Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownik uderzył 70-latka. Wziął go za pijaka. Mężczyzna miał udar [ZDJĘCIA, FILM]

Karolina Wojna
Karolina Wojna
Marek Obszarny/monitoring karczmy Pod Dobrym Aniołem
Skandaliczna interwencja pogotowia ratunkowego w karczmie „Pod Dobrym Aniołem” w Piotrkowie. Ratownik medyczny zaatakował 70-letniego chorego, a potem przedstawiał się... jako ofiara napaści

70-letni Leon Kotyński, przedsiębiorca z Koszalina, wybrał się w interesach ze znajomym, panem Janem (nazwisko do wiadomości redakcji), do Końskich. Zmęczenie dopadło ich koło Piotrkowa. Zatrzymali się w karczmie „Pod Dobrym Aniołem” i tu postanowili przenocować.

Do późnej kolacji zamówili po piwie i po kieliszku. Pan Leon nie wypił dużo, ale szybko źle się poczuł, nogi odmawiały posłuszeństwa. Obawiał się, że może to mieć związek z udarem mózgu i zawałem, które przeszedł. Odtąd w barze zamawiał już tylko wodę mineralną. Żartował, że dożyje setki, ale gdy zorientował się, że nie może chodzić, poprosił o wezwanie pogotowia...

- To był bardzo grzeczny i sympatyczny klient. Do czasu przyjazdu pogotowia zachowywał się bardzo spokojnie - zapewnia Beata Trelka, która „Pod Dobrym Aniołem” pracuje od 9 lat i niejedno widziała. - Wziął naleśniki, a ten drugi pan schabowego i dwa piwka. Poprosili też o kieliszeczki. Nie wiem, ile wypił, ale nie był pijany. Skarżył się na niewładne nogi.

CZYTAJ TEŻ: Ratowniczka medyczna zaatakowana przez pijaną 29-latkę. "Pierwszy raz spotkałam się z taką agresją"

Starszy mężczyzna z pomocą barmanek i znajomego usiadł przy stole, przy którym zastał go zespół pogotowia - lekarka i dwóch sanitariuszy.

- Po udarze mam niesprawną nogę, palce u ręki i chyba bełkoczę - mówi pan Leon.

Pani Beata pamięta, że pierwsze, o co zapytała lekarka, to czy pacjent pił alkohol. - Potwierdziłam, ale to na pewno nie była duża ilość - dodaje. - Ten drugi pan przyniósł dokumenty, historię choroby. Zerknęłam, że ma dużo leków zapisanych.

Na nagraniu z kamer monitoringu w karczmie widać, jak lekarka robi wywiad, pan Leon pokazuje dokumenty. 70-latek nie ukrywa, że się zdenerwował. - Pani doktor zaczęła mi na „ty” mówić i od razu uznali, że jestem pijany - opowiada.

Dziesięć minut po północy panu Leonowi puszczają nerwy i uderza pięścią w stół. Siedzący przy tym samym stoliku pan Jan przyznaje, że jego znajomy wzburzył się, bo lekarka nie chciała go słuchać. - Zachowanie pana Leona nie uzasadniało jednak tego, co zrobił ratownik - podkreśla pan Jan...

Na filmie widać, jak lekarka zwraca się do ratownika i odsuwa od stolika, a do akcji wkracza sanitariusz. Młody, rosły mężczyzna łapie 70-latka za nos i przytrzymuje go w tej pozycji przez kilkanaście sekund, a gdy ten próbuje się bronić wymachując ręką, dostaje od ratownika w twarz. Potem sanitariusz łapie go za ucho lub włosy i szarpie. Mężczyzna, do którego wezwano pogotowie, opada bezwładnie. Zostaje podniesiony dopiero, gdy do lokalu wraca kierowca karetki. Na drugi dzień po tym incydencie, szpital informuje media o... pobiciu ratownika medycznego przez pijanego, agresywnego 70-latka!

Właściciel i personel lokalu są oburzeni. - Zachowanie ratownika było szokujące - uważa Czesław Krupski, właściciel karczmy, a wtórują mu barmanki. - Byłam przerażona tym, co zobaczyłam - mówi Beata Trelka.

CZYTAJ: Kobieta wyciągnęła broń na ratowników z pogotowia. Miała 4 promile

Lekarka wezwała policję, by ta asystowała w drodze do szpitala „pijanego, agresywnego pacjenta” (- Bałem się jechać z bandytami - tłumaczy 70-latek). Policjant zauważył zadrapanie na policzku ratownika, więc mundurowi z urzędu wszczęli czynności w kierunku ewentualnego naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego na służbie.

Pan Leon skarżył się, że to on został uderzony przez ratownika, ale w tym przypadku przestępstwo ścigane jest na wniosek pokrzywdzonego.

- Policjant nie zauważył, by ten pan był agresywny. Pouczył go, że może złożyć zawiadomienie, ale do dzisiaj takie nie wpłynęło - mówi Ilona Sidorko, oficer prasowy policji w Piotrkowie.

Po 40 minutach policja odwiozła pana Leona ze szpitala z powrotem do karczmy. Z rozpoznaniem: „Upojenie alkoholowe” i adnotacją, że odmówił badania. - Nie mogłem nogą ruszyć, czucie straciłem, buta nie mogłem założyć, a oni, że pijany jestem - opowiada. Tydzień później trafił do szpitala w Wałczu. Diagnoza: „niedokrwienny udar mózgu”...

W środę ujawniliśmy rzeczniczce szpitala nagranie z monitoringu. Ewa Tarnowska-Ciotucha odmówiła komentarza. Przekazała jedynie, że szpital wszczął postępowanie wyjaśniające i zwrócił się do właścicieli karczmy o udostępnienie nagrań z wszystkich kamer monitoringu. Ekipa pogotowia dwukrotnie odmówiła rozmowy z naszym reporterem. Tego samego dnia ratownik wezwany przez policję uznał, że „nie czuje się pokrzywdzony”. Tydzień wcześniej w prasie pokazywał twarz i opowiadał, jak podczas udzielania pomocy został pobity przez 70-letniego mężczyznę...

W piątek rzeczniczka szpitala w Piotrkowie odniosła się do zaistniałej sytuacji.

- W związku z informacjami, które dotarły do szpitla i po zapoznaniu się z fragmentami nagrania z monitoringu udostępnionymi przez jeden z lokalnych dzienników, oświadczamy, iż zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez ratownika medycznego. Otrzymaliśmy od niego nieprawdziwe i niepełne informacje na temat przebiegu zdarzenia - wyjaśnia Ewa Tarnowska-Ciotucha. - Natychmiast wszczęliśmy postępowanie w powyższej sprawie, tym niemniej czujemy się w obowiązku gorąco przeprosić za niezamierzone wprowadzenie w błąd opinii publicznej.

Współpraca Marek Obszarny

OBEJRZYJ ZDJĘCIA I SKOMENTUJ NA PIOTRKOWTRYBUNALSKI.NASZEMIASTO.PL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki