WIĘCEJ: Powstaje Zarząd Zieleni Miejskiej!
Witold Rosset już w sierpniu nie krył tego, że w przeciwieństwie do większości swoich partyjnych kolegów, jest przeciwny utworzeniu Zarządu Zieleni Miejskiej. Środowa sesja pokazała, że do zmiany zdania nie skłoniła go nawet partyjna dyscyplina głosowania uchwalona przez radnych Platformy. W emocjonalnym wystąpieniu stwierdził, że łączenie tak różnych jednostek nie może być dla nich dobre.
- W takim molochu, pieniądze zbyt łatwo się rozpływają - argumentował. - Zoo powinno wyłączone z ZZM, inaczej nastąpi jego marginalizacja.
Rosset wyraził opinię, że sprzeciwiając się, lepiej reprezentuje PO niż jej łódzki zarząd.
- Radni PO powinni reprezentować swoich wyborców, a nie prezydenta miasta - mówił.
Zaapelował też do Radosława Stępnia, by ten wycofał się z pomysłu tworzenia ZZM.
- Jeśli pan tego nie zrobi, poniesie pan porażkę - zaznaczał niepokorny radny.
Wiceprezydent nie wycofał się, a uchwała przeszła głosami pozostałych radnych Platformy.
- Powiedziałem na sesji to, co uznałem za konieczne - powiedział radny Rosset tuż po głosowaniu. - Liczę się z konsekwencjami tego stanowiska. Moi przyjaciele z Platformy zadecydują o moim losie w klubie. Ja z całą pewnością nie będę się odwoływał od żadnej ich decyzji.
Partyjni koledzy radnego decyzję podjęli bardzo szybko. W przerwie obrad zwołali posiedzenie klubu, na którym przegłosowali wykluczenie Rosseta.
- Przed sesją, z innymi radnymi wypracowaliśmy kompromis - komentował decyzję członków klubu jego przewodniczący, Mateusz Walasek. - Okazuje się, że dla niektórych to mało, bo nie szukają porozumienia tylko politycznej awantury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?