Tego dnia 56-letnia mieszkanka niewielkich Siemkowic w powiecie pajęczańskim długo nie zapomni. Była 15.25. Kobieta otworzyła drzwi i ugięły się pod nią nogi. Pod sufitem zobaczyła wiszące ciało męża. Przerażona zaczęła wołać na pomoc córkę. Kobiety odcięły sznur.
Córka ułożyła mężczyznę w bezpiecznej pozycji, a jego żona zadzwoniła po pomoc. Mężczyzna charczał i nie mógł swobodnie oddychać. Dyspozytor pogotowia poinformował kobiety, że do niedoszłego samobójcy przyjedzie karetka z oddalonego o 27 kilometrów Wielunia. Niestety, obydwie karetki z terenu powiatu pajęczańskiego zostały wysłane do poważnych wypadków. Jedna z zespołów ratownictwa medycznego zajmował się rannym mężczyzną, który spadł z dużej wysokości. Drugi natomiast zespół pracował przy wypadku drogowym.
Nie było też możliwości wysłania na miejsce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Łódzki śmigłowiec transportował właśnie dziewczynkę do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, a helikopter z Kielc transportował mężczyznę z wypadku samochodowego. Dyspozytor pogotowia Falck zaczął więc instruować kobiety, w jaki sposób powinny prowadzić reanimację. Spokojnym i stanowczym głosem prowadził przez telefon instruktaż. - Co 30 uciśnięć dwa wdechy - usłyszały kobiety od dyspozytora Pawła Dymarka.
Czas się dłużył, a kobiety co chwilę wpadały w panikę. Mimo to dyspozytor bez przerwy instruował żonę i córkę mężczyzny, co mają robić. Jednocześnie wypytywał o stan mężczyzny. - Zespół jedzie, niech panie nie przerywają uciskania klatki piersiowej. Proszę zachować spokój - uspokajał kobiety.
Karetka pogotowia ratunkowego dotarła na miejsce po 37 minutach od wezwania. Natychmiast akcję reanimacyjną przejął wykwalifikowany zespół ratowników. 51-latek został odwieziony do szpitala. Szybko wraca do zdrowia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?