18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Dutkiewicz: My się wyborcom wynajmujemy

Redakcja
Rafał Dutkiewicz
Rafał Dutkiewicz Dziennik Łódzki
Z Rafałem Dutkiewiczem, prezydentem Wrocławia i twórcą komitetu "Unia Prezydentów Miast - Obywatele do Senatu", rozmawia Marcin Darda

Nie szkoda Panu, że do Senatu nie wystartuje Anna Kalata? To mogłaby być prawdziwa celebrytka i znak rozpoznawczy nowego klubu w Senacie.

Szkoda mi, ale nie z tego powodu, że jest celebrytką. To nie był powód naszej współpracy, bo tym powodem był fakt, że Anna Kalata jest świetnym fachowcem i mówię to najzupełniej serio. Chciałem doprowadzić do debaty, w której wzięłaby udział ona i obecna minister pracy. Potoczyło się inaczej, bo zbieranie podpisów pod listami w tym roku było naprawdę rzeczą trudną. Okazało się, że ludzie wzbraniają się od przed światem polityki.

A pański komitet ma być taką odtrutką na politykę. Skąd w panu przeświadczenie, że Polacy zagłosują do Senatu na nazwiska, a nie na szyldy partyjne?

Ależ dla mnie nie ulega wątpliwości, że będą głosować na szyldy partyjne. Chociaż dokonuje się pewne przewartościowanie, czego dowodem jest ostatnia sondażowa popularność Janusza Palikota. Ja jestem zwolennikiem okręgów jednomandatowych, ale mnie bardziej odpowiadałoby głosowanie na senatorów w dwóch turach, tak jak wybiera się prezydentów miast. W innym przypadku scena polityczna się spłaszczy, i jeśli my w tym momencie nie zaistniejemy, to doświadczymy tego jeszcze wyraźniejszego spłaszczenia. Nam zależy, żeby zmieniać Senat i to nie jednym krokiem. A sukces już odnieśliśmy, bo okręgi jednomandatowe to początek debaty na temat przyszłości Senatu. Mam nadzieję, że skończy się to pozytywnie dla Senatu i z naszym udziałem.

Poparł pan Włodzimierza Fisiaka, ale Elżbiety Hibner nie. A przecież współtworzyła z Fisiakiem zarząd województwa i ma jeszcze większe doświadczenie niż on, bo nie tylko samorządowe, ale i rządowe. Dlaczego?

Urok tych wyborów polega na tym, że w jednym okręgu można poprzeć tylko jednego kandydata, inaczej uprawiałoby się niepotrzebną żonglerkę. Ja mogę mówić tylko i wyłącznie dobre rzeczy o wymienionej kandydatce, ale zaufaniem obdarzyłem człowieka, o którym myślę, że ma co najmniej tyle sukcesów co Elżbieta. Są sytuacje w których trzeba dokonywać wyborów. Ja dokonałem wyboru nie chcąc nikogo urazić. Poparłem Włodzimierza Fisiaka, bo obserwowałem go już wcześniej i z tego wyboru jestem zadowolony.

Czekała na to poparcie w innym okręgu.

Jestem w niezręcznej sytuacji, bo jest tuż przed wyborami, a moje poparcie jest ściśle związane z Włodzimierzem Fisiakiem. Nie chcę w wywiadzie powiedzieć, że poparłbym Elżbietę Hibner w innym okręgu, bo moi wyborcy będą mieć rozdwojenie jaźni. Ja popieram Włodzimierza Fisiaka i proszę o wykrzyknik na końcu zdania.

To niech Pan pomoże łodzianom wybrnąć z gąszczu poparć, które dezorientują. Przybywa do Łodzi prezes BCC Marek Goliszewski, jednocześnie kandydat pana komitetu i popiera do Senatu nie Fisiaka, a jego konkurenta Piotra Bilińskiego. O co chodzi?

W ruchu takim jak nasz, który jest ruchem całkowicie zdecentralizowanym, zdarzają się sytuacje, które określiłbym jako anarchistyczne. To nie wzbudza naszej radości, ale też stanowi o pewnej wartości naszego ruchu. Z tego powodu się na Marka Goliszewskiego nie obrażamy, bo szanujemy jego poglądy. Ale ów twórczy brak dyscypliny o charakterze partyjnym jest czymś, co nas mocno wyróżnia. Z wyborów wyjdziemy jako grupa już dużo bardziej zwarta i mam nadzieję, że kolejna kampania pokaże, że tego rodzaju historie już się nie zdarzą.

W Łódzkiem poparł pan czterech kandydatów. Który pana rozczaruje najbardziej, jeśli nie zostanie senatorem?

Ja mam zupełnie inne podejście do polityki.. .

Bo nie jest pan politykiem tylko samorządowcem?

Jestem zawodowym politykiem, ale nie jestem politykiem partyjnym. Mam inne podejście do polityki niż to, które się wyłania z okienka telewizora. Otóż ja uważam, że bycie politykiem to jest służba. Pewnie, że realizujemy swoje własne aspiracje, ale w gruncie rzeczy my się wyborcom wynajmujemy. I albo oni zechcą skorzystać z naszej oferty, albo nie. A werdykt wyborcy zawsze szanuję. Polityka jako narkotyk czy afrodyzjak mnie nie interesuje. W związku z tym, jeśli któryś z tych czterech dżentelmenów, których poparłem, znajdzie się w Senacie, to ja się z tego będę bardzo cieszył i życzył, by pracowali jak najlepiej. Nie będę dla nich stanowił jakiegoś komitetu wojewódzkiego czy centralnego. A jeśli nie wygra, to będę zachęcał, by nie wycofywali się z życia publicznego. Bo liczy się trwałość i zdolność do konkurowania. Jeśli chce się zmienić otoczenie, to trzeba wkraczać w rzeczywistość.

A co jeśli nie zdobędziecie mandatów? Koniec Unii Prezydentów?

Wtedy o sytuacji w naszym ruchu zdecydują prezydenci miast. Ja tego rozstrzygnięcia nie znam. Domniemywam, że będzie tak, jak opowiadam opinii publicznej. Nas interesuje przekształcenie Senatu, to na Senat skierowaliśmy reflektory. Chcemy w nim być i go reperować. Jeśli się potkniemy i nie wejdziemy, to jest tak, że trudno znaleźć kogoś kto stanie na stoku i od razu umie jeździć na nartach. Z pożytkiem dla Polski byłoby najlepiej, by paru samorządowców weszło do tak rozumianej polityki państwowej. Tylko muszą wchodzić nie wyłącznie przez maszynkę partyjną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki