Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Stępień ucieka z Łodzi do Warszawy. Dlaczego?

Piotr Brzózka
Radosław Stępień uwielbiał błyszczeć w mediach. Nieważne, czy na rowerze, na kocyku w parku, nad dziurą w asfalcie
Radosław Stępień uwielbiał błyszczeć w mediach. Nieważne, czy na rowerze, na kocyku w parku, nad dziurą w asfalcie Grzegorz Gałasiński/archiwum
Czasy się zmieniają, a Radosław Stępień zawsze jest wice można rzec, parafrazując tekst Bogusława Lindy z "Psów". Tylko czemu teraz Stępień zamienił jedno wicestanowisko na inne?

Stosunkowo krótką karierę Radosława Stępnia na stanowisku wiceprezydenta Łodzi można rozpiąć w czasoprzestrzeni między dziurami - małymi i dużymi. Od małych zaczął, organoleptycznie badając głębokość, strukturę i natężenie braków w miejskim asfalcie (ze względu na wybitnie nieurzędowe godziny audytu zyskując przy tym przydomek Nocnego Stępnia).

Opuszczając gabinet wiceprezydenta Stępień zostawia po sobie duże dziury. To wszelakie rozgrzebane inwestycje bądź fizycznie - jak trasa W-Z, bądź symbolicznie - jak ulica Nowotargowa. Stępień zamienia swój gabinet na fotel wiceprezesa państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego. I choć to dla niego gwarancja większych pieniędzy oraz świętego spokoju, tego typu wolta w wykonaniu człowieka, którego rozsadza ambicja, świetnie czującego się w polityczno-medialnym zwarciu, musi rodzić pytanie, czy mamy do czynienia z awansem, ucieczką, czy może zesłaniem.

Radosław Stępień, który dwa lata temu objął schedę po Arkadiuszu Banaszku, miał - oprócz zadań merytorycznych - ocieplić wizerunek magistratu, co po dokonaniach poprzednika było tyleż konieczne, co i proste do wykonania. Szybko więc nowy wiceprezydent wygasił zaprószony przez Banaszka pożar związany z zapowiedzią budowy kontenerów socjalnych, osobiście zajął się też przeglądem dziur w ulicach, czym wprawdzie otarł się o śmieszność, być może jednak kogoś do siebie przekonał.

Podobnie było z przeprowadzoną półtora roku później osobistą lustracją zawartości śmietników. Ale generalnie, zamiast działać na miękko, coraz częściej wiceprezydent grał złego, dając swoją twarz "podwyżkom" opłat za wywóz odpadów, antagonizując właścicieli rowerów i samochodów, biorąc na siebie odium uciążliwości związanych z budową trasy W-Z (niewykluczone, że nie będąc do końca przekonanym co do słuszności obranej koncepcji) czy wreszcie forsując za wszelką cenę przebicie ulicy Nowotargowej.

- Wolelibyśmy, żeby prowadził w sprawie Nowotargowej mniej agresywną komunikację z mieszkańcami - mówi jeden z działaczy Koła Aktywności, kluczowego dziś w Łodzi koła Platformy Obywatelskiej.

W kuluarach dość powszechnie mówi się, że właśnie napięcie na linii Stępień - Koło Aktywności mogło być po części przyczyną odejścia wiceprezydenta. Jedna z hipotez zakłada, że decyzja Stępnia jest wynikiem rewizji kalkulacji co do własnych możliwości oraz związanego z tym zgryzu o podłożu tyleż politycznym, co psychologicznym. Stępień jakoby z coraz większym trudem znosił fakt, że nie jest w mieście ośrodkiem decyzyjnym numer dwa po Hannie Zdanowskiej, bo przegrywa z młodymi liderami wspomnianego Koła Aktywności - Tomaszem Piotrowskim czy Pawłem Bliźniukiem.

Jeśli ta interpretacja byłaby prawdziwa, obrazowałaby nie tylko źródło frustracji Stępnia, ale i postępujące pęknięcie w obozie PO, na skutek którego na znaczeniu zyskuje Koło Aktywności, stanowiące bezpośrednie zaplecze Hanny Zdanowskiej, a traci obóz Cezarego Grabarczyka, uważanego wprawdzie za protektora Zdanowskiej - tyle że w coraz mniejszym zakresie.

Jak powiada jeden z radnych miejskich, to prawdopodobna hipoteza, zwłaszcza biorąc pod uwagę "samouwielbiającą się" osobowość Stępnia. - Miał być komisarzem politycznym z nadania Grabarczyka, miał pilnować Hanki i stojących za nią smarkaczy, ale oni mu nieustannie pokazywali, kto tu rządzi, co niebywale go frustrowało - mówi radny.

Jeden z magistrackich urzędników, podkreślając, iż jest osobą dobrze poinformowaną, mówi, że o decyzji Stępnia dowiedział się niemalże z łamów gazet. Jego zdaniem, również do prezydent Zdanowskiej ta wiadomość musiała dotrzeć niewiele wcześniej. Wszystko to więc wygląda mało elegancko.

Zupełnie inaczej komentują tę sprawę w Kole Aktywności. Zgadza się tylko jedna ocena: zostawienie na pół roku przed wyborami tak dużej liczby rozgrzebanych projektów nie wystawia Stępniowi dobrego świadectwa. - Nie jest jednak prawdą, że nie było wiadomo o jego odejściu. Intencje Stępnia były znane chyba od grudnia, choć nikt się z tym nie afiszował. Posady wiceprezesa banku nie znajduje się w ciągu kilku dni, zatem bzdurą jest twierdzenie, że odszedł na skutek na przykład zamieszania wokół Nowotargowej - mówi jeden z działaczy Koła Aktywności.

Jego zdaniem, nie można zresztą mówić o konflikcie jego środowiska z wiceprezydentem, choć raz bywało lepiej, a raz gorzej. Polityk chwali nawet Stępnia za uporządkowanie wielu rzeczy, na przykład ogarnięcie Zarządu Dróg i Transportu. Działacz Koła Aktywności przekonuje, że odejście Stępnia należy rozpatrywać w kategoriach jego osobistego awansu, który zawdzięcza rosnącej na powrót pozycji Cezarego Grabarczyka w Warszawie.

- Jeśli wicepremier Elżbieta Bieńkowska osobiście wskazała Stępnia na wiceprezesa banku, to znaczy, że Grabarczyk jest w grze. I nie ma nic dziwnego w tym, że wybrała właśnie Stępnia, bo zna się z nim od dawna i są w świetnych relacjach. Nie ma również nic dziwnego w tym, że on się zdecydował, chyba nigdy nie ukrywał, że wiceprezydentura Łodzi to dla niego tylko etap w karierze - mówi polityk PO.

Sam Stępień mówi, że w całej sprawie nie ma żadnych podtekstów: - Jeżeli wicepremier polskiego rządu proponuje pierwszą wiceprezesurę takiego banku, to jest to propozycja, którą trzeba bardzo poważnie rozważyć, a ja uznałem, że nie można jej odrzucić. To jest stanowisko, które ma wpływ na największe procesy inwestycyjne w kraju o wartości miliardów złotych. Chcę uciąć wszelkie spekulacje: sentymenty, resentymenty, to jak się dogadywałem z młodymi, starymi, to nie ma żadnego znaczenia. Mam 51 lat jestem rozważnym człowiekiem, nie podejmuję tak poważnych decyzji z takich powodów. Jeśli ktoś mi zarzuca, że zostawiam rozgrzebane projekty, to proszę powiedzieć, jaki termin jest dobry na przyjęcie takiej propozycji? I chciałbym bardzo wyraźnie zaznaczyć. Nigdy przed niczym nie uciekałem i teraz też nie uciekam - podkreśla Radosław Stępień.

Był czas, gdy Stępniowi nieśmiało zaczęto wróżyć, iż następny etap jego kariery również może być związany z Piotrkowską 104, tyle że z nieco lepszym gabinetem. Ale były to specyficzne spekulacje. Latem 2012 roku w miasto poszły plotki o oddelegowaniu Hanny Zdanowskiej przez macierzystą partię na długotrwałe leczenie. Jej obowiązki rzekomo miał objąć Stępień, a po wyrobieniu sobie marki - być może zostać kandydatem PO w wyborach w 2014 roku.

Niewykluczone, że tę pogłoskę wypuściło środowisko Hanny Zdanowskiej, by wyprzedzająco rozbroić ewentualną bombę. Czy to była prawda, czy nie, do żadnych ruchów nie doszło. Trudno powiedzieć, czy Radosław Stępień miał kiedykolwiek ambicje związane z prezydenturą Łodzi. Ale nawet jeśli tak, mówiono, że są mało realne, bo Stępień podpadł samemu premierowi. Poszło o zakład, który Stępień zawarł z dziennikarzami jeszcze jako wiceminister infrastruktury w sprawie terminu oddania autostrady A1. Nie udało się na czas, a Stępień zachował się honorowo i zakładu dotrzymał, wybierając się w 200-kilometrową podróż rowerem. Tym ściągnął jednak uwagę mediów na sprawę nieudanej inwestycji - a nie tego premier oczekiwał po swoim urzędniku.

Nawet jeśli objęcie stanowiska wiceprezesa banku w Warszawie jest dla Stępnia świadomym awansem, jego znajomi zastanawiają się, czy dobrze zrobił. Na razie Hanna Zdanowska ma duże szanse na reelekcję i przy niej mógłby popracować na wysokich obrotach jeszcze cztery lata. Ale w kraju Platformie idzie gorzej. Jeśli PiS wygra w 2015 r. wybory, nie ma co liczyć, że Stępień ostanie się w zarządzie państwowego banku. Z drugiej strony, jest jeszcze tyle posad do wzięcia. Nawet jeśli tylko wice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki