Po piątkowej porażce w Białymstoku szefowie Widzewa chyba już zdali sobie sprawę, że z Pawlakiem na ławce będzie im trudno uratować ekstraklasę dla Łodzi. Problem jednak w tym, że chętnych do pracy przy al. Piłsudskiego nie ma. Oczywiście takich, którzy gwarantowaliby chociaż nadzieję na utrzymanie. - Nikt szanujący się nie przyjdzie dziś do Widzewa i to z wielu powodów. Również z powodu ludzi rządzących klubem, którzy lubią wtrącać się do składu - mówi jeden z byłych trenerów Widzewa.
Dziś chyba nikt jednak nie ma wątpliwości, że to nie Rafał Pawlak powinien próbować utrzymać Widzew. A dlaczego? Jest przynajmniej pięć powodów...
1. Brak wyników
Trenera bronią wyniki - to najczęściej powtarzane zdanie w takich sytuacjach. Niestety, Pawlaka, który został trenerem Widzewa 26 września, nie bronią. W dniu, gdy rozpoczynał pracę jako pierwszy trener Widzewa, łodzianie mieli na koncie osiem punktów, które wywalczyli w dziewięciu meczach - pięć z nich przegrali, a po dwa wygrali i zremisowali.
Pod wodzą Pawlaka również wygrali dwa (z Lechią Gdańsk i Pogonią Szczecin), jeden zremisowali (ze Śląskiem Wrocław) i dziewięć przegrali. Mroczkowski zdobywał średnio 0,88 punktu, a Pawlak - 0,58. Gdy Mroczkowski żegnał się z Widzewem, łodzianie zajmowali 14. pozycję w tabeli. Z Pawlakiem na ławce łodzianie są zdecydowanie najgorszym zespołem ligi.
2. Brak autorytetu
Czego potrzebuje zespół, który jest na dnie tabeli i właściwie wszyscy skazali już go na spadek? Przede wszystkim wiary we własne umiejętności. Wiary, którą może zaszczepić im doświadczony trener, który wygrał już w życiu wiele bardzo trudnych meczów.
Idealnym kandydatem byłby np. Czesław Michniewicz, który w ubiegłym sezonie uratował Podbeskidzie Bielsko-Biała, które było w równie trudnej sytuacji. Gdyby Michniewicz powiedział zawodnikom, że dadzą radę, to mogliby w to uwierzyć. A jeśli powie to Pawlak? Wątpliwe. Nie ma wątpliwości, że Pawlakowi brakuje autorytetu w drużynie. I wdawanie się w kłótnie z dziennikarzami na konferencji prasowej go nie zbudują.
3. Brak reakcji na ławce
Trudno nie zbudować odczucia, że Pawlak nie umie poprawnie reagować na wydarzenia boiskowe, co z pewnością wynika z jego doświadczenia. W Białymstoku zdjął z boiska Veljko Batrovicia, który był najlepszym zawodnikiem łódzkiej drużyny i gdyby Widzew to spotkanie wygrał, to z pewnością wybrany by został graczem meczu. Przykładów złych zmian - a może przede wszystkim braku zmian - można mnożyć. W Białymstoku Pawlak mógł się tego nauczyć od trenera Jagiellonii, bo rezerwowy Maciej Gajos przesądził o wygranej swojej drużyny.
4. Brak siły przebicia
Nie jest tajemnicą, że szefowie Widzewa lubią wpływać na decyzje trenera. Trudno uwierzyć w to, że Pawlak stracił zaufanie do Kevina Lafrance'a akurat wtedy, gdy krytykował go jeden z prominentnych działaczy Widzewa. Nieoficjalnie mówi się, że z tego samego powodu nie gra Povilas Leimonas, piłkarz na pewno lepszy choćby od Bartłomieja Kasprzaka. Pawlakowi brakuje siły przebicia u władz klubu.
5. Brak poparcia kibiców
Kibice Widzewa, w zdecydowanej większości, nie wierzą w Pawlaka. Nie wierzą w niego również dziennikarze, więc zbudowanie pozytywnej atmosfery wokół drużyny będzie niemożliwe. A to może być jedna z kluczowych kwestii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?