Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: "Wszystko o kobietach" w Teatrze Nowym w Łodzi

Łukasz Kaczyński
W obłędnej scenie pojedynku emerytek: Joanna Fidler (po lewej) i Katarzyna Żuk
W obłędnej scenie pojedynku emerytek: Joanna Fidler (po lewej) i Katarzyna Żuk Janusz Szymański / materiały promocyjne Teatru Nowego
Jakim pyszałkiem trzeba być lub jak bardzo trzeba stracić złudzenia, by wierzyć, że umie się powiedzieć wszystko o kobietach w jednej sztuce? Jak bardzo naiwnym trzeba być, by dać ponieść się złudzeniu i sądzić, że nieco ponadgodzinny spektakl jest gwarancją zdobycia takiej wiedzy?

Tyle, że Miro Gavran, chorwacki pisarz i autor sztuk, którego komedię "Wszystko o kobietach" wyreżyserował właśnie w Teatrze Nowym w Łodzi Piotr Bikont, nie twierdzi, że mówi o kobietach wszystko. Właściwie nie mówi o nich wiele, bo jakie treści można przemycić w prostych historiach z życia? Że odbijają narzeczonych swoim siostrom i że same są zdradzane? Że próbują budować zdrowe relacje ze swoimi córkami i starzejącymi się matkami? Że często pozostawione są same wobec problemów codzienności? Tak, tak i jeszcze raz tak. Zatem?

Miro Gavran nie odkrywa Ameryki, bo nie temu służą proste historie, które są budulcem komedii "Wszystko o kobietach". Obdarzony musi być natomiast jakimś dodatkowym zmysłem, albo ma naprawdę dobry kontakt z kobiecą częścią swej natury, jeśli potrafi podejść do kobiecego losu ze zrozumieniem, a z codzienności wykrystalizować sytuacje, w których ujawnia się istota ludzkiej natury. Codzienność nie tyle jest w jego sztuce celem, ile narzędziem.

Kolejne sceny przynoszą coraz więcej szczegółów z pięciu naprzemiennie następujących po sobie wątków. Coraz więcej wiemy o relacjach trzech przyjaciółek z pracy, o wykraczającym poza ramy przyjaźni związku kobiet znacząco różnych wiekiem, o kulisach życia zarówno w przedszkolu, jak i w domu spokojnej starości.

Trzy aktorki: Mirosława Olbińska, Katarzyna Żuk i (gościnnie) Joanna Fidler z powodzeniem wprowadzają na scenę piętnaście kobiecych postaci, czasem krańcowo różnych pod względem nie tylko doświadczeń życiowych, ale i wieku. Z czasem coraz wyraźniejsze stają się łączące je więzi. Ale Gavran nie próbuje budować jednolitej wizji świata i to, co z jednej perspektywy zdawać się może nieszczęściem, po chwili okazuje się niepozbawione radości i przyjemności (przypadek jednej z pensjonariuszek domu spokojnej starości).

Piotr Bikont to jeden z tych reżyserów, którzy bez udziwnień i silenia się na artystyczne wyzwania, potrafią stworzyć prawdziwy - z uwagi na jego kulinarną profesję słowo to ciśnie się na usta - soczysty teatr na kilku nawet metrach kwadratowych. W swych pomysłach Bikont też nie chce porządkować świata: każda z historii opowiedziana jest w innym tonie, w każdej scenie odnaleźć można wabik, jakiś pomysł, który cieszy i daje choćby niewielką intelektualną satysfakcję.

Tak jest w scenie w chińskiej herbaciarni, gdzie za drugi plan robi monotonnie muzykująca gejsza (Żuk), nie bez znaczenia jest gest niesamodzielnej kobiety, próbującej utrzymać równowagę w otrzymanych w prezencie szpilkach. Z kolei historia zwaśnionych sióstr ubrana zostaje w konwencję radiowego romansu w odcinkach: Mirosława Olbińska sucho podaje tekst, ale świetna jest Katarzyna Żuk, która z zaangażowaniem na żywo opracowuje oprawę muzyczną dla zdarzeń.

Śmiech u Gavrana nie jest tak częsty, jak można się tego spodziewać po "komedii". Gdy jednak do niego dochodzi, przynosi odprężenie. A to nie jest przecież tak częste. To śmiech, który jest jak głęboki oddech, który zapewnia krótką pauzę i dystans. Daje szansę ujrzenia ludzkich poczynań z właściwej perspektywy i nadania im odpowiedniej wagi. Humor Gavrana jest głębszy niż komediowy ubaw po pachy, bo nie żeruje na niczyich przywarach lub niepowodzeniach, ale bierze się ze zrozumienia ich przyczyn. Dobrotliwego zrozumienia. I jeszcze - z afirmacji życia w całej jego różnorodności. Gavran to w końcu południowiec. Tylko może nieco mniej rozbuchany niż jego iberyjscy pobratymcy.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: RECENZJA: "Wszystko o kobietach" w Teatrze Nowym w Łodzi - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki