Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: "1000 lat po Ziemi" [TRAILER]

Dariusz Pawłowski
Tak, pomartwmy się razem nad słabością tego filmu...
Tak, pomartwmy się razem nad słabością tego filmu... uip
To piękne dla ojca uczucie - być dumnym ze swojego syna. Tak piękne, że aż chce się je wykrzyczeć całemu światu. Inna sprawa, czy świat musi chcieć tego słuchać. I za to płacić. Will Smith dumę ze swego syna Jadena postanowił głosić jeszcze "1000 lat po Ziemi".

Kiedyś trwali obaj "W pogoni za szczęściem", teraz ruszyli w kosmos. A wszystko w konwencji kina familijnego z podtekstem harcerskim. Kino familijne to również z powodów rodzinnych: pomysł zrodził się w głowach Willa i Jadena, Smith tata napisał historię, która stała się bazą scenariusza, a Smith mama (Jada Pinkett-Smith) jest współodpowiedzialna za produkcję (z bratem Caleebem Pinkettem i rzecz jasna Willem). No i mamy zgotowany przez ten rodzinny gang pasztet - trudny do przełknięcia, ale przecież pełen dobrych intencji.

Po trzykrotnym zajmowaniu się kosmitami jako facet w czerni, tysiąc lat później Will Smith awansował do stopnia generała. Jako Cypher Raige jest żywą legendą armii Strażników, którzy niegdyś pomogli Ziemianom ewakuować się na przyjazną planetę Nova Prime, a później uratowali ludzkość przed atakiem Obcych wyposażonych w mordercze Ursy (ślepe potwory wyczuwające strach). Zaangażowanie w sprawy świata kosztowało Cyphera relacje z rodziną - głównie z synem, Kitaiem, który oczywiście pragnie dorównać ojcu - i utratę córki.

Pewnego dnia postanawia wykonać ostatnią misję i przejść w stan spoczynku, by mieć więcej czasu dla najbliższych. Musi tylko przewieźć na jedną z planet żywego Ursę, używanego do treningu Strażników. Decyduje się jednak od razu naprawiać to, co zerwane, i zabiera na wyprawę syna. Statek, którym podróżują, ulega uszkodzeniu i rozbija się na - jak się okazuje - Ziemi.

Ursa wydostaje się na wolność, Cypher jest ranny. Tylko Kitai może ich uratować: musi odnaleźć nadajnik w rozrzuconych po planecie szczątkach statku. By przeżyć wśród krwiożerczych istot ma wyzbyć się lęku. Pomogą mu w tym harcerskie przymioty: umiejętność zbudowania tratwy i duży "scyzoryk", w którym po naciśnięciu przycisku wydobywają się ostrza różnego kształtu...

Świetną robotę wykonali autorzy efektów specjalnych (przede wszystkim animatorzy stworzeń wygenerowanych komputerowo), robi wrażenie też muzyka Jamesa Newtona Howarda. W tej oprawie nie udało się jednak zmieścić interesujących, oryginalnych pomysłów. Historia szybko rozczarowuje, jest przewidywalna i schematyczna do bólu, przy budowaniu napięcia stosuje się najbardziej oklepane triki.

A metafory i przekaz tracą swą mądrość na rzecz nadętego pouczania. Całość dobija mierna gra aktorów: okazuje się, że "unieruchomiona" rola, wymagająca niuansów, to za dużo dla Willa Smitha, a Jaden... no Jaden musi się jeszcze dużo nauczyć, by przemienić młodzieńczy entuzjazm i pewność siebie w umiejętności.

Jak na standardy współczesnego kina rozrywkowego, film trwa "tylko" sto minut. A zdąży porządnie znudzić. Jakby się ciągnął tysiąc lat.

1000 lat po Ziemi, USA, sci-fi, 100 min., reż. M. Night Shyamalan, wyst. Will Smith, Isabelle Fuhrman, Jaden Smith, dystr. UIP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki