okazji okazało się, że władze Łodzi nie stosują się do zapisu ustawy o ochronie zabytków z 2003 r., która nakazuje władzom samorządowym stworzyć program opieki nad zabytkami i co roku składać z niego sprawozdanie. - Niestety, w ostatnich latach żaden z prezydentów Łodzi nie stworzył takiego programu - przyznaje szef komisji planu Jacek Borkowski.

Zapewnił nas, że komisja będzie zabiegać o to, by taki plan powstał jak najszybciej. Są sygnały, że ma być gotowy do końca roku. Podczas debaty pytaniami został zasypany wojewódzki konserwator zabytków Wojciech Szygendowski. Odpowiadając na nie zapewnił, że zajezdnia (z hali postojowej dla tramwajów zostało tylko rumowisko, ale jest jeszcze budynek biurowy) po wykreśleniu jej przez NSA w Warszawie z rejestru zabytków wciąż jest w ewidencji zabytków. A to oznacza, że nadal jest obiektem zabytkowym.

Wyjaśnił także, że on i jego współpracownicy 8-10 razy interweniowali w zajezdni, która była stopniowo dewastowana.
Obecny na sali Sławomir Jankiewicz, wiceprezes spółki MPK Łódź, podkreślił, że gdy trzy lata temu jego firma sprzedawał zajezdnię inwestorowi, to ten doskonale wiedział, że jest to obiekt zabytkowy.

Wojciech Szygendowski potwierdził i uzupełnił, że nowy właściciel od początku negował, że zajezdnia ma walory zabytkowego, zaś gdy w styczniu 2010 r. zapadła decyzja o wpisaniu jej do rejestru zabytków, wystąpił z kontrofensywą. Rozpoczęła się prawdziwa batalia. Właściciel zajezdni najpierw odwołał się do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a gdy nic nie wskórał, do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który też podtrzymał decyzję o wpisie do rejestru. Dopiero Naczelny Sąd Administracyjny w stolicy ją uchylił. Nastąpiło to 31 maja.

Służby konserwatorskie nie złożyły broni i postanowiły proces wpisywania zajezdni do rejestru zacząć od początku. Pismo w tej sprawie zredagowano 13 września, zaś następnego dnia zajezdnia została zburzona.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki