Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: "Tosca" Teatru Wielkiego

Marta Śniady
W kolejnej obsadzie "Toski" znaleźli się Ewa Vesin i Sylwester Kostecki. Kolejny spektakl we wtorek o godz. 18.30
W kolejnej obsadzie "Toski" znaleźli się Ewa Vesin i Sylwester Kostecki. Kolejny spektakl we wtorek o godz. 18.30 Maciej Piąsta
Odważne i nowatorskie interpretacje znanych oper są w dzisiejszych teatrach bardzo mile widziane ponieważ wzbudzają ogromne emocje i wprowadzają powiew świeżości do lekko już pokrytych kurzem librett. Urozmaicenia muszą mieć jednak dobry grunt, aby mogły solidnie zaistnieć, a nie przeszkadzać i moim zdaniem "Tosca" Giacomo Pucciniego zupełnie się nie nadaje do takich przeróbek scenicznych.

A to dlatego, że Sardou bardzo dokładnie umieścił czas i miejsce akcji wspominając postać Napoleona Bonaparte i bitwę pod Marengo. Te dwie krótkie wzmianki w libretcie sprawiają, że wprowadzenie współczesnych, ale nie awangardowych strojów (Maria Balcerek) i akcesoriów, które miały ożywić produkcję Teatru Wielkiego w Łodzi nie pasują do śpiewanego tekstu i robią się nielogiczne.

Ze względu na remont opery nowa "Tosca" Teatru Wielkiego została wystawiona w Teatrze im. S. Jaracza w Łodzi. Scena niewielka i do tego bez kanału zmusiła wykonawców do pewnych oczywistych ograniczeń i tak orkiestra, obecna na scenie przez cały spektakl, stanowiła tło dla rozgrywających się przed nią intryg. Scenografia autorstwa Waldemara Zawodzińskiego (który wraz z Janiną Niesobską również wyreżyserował spektakl) nie wzbudzała specjalnych kontrowersji i sprytnie omijała potencjalne problemy techniczne. Scena i proscenium imitowały ceglany mur, który w pierwszym akcie był kościołem św. Andrzeja, natomiast w drugim, po zmianie kilku rekwizytów stał się pałacem Farnese, na koniec zaś, dzięki wstawieniu krat - więzieniem w Zamku św. Anioła.

Wszyscy chyba z ciekawością czekali na to jak Zawodziński rozwiąże wielki finał, czyli scenę, w której Tosca rzuca się z murów zamku i muszę przyznać, że zgrabnie i malowniczo wybrnął z sytuacji. Tosca wbiega po schodach poza scenę, po czym z góry zlatuje szal, który nosiła w trzecim akcie...

Niezbyt okazała scenografia miała jedną podstawową zaletę - spowodowała znacznie większą koncentrację na głosach solistów, a było na czym się koncentrować. Katarzyna Hołysz stworzyła bardzo realistyczną dramatyczno-aktorską kreację sceniczną. Tosca w jej wykonaniu była intensywna emocjonalnie i prawdziwa w swoich reakcjach, natomiast głos pięknie pasował do roli o czym świadczy świetne piano w Visi d'arte. Adam Szerszeń okazał się znakomitym Scarpią, ociekającym żądzą, zdeprawowanym do szpiku kości, lubieżnie zwierzęcym i pozbawionym jakichkolwiek zasad moralnych. Wyśmienicie wykonał swoją partię.

Cavaradossi w wykonaniu Tomasza Kuka od strony muzycznej miał nieco lepsze i gorsze chwile, ale w Elucevan le stelle pokazał na co go stać. Na uznanie zasługują też bardzo dobrze śpiewający Patryk Rymanowski (Angelotti) i Dominik Sutowicz (Spoletta).

Orkiestra Teatru Wielkiego pod batutą Tadeusza Kozłowskiego znakomicie sprawdziła się w graniu włoskiego repertuaru. Dyrygent doskonale czuje się w takiej muzyce, dzięki czemu tempa były wystarczająco szybkie i nie brakowało płynności narracji.

Na zakończenie spektaklu rozległy się długie i w pełni zasłużone oklaski zadowolonej publiczności - z mojej strony bardziej dla wykonawców niż produkcji.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki