Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: „Szybcy i wściekli 8” [ZWIASTUN]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
„Szybcy i wściekli 8”, nowa odsłona szalonej serii w reżyserii F. Gary’ego Graya, na ekranach kin. Produkcja zrealizowana według prostej zasady: jeżeli coś zadziałało tyle razy, po co to zmieniać

Dawno się tak nie spłakałem w kinie. W „Szybkich i wściekłych” po raz ósmy zniszczonych zostaje mnóstwo pięknych samochodów - na dno rozpaczy i mroźnego morza idzie nawet śliczne, choć pomarańczowe lamborghini, tak na oko za milion dolarów... Na szczęście samopoczucie ratują dynamiczna akcja, świetne zdjęcia i kubańskie dziewczyny.

W najnowszej odsłonie niesamowicie dochodowej i najbardziej szalonej filmowej serii świata przenosimy się wraz z bohaterami ze słonecznej Kuby, przez niezasypiający Nowy Jork, po lody arktyczne Morza Barentsa. Oczywiście we wściekłym tempie, wsłuchując się w wyjące silniki, obserwując zapierające dech w piersiach pościgi i niemal czując na twarzy żar eksplodujących ładunków wybuchowych. Panie (i panie) podrasowują swoje samochody, stosują dopalacze wpięte w układ napędowy, osiągają prędkości, od których płoną ich pojazdy - nie rób tego, drogi widzu, w domu, ani tym bardziej na ulicy. Nie dla każdego to zabawa. To coś dla mieniących się facetami i - jak jeden z bohaterów filmu - widzących raj jako garaż z autami...

Seria zaczynając pęd od nielegalnych ulicznych wyścigów, przechodząc w końcu w walkę o ratowanie świata, tym razem stawia filmową Rodzinę przed trudnym egzaminem. Dom (Vin Diesel) spędza małżeńskie, szczęśliwe (naprawdę) chwile z Letty (Michelle Rodriguez) w Hawanie, ciesząc się słońcem i możliwością życia bez pośpiechu. Odnajduje go jednak nieuchwytna cyberterrorystka Cipher (jak zawsze atrakcyjna, z nową fryzurą i okrutnie tu zimna Charlize Theron) i zmusza do przejścia na jej stronę. Rodzina jest przekonana, że Dom zdradził. Lecz na myślenie czasu dużo nie ma, bo Cipher i jej ekipa stanowią globalne zagrożenie. Luke Hobbs (Dwayne Johnson) zbiera więc drużynę i wszyscy wciskają gaz do dechy. I nie wiadomo kiedy mijają przeszło dwie godziny projekcji.

Scenariusz rzecz jasna jest tu tak skomplikowany jak linka hamulcowa, ale jeżeli potrafimy przetrwać bombastyczne, pełne frazesów zdania, dziury w logice oraz aktorstwo polegające na zaciskaniu zębów i straszeniu minami, możemy odczuć przyjemność z obcowania z kinem, które wypełnia swoje podstawowe zadanie i jest po prostu czystą rozrywką. Nawet gdy pachnie spalinami...

Twórcy przedsięwzięcia wychodzą z prostego założenia: jeżeli coś zadziałało już tyle razy, po co to zmieniać. Nikt nie udaje zatem, że dojeżdżamy oto do stacji: Prawda istnienia wyrażona w wysmakowanych, statycznych obrazach, tylko zostajemy wciągnięci w cudzysłów, gdzie pchnięcie dłonią torpedy, by zmienić kierunek jej uderzenia, jest czymś oczywistym. I właśnie trzymanie się konwencji, połączone z dystansem i nie najgorszą dawką humoru, powodują, że choć serii groziło rdzewienie, „ósemka” ma moc, energię i zdaje się idealnie trafiać w potrzeby swoich odbiorców. Zamiast kombinować z pogłębianiem tematu, cała para idzie w wynajdywanie nowych lokalizacji dla szaleńczej jazdy oraz rozmach realizacji. A tym razem producenci zaiste mieli gest, którego symbolem może być gigantyczna (bo po co nam nieduża) kula na łańcuchu zmiatająca auta z drogi. Potem dostajemy deszcz wozów wypadających z okien piętrowego parkingu czy sznur rozbijających się inteligentnych samochodów bez kierowców prowadzonych przez hakera. Swoją drogą „Szybcy i wściekli 8” stają się w pewnym momencie ciekawą przypowieścią o utracie wolności i bezrefleksyjnej kontroli naszej codzienności przez technologię. Wszystko- od aut po atomowy okręt podwodny - da się tutaj prowadzić zdalnie, niemal nie ma miejsca, gdzie nie mogłaby nas podejrzeć jakaś kamera, a całe to akcesorium w niewłaściwych dłoniach (nawet tak zadbanych, jak u Theron), może wywrócić nasze życie do góry nogami i stać się śmiertelną bronią.

Miłośnicy ekranowych mięśniaków mają wiele okazji do popiskiwania, choć gdy przychodzi do napinania odczuć jest gorzej. Uderza to szczególnie w konfrontacji Charlize Theron i Vina Diesela - ona stara się zagrać gorzej niż potrafi, on prezentuje warsztat... mechanika samochodowego po technikum gastronomicznym. Nie ma między nimi chemii, nie ma również płaszczyzny aktorskiego porozumienia. Może dlatego show kradnie Jason Statham, który przy okazji dostał najlepszą i najbardziej zabawną sekwencję z dziecięcym fotelikiem i jego pasażerem w roli głównej. Warto też zobaczyć, jak swoim występem bawi się Kurt Russell oraz jak smaczny epizod daje Helen Mirren.

Jeśli zatem, drogi widzu, nie wstydzisz się od czasu do czasu w kinie nie myśleć, nie hamuj się, oglądaj! Po napisach końcowych myślenie jednak włącz, bo spalisz opony bez celu. Szybcy i wściekli, choć już szesnaście lat pędzą bez zastanowienia (i jeszcze pomkną), jadą w to samo miejsce. Do Rodziny.

OCENA: 4/6

Szybcy i wściekli 8,
USA, akcja,
reż. F. Gary Gray,
wyst. Vin Diesel, Charlize Theron, Jason Statham

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: RECENZJA: „Szybcy i wściekli 8” [ZWIASTUN] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki